Vetter, Crouser i kosmiczne zestrojenie

Memoriał Kamili Skolimowskiej poświęcony jest mistrzyni olimpijskiej w rzucie młotem, ale w niedzielę uwagę świata „skradli” niemiecki oszczepnik i amerykański kulomiot.


Johannes Vetter już przed konkursem na Stadionie Śląskim legitymował się drugim wynikiem w historii światowej lekkoatletyki. Przy jego nazwisku w tabelach wszech czasów widniało 94,44 m. W 3. kolejce konkursu na Memoriale Kamili Skolimowskiej oszczep wyrzucony przez niemieckiego lekkoatletę poleciał ponad trzy metry dalej! Po niewiarygodnie długim locie wylądował w ulokowanym po przeciwnej stronie stadionu sektorze do pchnięcia kulą, bardzo daleko za granicą 90 metra. Po chwili oczekiwania na tablicy wyświetlono niesamowite 97,76 – ledwie 72 cm od liczącego 24 lata rekordu świata 98,48 m legendarnego Czecha Jana Żeleznego.

– Niewiarygodny wynik. To był prawie idealny rzut, ale nie do końca pamiętam sam moment wyrzutu. Widziałem już kilka razy z odtworzenia tę próbę, ale na dokładniejszą analizę przyjdzie czas po sezonie – przyznał mistrz świata z 2017 roku.

Energia od stopy

W czwartej serii Vetter znów rzucił daleko – 94,84 (piąty najdalszy rzut w historii). – Taki rzut czujesz w swoim ciele, tę energię, która przepływa od palca w stopie przez klatkę piersiową po dłonie. By oszczep leciał daleko, potrzebna jest harmonia wszystkich części ciała. Ale naprawdę trudno to wytłumaczyć – to trwa krócej niż sekundę. Potem zdajesz sobie tylko sprawę, że to było naprawdę coś świetnego – opowiadał niemiecki oszczepnik.

Vetter powiedział, że wcześniej doświadczył tego tylko raz, w Lucernie trzy lata temu, kiedy pobił poprzedni rekord życiowy i rekord Niemiec – 94,44 m. Podkreślił, że jest w pełni gotowy do ponownego skrzyżowania ścieżek z tym „fizycznym kosmicznym” zestrojeniem. – Myślę, że wiele osób nie uważało, że można rzucić oszczepem na odległość większą niż 95 metrów na zamkniętym stadionie. Zrobiłem to i myślę jeszcze, że jest dużo miejsca na ulepszenia. Drobne różnice mogą zaowocować różnicą wielu metrów – zapowiedział Johannes Vetter.

Maria wniebowzięta

Startujący w konkursie polscy oszczepnicy też byli pod wielkim wrażeniem wyczynu niemieckiego kolegi. – Kiedyś tyle rzucali, ale ja tego nie widziałem. Dziś zobaczyłem na własne oczy, że można. To dla mnie po prostu motywacja, aby rzucać mocniej, trenować lepiej. Ze swoich prób nie jestem zadowolony, jedna była w miarę udana – ocenił Marcin Krukowski, który osiągnął odległość 84,62 i zajął 2. miejsce.

– Że niby Vetter mnie przyćmił? Jestem wniebowzięta, że mogłam zobaczyć na żywo coś tak spektakularnego! – zachwycała się zwyciężczyni rywalizacji oszczepniczek Maria Andrejczyk ze swoim drugim wynikiem w karierze (65,70).

Ofiara jetlagu

Kandydatem do poprawienia rekordu świata na Memoriale był także fenomenalny amerykański kulomiot Ryan Crouser. Mocarz z Teksasu, którzy dopiero dzień wcześniej przyleciał do Europy z USA, co prawda nie zbliżył się do najlepszego wyniku w historii (23,12 Randy Barnesa z 1990 roku), ale w pięciu mierzonych próbach pchał zawsze ponad 22,40. – Jetlag trochę mnie spowolnił na dalszym etapie zawodów. Naprawdę poczułem, jak mój poziom energii spadł po pierwszych trzech rzutach – powiedział mistrz olimpijski, który w tym sezonie zanotował już 22,91.


Czytaj jeszcze: To było prawdziwe show!

W Chorzowie a każdym razem kula pchnięta przez amerykańskiego giganta lądowała poza granicę rekordu Polski 22,32 (także w „spalonym” piątym pchnięciu): 22,53, 22,50, 22,70, 22,52, x, 22,42. Crouser ustanowił rekord Memoriału i wyprzedził Michała Haratyka, który w niedzielny wieczór pchnął 21,78.

– W tym roku trzeba było przygotowywać się do sezonu w innych warunkach. Ja trenowałem na pustym polu, bo nie mogłem pojechać do centrum szkoleniowego. Odzyskałem rytm i technikę, którą miałem w 2016 roku. Nabrałem siły i masy, a teraz przystosowałem do tego technikę i stąd tak dalekie próby – skomentował swój start Crouser, który już dziś znów spróbuje zaatakować rekord świata – w Ostrawie.


Było blisko, może później…

Paweł FAJDEK, zwycięzca rzutu młotem 79,81, pokonał swojego rywala z reprezentacji Wojciecha Nowickiego (78,88).

– Miało być 80 metrów, ale taki jest sport. Pierwszy raz w tym sezonie jestem jednak zadowolony ze swojego startu. „Kama” była dla mnie kimś więcej niż koleżanką, z którą mogłem przez chwilę trenować. Gdyby nie ona, nie byłoby takiego poziomu rzutu młotem, jaki mamy w Polsce.

Sofia ENNAOUI, druga w biegu na 1500 m, po raz pierwszy w karierze zeszła poniżej 4 minut (3.59,70), zabrakło 0,49 sek. do pobicia 20-letniego rekordu Polski Lidii Chojeckiej.

– Jestem zadowolona z czasu poniżej 4 minut, ale muszę przyznać, że nastawiałam się na rekord Polski. Na ostatnim okrążeniu dziewczyny mi ciut przeszkodziły, a być może gdyby nie to, pobiegłabym jeszcze szybciej. Cieszę się, że zbliżam się do rywalek. Zmieniliśmy nieco treningi i czuję, że odbudowuję się.

Piotr LISEK, zwycięzca tyczki (5,82), wrócił na rozbieg po kontuzji na Memoriale Szewińskiej

– Cieszę się, że mogę być w tym miejscu, na takiej wysokości. Ten wynik to naprawdę dla mnie wysoko, ale nie to jest najważniejsze. Stawiam na zdrowie, bo w dobrym zdrowiu dalej zajadę. W tym sezonie skupiamy się na tym, żeby próby były dobre technicznie. Do tego dochodzą dobre wyniki i to cieszy, bo musimy mieć na uwadze, że przygotowania do sezonu były utrudnione. Optymalnie nie mogliśmy się przygotować. Jestem zadowolony z sezonu.


Na zdjęciu: Johannes Vetter uzyskał na Stadionie Śląskim drugi wynik w historii rzutu oszczepem.

Fot. Paweł Skraba/Fundacja Kamili Skolimowskiej