W Bundeslidze jeszcze ciaśniej

 

Żeby najlepiej zrozumieć skalę tego, co dzieje się w Bundeslidze, najlepiej przeanalizować na spokojnie poniższą tabelę. Połowa ligi stanowi na ten moment czołówkę – i to w dodatku ścisłą! W każdej kolejce będą się ze sobą mierzyć zespoły z góry tabeli, co będzie gwarantem jazdy bez trzymanki.

W Monachium znów dzieje się źle

Z reguły takie sytuacje wykorzystywał Bayern Monachium, który dzięki swojej sile i renomie odskakiwał reszcie stawki, która walczyła między sobą co najwyżej o wicemistrzostwo.

Teraz jednak humory w Monachium nie są takie dobre, ponieważ po 8 kolejkach Bawarczycy wygrali ledwo połowę spotkań, które rozegrali. Ostatnio przegrali z Hoffenheim, a w sobotę zremisowali 2:2 w derbach regionu z Augsburgiem, co z racji na okoliczności niektórzy nazywali kompromitacją. Bayern stracił bramki w 1. i 91. minucie, a sam w międzyczasie wielu okazji nie wykorzystał.

Media uchwyciły wściekłego prezydenta Uliego Hoenessa, który po ostatnim gwizdku niczym rozsierdzony byk zmierzał w kierunku szatni.

Gdyby Niko Kovac nie miał poduszki powietrznej w postaci niedawnej demolki Tottenhamu 7:2 w Lidze Mistrzów, \ wokół jego osoby toczyłaby się zapewne wielka dyskusja. Sam Chorwat nie ma łatwo także z Thomasem Muellerem, który – w pełni słusznie – nie łapie się do wyjściowej jedenastki Bawarczyków i zaczyna się niecierpliwić. Jeśli Kovac wystawiłby go od pierwszej minuty w Augsburgu, oznaczałoby to, że dał sobie wejść na głowę. Zostawiając Niemca na ławce, ryzykował kolejne problemy z 30-latkiem.

Ostatecznie Mueller wszedł z ławki i w samej końcówce zaprzepaścił stuprocentową szansę, która mogła przypieczętować wygraną Bayernu. Wielu argumentów na swoją obronę nie dał.

Poważniejszym kłopotem monachijczyków jest jednak kontuzja, której nabawił się kluczowy stoper klubu i reprezentacji, Niklas Suele. W starciu z Augsburgiem 24-latek zerwał więzadła krzyżowe i wypadł na kilka miesięcy. O ile Bayern jeszcze jakoś zatuszuje jego nieobecność, o tyle większe kłopoty może mieć selekcjoner Joachim Loew, który ma wielkie problemy z jakościowymi środkowymi obrońcami.

Nie chcą fotela lidera

Już drugą kolejkę z rzędu płaskość tabeli mogło wykorzystać Schalke. Tak jak ostatnio, wygrana oznaczałaby, że „Koenigsblauen” objęliby przodownictwo w lidze. Wicemistrzowie Niemiec z 2018 roku zamykali bowiem 8. serię gier, a mierzyli się z przeciętnym i bardzo chwiejnym Hoffenheim.

Trener David Wagner jak na razie wykonuje w Gelsenkirchen świetną robotę, rozwija piłkarzy i wykorzystuje – mimo wszystko ograniczony – potencjał, którym dysponuje. Wczoraj Schalke także zaczęło dobrze, ofensywnie, z impetem, ale im mecz trwał dłużej, tym wyglądało to gorzej, aż w końcu Hoffenheim dwukrotnie ukłuło – i to po kontratakach, które w tym sezonie nie są ich mocną stroną.

Świetnym wyczuciem taktycznym wykazał się szkoleniowiec Hoffe Alfred Schreuder, który płynną zmianą formacji i trafnymi roszadami odmienił losy spotkania i… wyświadczył przysługę Borussii Moenchengladbach. Mimo porażki ze swoją imienniczką, „Źrebaki” nadal pozostają liderem Bundesligi.

Na zdjęciu: Patrząc na tabelę Bundesligi można tylko łapać się za głowę. Salif Sane i jego Schalke mogli być liderem, a nie łapią się na europejskie puchary.