Vital Heynen sprawdził kadrowiczów z Belgami

Towarzyskie spotkania z Belgami to zaledwie preludium tego, co czeka biało-czerwonych w sezonie międzynarodowym.


Było miło i przyjemnie – tak można podsumować towarzyski dwumecz polskich siatkarzy z odmłodzoną reprezentacją Belgii. Wygrana w Łodzi – zarówno w regulaminowych meczach po 3:0, jak i w dodatkowych setach – nie podlegała dyskusji. Trener Vital Heynen dokonał przeglądu kadry i przed rewanżem musiał podjąć pierwsze wiążące decyzje. Po tych meczach reprezentanci dostali kilka dni wolnego, ale w najbliższy wtorek znów mają spotkać się w Spale. Po kilku dniach treningów wyjadą, by schować się „w bańce” Ligi Narodów w Rimini.

Cichy Pit” pauzował

Przed tym sprawdzianami było wiadomo, że na parkiet nie wyjdzie środkowy Piotr Nowakowski, który nabawił się drobnego urazu. Niemniej pojawił w składzie na Ligę Narodów (czytaj obok), ale też trudno sobie wyobrazić ekipę trenera Heynena bez „Cichego Pita”. Na tej pozycji mogli się pokazać jego koledzy i jednocześnie rywale o miejsce w wyjściowym składzie. Na tej pozycji, podobnie jak na pozostałych, trwa ostra rywalizacja, więc trudno przewidzieć końcowe rozstrzygnięcia.

Szczelne płoty

Trener Heynen przekonywał ostatnio, że ma pomysł na skład zespołu w Lidze Narodów w Rimini oraz na igrzyska w Tokio. Na spotkania z Belgami podzielił kadrę; w czwartek zobaczyliśmy pierwszych 12 zawodników, a w rewanżu potencjalnych olimpijczyków.

W pierwszym spotkaniu rozgrywający Marcin Komenda i Marcin Janusz umiejętnie kierowali kolegami. Wykorzystywali możliwości skrzydłowych, stąd atakujący Łukasz Kaczmarek i Dawid Konarski pokazali moc. Z grona przyjmujących świetnie zaprezentował Bartosz Bednorz, który „kąsał” rywali niekonwencjonalną zagrywką, miał dobre przyjęcie i był skuteczny w ataku. Dzielnie sekundował mu Tomasz Fornal i momentami przewaga była miażdżąca. Dwie pierwsze odsłony trwały 39 minut.

Trener Heynen dokonał zmian i na boisku pojawili się wspomniani Janusz i Konarski, przyjmujący Bartosz Kwolek i Artur Szalpuk oraz środkowy Norbert Huber. Gra nie straciła na jakości i znów osiągnęli kolosalną przewagę. Kluczem do zwycięstwa była zagrywka oraz blok. W tym drugim elemencie nasi siatkarze wygrali 17:1 w trzech setach, co świadczy o totalnej dominacji. Trenerzy umówili się, że jeżeli mecz zakończy się w trzech partiach, rozegrany zostanie dodatkowa. I tak też było, ale w niej goście tylko momentami nawiązywali wyrównaną grę.

Udany debiut

Zgodnie z wcześniejszymi planami, w rewanżowym spotkaniu znów zobaczyliśmy w akcji dwa zespoły. W pierwszej części rozgrywał Fabian Drzyzga i prezentował sporą swobodę, wykorzystując wszystkie opcje w ataku. W przyjęciu natomiast zaprezentował się duet Michał Kubiak-Kamil Semeniuk. Ten drugi debiutował, ale nie odczuwał tremy i występ mógł zaliczyć do niezwykle udanych. Momentami sprawiał wrażenie, jakby w tym zespole występował od kilku sezonów. Atakujący Bartosz Kurek na początku nie miał imponującego dorobku, ale z czasem odzyskał właściwy rytm. Środkowi Mateusz Bieniek i Jakub Kochanowski po raz kolejny udowodnili, że gra blokiem jest znakiem firmowym biało-czerwonych.

Inauguracyjny set nie miał historii, bo po wyrównanym początku nasi szybko odskoczyli na 13:7 i szybko zmierzali do końca. Prezentowali urozmaiconą zagrywkę i kilka razy zaskoczyli rywali skrótami. Ale nie obyło się bez pomyłek w polu serwisowym, zwłaszcza w drugiej odsłonie. I właśnie w niej Belgowie – z dużą pomocą naszych siatkarzy – nawiązali równorzędną grę. Wszystko jednak odbywało się pod kontrolą biało-czerwonych.

Spokój Leona

Po dwóch odsłonach znów zobaczyliśmy – poza Bieńkiem – inne ustawienie. „Bienio” nękał rywali zagrywką, zaś Wilfredo Leon imponował spokojem i świetnym przeglądem sytuacji. Kubańczyk z polskim paszportem momentami wręcz ośmieszał rywali, którzy mogli się nabawić kompleksów. Nasi siatkarze demolowali rywali, wygrywając do 11. Podobnie jak w pierwszym spotkaniu mieliśmy okazję obserwować dodatkowy set, a w nim przyjezdni próbowali nawiązać równą grę. Wynikało to jednak ze spadku koncentracji i nieco nonszalanckiej gry. Oczywiście, to nie mogło się podobać trenerowi Heynenowi, który od swoich podopiecznych oczekuje perfekcji.

Belgowie przyjechali do Łodzi w odmłodzonym składzie, ale trudno się dziwić, bo nie grają ani w Lidze Narodów, ani w igrzyskach. Dla nich imprezą docelową są wrześniowe mistrzostwa Europy.


Mecz piątkowy

Polska – Belgia 3:0 (25:14, 25:21, 25:11), dodatkowy set 25:20

POLSKA: Drzyzga, Kubiak (5), Kochanowski (6), Kurek (10), Semeniuk (8), Bieniek (10), Wojtaszek (libero) oraz Łomacz (1), Leon (10), Muzaj (6), Śliwka (6), Huber (4), Zatorski (libero). Trener Vital HEYNEN.

BELGIA: Brems, Kindt (5), Van de Velde (2), Reggers (15), Desmet (9), Van Elsen (3), Stuer (libero) oraz Mc Cluskey, Cox (2), Rotty, Plaskie (2), Van Hoyweghen, D’Herr (3). Trener Fernando MUNOZ BENITEZ.

Sędziowali: Maciej Twardowski i Magdalena Niewiarowska.

Przebieg meczu

I:10:7, 15:10, 20:12, 25:14.

II: 10:8, 15:12, 20:15, 25:21.

III: 10:4, 15:5, 20:8, 25:11.

Dodatkowy set: 10:7, 15:12, 20:17, 25:20.


Fot. Adam Starszyński/PressFocus


Czytaj o meczu czwartkowym: