W Częstochowie ewolucja zamiast rewolucji

 

Nowego stadionu w Częstochowie prawdopodobnie nie będzie. W budżecie miasta na 2020 rok próżno szukać zapisu dotyczącego budowy obiektów przy ulicy Limanowskiego. Nie oznacza to jednak, że Raków będzie musiał przez to pożegnać się z ekstraklasą. Istnieje koncepcja która byłaby zbawienna dla ekipy z Limanowskiego.

Nadzieja umiera ostatnia

Prezydent Częstochowy Krzysztof Matyjaszczyk na sesji Rady Miasta przedstawił dwa rozwiązania problemu zaproponowane przez klub. Jeden opiera się na nowym przetargu w ramach procedury „zaprojektuj i zbuduj”. Jest on mało prawdopodobny w porównaniu do drugiego, tańszego dla miasta w realizacji.

– ­Kolejny wniosek mówi o tym, aby ograniczyć się tylko do prac niezbędnych do spełnienia wymogów licencyjnych, aby Raków mógł występować w ekstraklasie – powiedział Matyjaszczyk. Oznacza to, że projekt zostałby ograniczony do minimum, ale miałby szansę na realizację. Propozycja została wstępnie zaakceptowana przez wszystkie strony o czym informował w mediach społecznościowych Wojciech Cygan, prezes Rakowa.

– Koncepcja ta została wstępnie zaakceptowana przez wszystkie zainteresowane strony. Oczekujemy na kosztorys, który pozwoli stwierdzić, czy tak zaprojektowana modernizacja będzie realnie możliwa do wykonania w ramach zabezpieczonych na to środków finansowych.

Stadionowy problem

Obiekty przy Limanowskiego nie spełniają wymagań PZPN-u. Przez to klub nie może rozgrywać spotkań na własnym stadionie. Mimo oporów miasto rozpisało przetarg na rozbudowę stadionu przy Limanowskiego. Koszty jakie zakładało miasto nie mogły przekroczyć 37 milionów złotych. Problem w tym, że najniższa oferta wnosiła prawie 80. Na takie koszty Częstochowy nie stać. Jeżeli kosztorys zostanie zaakceptowany przez miasto zakończy się trwająca od kilkunastu miesięcy batalia o stadion i uda się uratować byt Rakowa w ekstraklasie.


Czytaj jeszcze:

Stadion Rakowa we mgle