Vuelta a Espana. „Czarek” na podbój Hiszpanii

Tyrolczyk, Włoch, Polak… Historia życia i kariery Cesare Benedettiego nadaje się na porządny dokument. Dziś „gliwiczanin” rozpoczyna swój pierwszy w życiu start pod polską flagą.


Sam mówi o sobie, że nie czuje się Włochem. Że do Italii mu daleko, ale imię i nazwisko mówią same za siebie. Cesare Benedetti, bo o nim mowa, to postać – bez kwestii – nietuzinkowa w światowym peletonie i człowiek, który postanowił związać się życiowo z Polską, a konkretnie z Gliwicami. Wszystko zaczęło się w 2007 roku od… miłości. To właśnie wtedy początkujący, 20-letni zaledwie kolarz poznał Dorotę Gregorowicz. Kolarkę, uczestniczkę m.in. Giro Rosa, żeńskiego odpowiednika Giro d’Italia, który jest najważniejszym wyścigiem dla pań na świecie.

Ale nie tylko miłość do kolarstwa połączyła Dorotę i „Czarka”, jak wszyscy się do Benedettiego zwracają. Otóż Tyrolczyk – tak każe o sobie mówić – jest miłośnikiem historii, a jego małżonka… uprawia tę dyscyplinę nauki zawodowo.

Kibicuje Piastowi

W 2007 r. Dorota Gregorowicz rozpoczęła studia historyczne na Uniwersytecie Śląskim w Katowicach. Po obronie pracy licencjackiej kontynuowała studia na Uniwersytecie Śląskim oraz równolegle na Universita degli Studi di Trento. Obydwa magisteria uzyskała w 2013 r. Dysertację pt. La Santa Sede nei confronti degli interregni nello Stato polacco-lituano della seconda meta del Cinquecento (1572-1589) obroniła w 2017 r. na Universita degli Studi del Piemonte Orientale, uzyskując tytuł Doctor Europaeus.

Od 2018 r. jest zatrudniona na stanowisku adiunkta w Zakładzie Historii Nowożytnej XVI-XVIII w. Instytutu Historii Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach. Jest stypendystką Istituto Sangalli (2015) oraz Fundacji Lanckorońskich (2016, 2019). Jej zainteresowania obejmują stosunki polsko-papieskie w XVI i XVII w., znaczenie i organizację nuncjatury apostolskiej w Rzeczypospolitej, a szerzej zagadnienie nowożytnej komunikacji politycznej w perspektywie nowej historii dyplomacji – można wyczytać z biogramu na stronie Uniwersytetu Śląskiego.

2013 rok był ważny dla Doroty Gregorowicz nie tylko z powodu tego, że została magistrem na dwóch uczelniach. Wtedy również wzięła ślub z Cesare Benedettim, a trzy lata później para doczekała się córeczki – Janiny. Mieszkają w Gliwicach, a kolarz nie ukrywa, że… kibicuje Piastowi. Po tym, jak w 2019 roku „Czarek” odniósł swój życiowy sukces, wygrał jeden z etapów Giro d’Italia, został przywitany na stadionie przy Okrzei i otrzymał koszulkę ze swoim nazwiskiem. Żartował później w mediach społecznościowych, że teraz ma już prostą drogą do mistrzostwa Polski. Zresztą wcześniej, właśnie podczas Giro d’Italia, żałował, że nie mógł „na żywo” obserwować końcówki drogi Piasta po mistrzostwo Polski.

Najpierw był egzamin

W światowym peletonie Cesare Benedetii uchodzi za bardzo cennego pomocnika. Od 2017 roku jest zawodnikiem grupy Bora-hansgrohe i świetnie zna jeżdżących dla niemieckiej grupy Polaków. Macieja Bodnara, a do niedawna także Rafała Majkę i Pawła Poljańskiego. Gdy pierwszy z wymienionych odszedł do UAE Emirates, a drugi – trochę niespodziewanie – zakończył karierę, Bodnar pozostał jedynym Polakiem w barwach zespołu, którego barw od wielu lat broni m.in. Peter Sagan.

Taka sytuacja nie trwała jednak długo, bo już jakiś czas temu Cesare Benedetti postanowił starać się o polskie obywatelstwo. Pierwszym krokiem by… egzamin z języka polskiego. W gronie 120 osób, głównie Ukraińców, Benedetti przystąpił do niego jesienią 2018 roku, w sali Wydziału Filologicznego Uniwersytetu Śląskiego. Zdał bez żadnego problemu, choć – jak sam przyznał w jednym z wywiadów – nie przygotowywał się do testu zbyt sumiennie.

Co było dalej? Z uwagi na karierę i podróże po całym świecie kompletowanie i tłumaczenie stosownych dokumentów trwało rok. W listopadzie 2019 roku wszystkie dokumenty znalazły się w Urzędzie Wojewódzkim w Katowicach i pozostało czekać. Wreszcie, w kwietniu tego roku, nadeszła radosna wiadomość. Benedetti otrzymał polskie obywatelstwo, ale to jeszcze nie wszystko, by ścigać się pod polską flagą. Należało następnie wystąpić o licencję do Międzynarodowej Unii Kolarskiej (UCI), co zawodnik uczynił niezwłocznie. Ale w maju, podczas Giro d’Italia, wystąpił jeszcze jako Włoch. Wystartował też w mistrzostwach kraju, których nie ukończył.

„Ogień chłopaki!”

1 sierpnia, czyli niespełna dwa tygodnie temu, Cesare Benedetti stanął na starcie Vuelta a Burgos, mniej prestiżowego wyścigu w Hiszpanii, który był dla niego etapem przygotowań do Vuelta a Espana. Nadal przy nazwisku Polaka widniała jednak zielono-biało-czerwona flaga. I właśnie w trakcie trwania tej rywalizacji nadeszła wiadomość, na którą czekał zarówno on, jak i wszyscy polscy kibice kolarstwa, bo trzeba przyznać, że „Czarek” ma w Polsce wielką rzeszę fanów. 5 sierpnia UCI przyznała polską licencję 34-letniemu kolarzowi.

Oznacza to, że w rozpoczynającej się już dziś Vuelta a Espana, Cesare Benedetti wystartuje jako Polak! Marzył o tym, jak sam niejednokrotnie mówił, od wielu lat. Deklarując jednocześnie, że gdy będzie to możliwe, chęć występu w reprezentacji Polski. – Chciałbym pojechać w biało-czerwonej koszulce na mistrzostwach świata i z radością pomogę liderowi polskiej drużyny w zdobyciu tytułu mistrza świata – mówił kilka lat temu podczas jednego z wywiadów.

W lipcu, kilkanaście dni przed uzyskaniem licencji uprawniającej go do startu na Vuelta a Espana, a tuż przed… pierwszą kolejką rozgrywek ekstraklasy, Benedetti nagrał filmik, będąc na wyścigu w Belgii. Skierował go specjalnie do kibiców Piasta Gliwice. – Jak zdążę na samolot, to widzimy się przy Okrzei 20. Ogień chłopaki, to będzie nasz sezon! – powiedział kolarz, który już dziś zadebiutuje jako Polak na hiszpańskim wyścigu.

Z całą pewnością Cesare Benedetti może liczyć podczas trudnej, trzytygodniowej rywalizacji na wielkie wsparcie kibiców nie tylko Piasta. Często można go bowiem spotkać, gdy jest w domu, trenującego wokół Gliwic. Lubi również „Czarek” wyskoczyć na rowerze do Ustronia czy Wisły.


Majka w roli pomocnika

Oprócz Cesare Benedettiego na liście startowej Vuelta a Espana znalazł się jeszcze jeden Polak. Dla Rafała Majki, który ma na swoim koncie jedno etapowe zwycięstwo w hiszpańskim wyścigu, będzie to już ósmy występ w tej rywalizacji, z którą ma wspaniałe wspomnienia i nie chodzi tylko o to, że wygrał etap.

W 2011 roku to właśnie na Vuelcie, Majka zadebiutował w wielkim tourze. Wyścigu nie ukończył, ale cztery lata później odniósł w Hiszpanii jeden ze swoich największych sukcesów. Ukończył wyścig na trzecim miejscu i do dziś jest to jedyne jego podium wielkiego wyścigu. A także drugie polskie podium, bo pierwszym, który skończył trzytygodniowy wyścig w pierwszej trójce był – w 1993 roku na Tour de France – Zenon Jaskuła.

Czy w tym roku stać Rafała Majkę na powtórzenie tego osiągnięcia. Pewnie tak, bo podczas Tour de France, a także na IO w Tokio, „Zgred” pokazał się z niezłej strony. Gdy skład grupy UAE Emirates na Vueltę nie był jeszcze znany, to chodziły słuchy, że to właśnie Polak może być liderem zespołu na Vueltę, bo już wcześniej wiadomo było, że w wyścigu nie weźmie udziału triumfator „Wielkiej pętli”, Tadej Pogaczar. Ostatecznie jednak w składzie zespołu znalazł się David de la Cruz. To 32-letni kolarz z Hiszpanii, który dwa razy – w tym w 2020 roku – kończył Vuelta a Espana na siódmy miejscu i to właśnie jego pierwszym pomocnikiem ma być w tym roku Rafał Majka.

De la Cruz nie jest jednak stawiany w gronie najpoważniejszych kandydatów do zwycięstwa. Obsada wyścigu jest bardzo mocna, a walka o zwycięstwo powinna rozegrać się pomiędzy trzema kolarzami. Faworytem numer jeden jest zwycięzca dwóch ostatnich edycji Vuelty, Primoż Roglić. Słoweniec, po nieudanym Tour de France, podczas którego leżał w kraksie, pozbierał się i w pięknym stylu został mistrzem olimpijskim w jeździe indywidualnej na czas.

W Hiszpanii zanosi się zresztą na pasjonujący pojedynek złotych medalistów z Tokio, bo na starcie stanie Richard Carapaz, najlepszy ze startu wspólnego. Plany mistrzom olimpijskim spróbuje pokrzyżować zwycięzca Giro d’Italia, Egan Bernal, klubowy kolega Carapaza, który nie startował zarówno w Tour de France, jak i w Tokio.

Świetny kolumbijski góral postara się o wstąpienie do elitarnego grona kolarzy, którzy mają na swoim koncie zwycięstwa we wszystkich trzech wielkich tourach, bo w 2019 roku wygrał we Francji. W historii udało się to, jak na razie, siedmiu kolarzom. Jacques’owi Anquetilowi, Felice Gimondiemu, Eddy’emu Merckxowi, Bernardowi Hinaultowi, Alberto Contadorowi, Vincenzo Nibalemu i Chrisowi Froomowi. Stanie się wówczas Kolumbijczyk najmłodszym kolarzem w historii, który dokona takiej sztuki.




Na zdjęciu: „Czarek” i „Cesare”, bo tak Włosi nazywają do dziś Czesława Langa, w pełnej krasie. Benedetti od dziś startuje, jako Polak.

Fot. Krzysztof Porębski/PressFocus