W Dinamie Zagrzeb na kryzysie stracili (prawie) wszyscy. „Piłkarze wielokrotnie pokazali swoją wartość”

Trener Nenad Bjelica odszedł z Dinama Zagrzeb, po sezonie odejdzie też kilku piłkarzy, ale Damian Kądzior ma pozostać.

Pod koniec marca Dinamo Zagrzeb, w obliczu spodziewanego kryzysu ekonomicznego z powodu pandemii, postanowiło obniżyć zarobki wszystkich 450 pracowników klubu. Największą część budżetu (2/3) stanowią płace piłkarzy i trenerów, którzy odmówili przyjęcia nowych warunków. W tej sytuacji klub zwolnił od razu wszystkich 6 współpracowników trenera Nenada Bjelicy, jego pozostawiając na razie w spokoju. Liczono, że w geście solidarności sam poda się do dymisji i nie trzeba będzie płacić mu odszkodowania za zerwanie kontraktu.

Zawodników nie ruszono, za to „obsmarowano” w mediach przedstawiając jako pazernych na kasę ludzi, którzy gdzieś mają dobro klubu. Piłkarze byli tym zbulwersowani, bowiem według ich wersji nie tyle chodziło o zmniejszenie zarobków, ale przede wszystkim o sposób, w jaki to przeprowadzono. Bez żadnej konsultacji mieli podpisać co zarząd ustalił. Chorwackie media zapowiadały wojnę w klubie, ale sprawa nie okazała się tak rozwojowa, jak sądzono. Bjelica tej wojny nie chciał, bo wie jak traktowano w Dinamie jego niechcianych poprzedników zatruwając im życie. W ubiegły czwartek doszło do spotkania i rozwiązano umowę za porozumieniem stron.


Zobacz jeszcze: Dyskusji ciąg dalszy, a kluby chcą rozgrywek


Rozmowy były jednak trudne, gdyż Nenad Bjelica walczył o jak największą „sumę pożegnalną”, gdyż obiecał byłym współpracownikom, że część tych pieniędzy im przekaże.

– Miałem taką umowę z Dinamem, że kasę dostaną także oni. Niektórzy, nie wszyscy… Są częścią tego konsensualnego rozpadu i dostaną swój udział – stwierdził Bjelica. – Dzisiaj w Europie praktycznie wszyscy zgadzają się na cięcia płac. Ja to rozumiem, ale sposób, czas i kwoty nie były zgodne z naszymi oczekiwaniami.

Trener bronił byłych podopiecznych. – W złym świetle przedstawiano piłkarzy, a oni wielokrotnie pokazali swoją wartość. Pomagali organizacjom humanitarnym, w czasie pandemii bezinteresownie wspierają szpitale. Pokazywali swój charakter także na boisku. Nikt nie wie, że Ademi w przerwie meczu z Manchesterem City wymiotował w szatni, nie wiedzieliśmy, czy wyjdzie na drugą połowę. Wyszedł i walczył. Dilaver grał ze złamanym żebrem. To naprawdę faceci, którzy mają świetny charakter.

Zapytano trenera, czy decydującym momentem podjęcia decyzji o odejściu z Dinama było zamieszczenie na Facebooku przez rządzącego w klubie Zdravko Mamicia wysokości zarobków Bjelicy?


Zobacz jeszcze: Zarząd „Dumy Katalonii” tłumaczy się z „Barcagate


– Nie ma znaczenia, co ktoś opublikował. Ta cała sytuacja z koronawirusem i decyzja klubu doprowadziły do słabej komunikacji. Nie chcę tego komentować. 18 marca rozmawiałem z Mamiciem, zaplanowaliśmy nowy sezon. Ta obniżka płac była detonatorem. Ja chcę z tych 22  miesięcy w Dinamie pamiętać tylko to, co najlepsze. Było zaangażowanie wszystkich, współpraca, były wyniki. Teraz odpocznę, zobaczę jak sytuacja z kornawirusem się rozwinie, nie mam planów.

Trenerzy odeszli, a co z piłkarzami? Gdy zgodnie odmówili podpisania nowych warunków zarząd każdego wezwał osobno i tu jedność została rozbita. Młodzi piłkarze szybko zgodzili się na obniżkę zarobków. Kapitan drużyny, Macedończyk Arijan Ademi i drugi pod względem ważności w szatni reprezentacyjny golkiper Chorwacji Dominik Livaković trochę odczekali i też podpisali. Większość zawodników zaakceptowała redukcję płac.

Na nowe warunki nie zgodzili się jeszcze: Szwajcarzy Mario Gavranović i Francois Moubandje, Francuz Theophile-Catherine, Bośniak Izet Hajrović i Damian Kądzior.


Zobacz jeszcze: Cięcia płac były koniecznością


Gavranović kontrakt ma do końca roku, w Dinamie zarabia 800 tysięcy euro. Theophile-Catherine umowa kończy się latem i nie zostanie przedłużona. Kądzior ma najlepszy sezon w karierze, jest klubowi potrzebny i w Dinamie liczą, że on także złoży swój podpis. Latem należy oczekiwać, że odejdzie kilku zawodników, redukcja płac może okazać się niewystarczająca dla zrównoważenia budżetu.   

Zagrzebskie „Sportske novosti” uważają, że w tym konflikcie wszyscy są przegrani. Nenad Bjelica nie dokończył pracy, rozwiązanie z nim umowy kosztowało klub ponad milion euro, piłkarze zostali przedstawieni jako ludzie, którzy w trudnych czasach nie potrafią okazać solidarności z innymi, atmosfera w szatni się pogorszyła, klub bardzo stracił na wizerunku w mediach i w oczach kibiców, chociaż wykonał logiczny ruch, broniąc finansów, zawodnicy ostatecznie zgodzili się na obniżkę pensji.

Pozostaje pytanie – komu to było potrzebne? Jeśli już, to zyska na tym Igor Jovićević, trener klubowych rezerw, który ma zająć miejsce Bjelicy. Ma prawie 47 lat, więc czas coś osiągnąć, a droga ku temu wiedzie dość prosta. 18 punktów przewagi Dinama w ligowej tabeli oznacza, że mistrzostwo praktycznie ma zapewnione. Dzięki temu Jovićević zadebiutuje w następnej edycji Ligi Mistrzów. Wprawdzie cztery lata był piłkarzem rekordzisty tych rozgrywek Realu Madryt, ale dane mu było grać tylko w rezerwach.

Nenad Bjelica przetarł mu szlak, Dinamo Zagrzeb grało w tym sezonie w fazie grupowej Ligi Mistrzów. Odpadło, ale 4:0 z Atalantą ma swoją wartość.


Zobacz jeszcze: Kosmita Nenad Bjelica