W drodze po niechlubny rekord

ŁKS może okazać się najgorszą drużyną ekstraklasy w XXI wieku, bijąc rekord porażek Pogoni Szczecin z 2003 roku!

Nawet w starciu z innym zespołem pogodzonym już ze spadkiem łodzianie nie zdołali przełamać fatalnej passy. Ponieśli 7. z rzędu porażkę i są na dobrej drodze, by okrzyknięto ich mianem najgorszej ekstraklasowej drużyny w XXI wieku.

W sezonie 2002/03 zbierająca cięgi Pogoń Szczecin schodziła z boiska pokonana 25 razy. ŁKS ma już na koncie 24 porażki, a do końca sezonu zostały przecież 2 kolejki (zmierzy się z Rakowem i Koroną).

Fakt faktem, że teraz serii gier jest 37, a nie 30, ale odkąd „Rycerzy Wiosny” przejął [Wojciech Stawowy], ich bój z ekstraklasowymi przeciwnikami przypomina pojedynek gołej d… z batem. W Gdyni po I połowie przegrywali 0:3! O czym tu w ogóle mówić?

– Przypominam sobie tylko jeden mecz, w którym straciliśmy bramkę po bardzo ładnej akcji przeciwnika i nic nie mogliśmy zrobić. Taką strzelił nam Śląsk – analizował Stawowy.

– Pozostałe tracimy po prezentach, bardzo prostych błędach, jakie nie powinny się zdarzać zawodnikom na tym poziomie. Zespół wyglądał w I połowie tak, jakby nie wiedział, co ma robić na boisku. Gdybym ja to wiedział, czemu nie możemy od początku grać tak, jak po przerwie… Po takim sezonie trudno jest zawodników podnieść.

Ta drużyna pokazuje, że potrafi zareagować, ale potrzeba najzwyczajniej w świecie czasu i pracy, by zaczęła w siebie na nowo wierzyć. Do tego niezbędne są też zwycięstwa, które w nowym sezonie będą obowiązkiem, jeśli chcemy o czymś marzyć – dodawał szkoleniowiec ŁKS-u.

Łodzian załatwił Marcus da Silva. Brazylijczyk zaczął 3. setkę występów w barwach Arki, a by wskoczyć na podium w klasyfikacji jej najlepszych strzelców w historii, potrzebuje już tylko dwóch trafień. W sobotę strzelił gola i wywalczył karnego.

– Chcę zostać w Gdyni i wszyscy to wiedzą, ale czekają mnie jeszcze rozmowy z właścicielem – powiedział Marcus. Trenera Ireneusza Mamrota pytano, co z Pavelsem Steinborsem czy Michałem Nalepą.

– Bardzo chciałbym, by zostali, ale to nie zależy do końca ode mnie – przyznał szkoleniowiec, pod którego wodzą Arka w 4 domowych meczach zdobyła 10 „oczek”.

Od momentu wznowienia rozgrywek, są drużyny punktujące gorzej, jak Korona, Pogoń, Cracovia czy ŁKS, dlatego mimo spadku Mamrot nie ma się czego wstydzić, ale sobotni mecz go nie uszczęśliwił.- Jestem zadowolony ze zwycięstwa, ale nie z tego, jak się zakończył. Źle, że daliśmy sobie wbić dwie bramki – oceniał.

Arka Gdynia – ŁKS Łódź 3:2 (3:0)

1:0 – da Silva, 19 min (głową, asysta Marciniak), 2:0 – Nalepa, 41 min (karny), 3:0 – Jankowski, 45 min (asysta Danch), 3:1 – Corral, 55 min (asysta Pirulo), 3:2 – Sekulski, 85 min (asysta Trąbka).

ARKA: Steinbors – Zbozień, Danch, Helstrup, Marciniak – Kopczyński, Nalepa – da Silva (69. Antonik), Markiewicz (90. Bergqvist), Młyński – Jankowski (82. Zawada). Trener Ireneusz MAMROT. Rezerwowi: Krzepisz, Siemaszko, Marić, Tomczak, Chmielnicki, Wawszczyk.

ŁKS: Malarz – Wolski, Garcia, Dąbrowski, Klimczak – Rozwandowicz, Srnić – Pirulo, Guima (46. Trąbka), Ratajczyk – Wróbel (46. Corral, 70. Sekulski). Trener Wojciech STAWOWY. Rezerwowi: Arndt, Sobociński, Lorenc, Sajdak.

Sędziował Artur Aluszyk (Szczecin). Widzów 1579. Żółte kartki: Młyński (45+1. niesp. zach.) – Guima (45+1. niesp. zach.), Klimczak (90+1. faul).
Piłkarz meczu – Marcus DA SILVA.

Wojciech Chałupczak


Na zdjęciu: Marcus da Silva (z prawej) ostatnio prezentuje dobrą forę i mimo spadku chciałby zostać w Gdyni
Fot. Piotr Matusewicz/Pressfocus