W drodze po potrójną koronę

Przed sezonem szanse były na to względnie małe, ale teraz w Monachium na poważnie mogą myśleć o zdobyciu potrójnej korony. Dzisiaj mogą postawić ku temu kolejny krok.

Rok temu na ławce Bayernu siedział trener Niko Kovac, pod którego wodzami trudno było myśleć o zdominowaniu Europy. To właśnie Chorwat przed meczem Ligi Mistrzów z Liverpoolem mówił bez ogródek, że ewidentnym faworytem tego pojedynku będą „The Reds” i że Bawarczycy są w tamtej chwili wyraźnie z tyłu, za swoim przeciwnikiem. Taka mentalność Bayernowi nie przystoi. Ani kibice, ani szefostwo nie lubią takiego podejścia.

Śladami Heynckesa

Później jednak drużynę przejął Hansi Flick i stworzył z niej rozpędzony walec, gniotący wszystko po kolei. Już w marcu, gdy monachijczycy mierzyli się w Lidze Mistrzów z Chelsea, mistrzowie Niemiec pokazali, że są w stanie pokonać każdego.

Coraz częściej pojawiały się głosy, że Bayern wyrósł na głównego faworyta Champions League, co wcale nie jest irracjonalną opinią. Biorąc pod uwagę, że giganci pokroju Realu, Barcelony czy Juventusu nie prezentują aż tak miażdżącej dyspozycji, można się zastanowić, czy monachijczycy nie pokuszą się po drugą w swojej historii potrójną koronę – czyli nieformalny tytuł przyznawany po zdobyciu mistrzostwa kraju, krajowego pucharu oraz pucharu kontynentalnego.

Do tej pory w Europie udało się to osiągnąć ośmiu zespołom: dwukrotnie Barcelonie, Interowi Mediolan, Manchesterowi United, PSV Eindhoven, Ajaksowi Amsterdam i Celtikowi – no i rzecz jasna Bayernowi w kapitalnym sezonie 2012/13 pod wodzą słynnego Juppa Heynckesa.

Wspomnienie hat-tricka

Mistrzostwo monachijczycy już wywalczyli, a dzisiaj będą mogli postawić kolejny krok w stronę trypletu. Wieczorem, o godzinie 20:00, na stadionie olimpijskim w Berlinie Bayern zamierzy się z Bayerem Leverkusen w finale Pucharu Niemiec.

Faworyt tego starcia jest oczywisty i trudno doszukiwać się tutaj jakichś pozytywnych przesłanek, które mogłyby nieść optymizm ekipie „Die Werkself”. Miesiąc temu oba zespoły zmierzyły się ze sobą w Bundeslidze i Bawarczycy wygrali w Leverkusen 4:2. Jedną z bramek zdobył wtedy rzecz jasna Robert Lewandowski, który w całej swojej karierze (tylko?) trzykrotnie sięgał po DFB-Pokal.


Czytaj jeszcze: Kolejny Polak został Bawarczykiem


Najefektowniejsze zwycięstwo odniósł w 2012 roku, jeszcze w barwach Borussii, gdy dortmundczycy rozbili w finale 5:2… Bayern, a „Lewy” skompletował hat-tricka.

Gracze Leverkusen są jednak dobrej myśli. – W piłce nożnej nic nie dostaje się za darmo. Zwycięstwo nie wymaga cudu, tylko dobrego dnia – mówił bramkarz piątej drużyny minionego sezonu Bundesligi, Lukas Hradecky. – W ostatnim spotkaniu z Bayernem miałem właśnie zły dzień, być może zagrałem mój najsłabszy mecz w sezonie. Musimy lepiej bronić naszej bramki – apelował fiński golkiper świadomy tego, kto będzie dziś polował na kolejne gole.


Na zdjęciu: Robert Lewandowski może dzisiaj zdobyć swój czwarty Puchar Niemiec w karierze.

Fot. Rafał Rusek/Press Focus