W drodze po pierwszy tytuł

90 lat temu Ruch Chorzów rozpoczął marsz po pierwsze mistrzostwo Polski.


Rozgrywki ligowe w kształcie, w jakim znamy je obecnie, wystartowały w Rzeczypospolitej w 1927 roku. Wcześniej, od 1920 roku, choć pierwszych rozgrywek z uwagi na wojnę z bolszewikami nie dokończono, wszystko odbywało się w grupach.

Pierwsza sensacja ligowa

Liga nieraz eksperymentowała z formą rozgrywek. Na dobre to nigdy nie wychodziło, żeby sięgnąć choćby po przykład sprzed kilku lat i ESA37 z dzieleniem punktów, ale eksperymentowano od początku, a pierwszy raz zrobiono to akurat w momencie, kiedy na arenę ligowych potentatów wkroczył z przytupem Ruch, wtedy Wielkie Hajduki.

12 ligowych drużyn podzielono wtedy na dwie sześciozespołowe grupy, zachodnią i wschodnią. Potem po trzy najlepsze z każdej rywalizowały w grupie mistrzowskiej, a reszta w spadkowej. Szybko wrócono jednak potem do starej formuły, czyli tak jak jest najlepiej i jak powinno zawsze być.

Ruch, siódmy zespół rozgrywek z 1932 roku, przystąpił do rywalizacji w niedzielę 2 kwietnia 1933 roku. Pierwszym rywalem była Garbarnia Kraków, mistrz kraju sprzed dwóch lat, wicemistrz z 1929 roku, liczący się rywal w stawce.

W grze kontrolnej przed ligowymi zmaganiami Ruch zagrał z 1. FC Katowice ma boisku rywala i na boisku po kostki błota. Mecze ligowe u siebie rozgrywano na boisku przy ulicy Kaliny, na popularnym „Hasioku” i to tam właśnie grano z Krakusami.

Kto odpowiadał za ustalanie składu? Piłkarze z najdłuższym stażem. „Niebiescy” nie mieli trenera przez cały mistrzowski dla siebie sezon!

Droga jedenastki z Wielkich Hajduk (potem Chorzowa) po pierwsze historyczne mistrzostwo Polski zaczęła się z wysokiego „C” i Ruch z miejsca stał się liderem rozgrywek w swojej grupie. „Pierwsza sensacja ligowa. Ruch zgotował prawdziwy pogrom eksmistrzowi Ligi, bijąc go na głowę 6:0” – donosił w swoim sprawozdaniu Ilustrowany Kuryer Codzienny, w sportowy dodatku we wtorek 4 kwietnia 90 lat temu.

Bohater Giemsa

Sięgnijmy do meczowej relacji z tamtego wydarzenia. „Pierwszy w tym sezonie ligowy mecz na Śląsku wzbudził ogromne zainteresowanie, mimo dokuczliwego zimna i niepewnej pogody. Publiczności zebrało się około 3000 osób, która brała żywy udział w przebiegu meczu. Do powyższych zawodów Ruch wystąpił, jako zdecydowany faworyt, tak ze względu na publiczność swą, jak i własne boisko” – czytamy w relacji.

Rozmiary wygranej były jednak zaskoczeniem dla ekspertów, dziennikarzy i widzów. To było przedsmakiem tego, co wydarzyło się później w trakcie ligowych zmagań sezonu 1933. Bohaterem pierwszego ligowego starcia był Edmund Giemsa, choć w meczowym raporcie „Ilustrowanego Kuryera Codziennego” pisany jest jako „Gemza”. Teodor Peterek w tamtym meczu nie grał z powodów zdrowotnych (choroba zakaźna) , Ernest Wilimowski znalazł się w Wielkich Hajdukach rok później. Strzelał za to 20-letni wtedy Giemsa.

Relacja z meczu Ruch – Garbarnia z „Ilustrowanego Kuryera Codziennego”.

To był znakomity wstęp młodego chłopaka urodzonego w Rudzie Śląskiej, jeden z najlepszych w całej jego karierze. Już w 5 minucie zaskoczył bezradnego Włodka. Po przerwie w przeciągu minuty zdobył kolejne dwa gola, strzelając – jak ostatnio nam Czesi na stadionie w Pradze. Tamten znakomity występ z Garbarnią zakończył trafieniem w końcówce i czterema golami na koncie. W całym tamtym sezonie nastrzelał 15 bramek, będąc najlepszym strzelcem mistrzowskiej wtedy drużyny. Królem strzelców na koniec rozgrywek w listopadzie tamtego roku zostanie zawodnik Wisły Kraków Artur Woźniak z 18 trafieniami na koncie. Pierwszym królem strzelców z ekipy „niebieskich” będzie w 1934 roku niesamowity „Ezi” Wilimowski.

Dwie bramki w minutę!

Co do Giemsy, to dla wielu znany był bardziej jako obrońca, gdzie zaczął grać kilka lat później i też radził sobie bardzo dobrze. W meczu z Garbarnią popis dał po przerwie, kiedy aż trzy razy wpisał się na listę strzelców, w tym dwa razy w przeciągu… minuty!

„W 22 minucie [chodzi o II połowę – przyp. red.] Gemza uzyskuje trzecią bramkę, bardzo przytomnie wyzyskawszy podanie Buchwalda. Mimo interwencji Joksza strzał był nie do obrony z najbliższej odległości. Jeszcze Garbarnia nie otrząsnęła się z przewagi, gdy nowy atak zagraża jej bramce i w dogodnej sytuacji Gemza uzyskuje czwartą bramkę. Następnie zaznacza się doskonała współpraca Urbana z Buchwaldem, w której to kombinacji padły dwie ostatnie bramki” – relacjonował korespondent „Ilustrowanego Kuryera Codziennego” z Wielkich Hajduk.

Giemsa, na którego wołano „Wójt” albo „Bamber”, zaliczył wtedy na środku ataku świetny sezon. Zresztą z Ruchem mistrzostwo w latach 30. świętował aż pięć razy. W biało-czerwonych barwach zaliczył 9 meczów, w tym słynny z Węgrami tuż przed wybuchem wojny. Wygraliśmy wtedy w Warszawie z wicemistrze świata po porywającej grze 4:2. Potem w przypadku Giemsy było powołanie, jak wielu Ślązaków do Wehrmachtu, a następnie przejście do II Korpusu generała Władysława Andersa. Jak czytamy w książce Andrzeja Gowarzewskiego z powodów rodzinnych rozwiódł się z żoną o niemieckich sympatiach, pozostał na Zachodzie, a konkretnie w Anglii, gdzie ponownie się ożenił, z Angielką. Zmarł w Chinnor na Wyspach Brytyjskich 30 września 1994 roku, nigdy nie odwiedzając kraju.

Tabela po ligowych rozgrywkach w 1933 roku. Ruch po raz pierwszy mistrzem Polski!

Z tamtego meczu z Garbarnią warto też odnotować nazwisko dobrze grającego Pawła Buchwalda. Synem jego brata Oskara, działacza Ruchu był Józef, który wyjechał potem do RFN. Tam w 1961 roku, konkretnie w Berlinie Zachodnim, urodził się mu Guido Buchwald, świetny niemiecki obrońca, mistrz świata z 1990 roku, który w finałowym mecz z Argentyną wyłączył z gry Diego Maradonę. Zresztą rodziny Buchwaldów były spokrewnione z Dziwiszami, Wodarzami i Zorzyckimi.

W tamtym meczu z Garbarnią w składzie Ruchu figuruje też nazwisko Cieślik, był to młodszy brat Antoniego – ojca Gerarda Cieślika.

Teren na własne boisko

Ruch rozgrywki 1933 w grupie zachodniej zakończył z 14 punktami w 10 meczach na 2 miejscu za Cracovią, obrońcą tytułu, która miała tyle samo „oczek”. Garbarni do awansu zabrakło dwóch punktów. Potem musiała się biedzić w walce o utrzymanie. W grupie mistrzowskiej ekipa z Wielkich Hajduk na 10 meczów wygrała 7, a trzy przegrała. Starczyło to do zdobycia pierwszego tytułu, o punkt przed najbardziej utytułowanym polskim klubem z lat 20. Pogonią Lwów (cztery mistrzostwa na koncie). Ruch przed wybuchem wojny popularnych „pogoniarzy” zdystansuje w liczbie mistrzowskich tytułów.

Ważne przy tym pierwszym mistrzowskim tytule Ruchu było jedno. Grali na „Hasioku”, ale wkrótce to się miało zmienić. W grudniu 1933 poinformowano, że „piłkarski mistrz Polski Ruch otrzymał w ubiegłym tygodniu uchwałą rady gminnej Hajduków Wielkich własny teren na boisko, które znajdować się będzie przy ul. Król. Huckiej, o dwie minuty od dworca kolejowego. Wiosną nastąpi rozpoczęcie budowy”. Teraz o takiej przychylności miasta nie tylko w Ruchu mogą tyko pomarzyć…


I liga (ekstraklasa) 1.kolejka, 2 kwietnia 1933 rok

Ruch Wielkie Hajduki – Garbarnia Kraków 6:0 (2:0)

1:0 – Giemsa, 5 min, 2:0 – Badura, 45 min (karny), 3:0 – Giemsa, 67 min, 4:0 – Giemsa, 67 min, 5:0 – Gwóźdź, 79 min, 6:0 – Giemsa, 85 min

RUCH: Kurek – Cieślik, Wadas – Dziwisz, Zorzycki, Buchwald – Włodarz, Gwóźdź, Gemza, Badura, Badura, Urban. [Bez trenera]

GARBARNIA: Włodek – Konkiewicz, Joksz – Nagraba, Wilczkiewicz, Skwarczowski – Riesner, Czub, Smoczek, Pazurek, Bator. Trener Rachmul

Sędziował Gąsior (Katowice). Widzów: 3000.


Na zdjęciu: Edmund Giemsa (drugi z prawej) był bohaterem meczu z Garbarnią. Tutaj podczas olimpijskiego ślubowania. Od prawej Karol Dziwisz, Giemsa, Ernest Wilimowski i Gerard Wodarz.

Fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe