W dziesiątkę dali radę

Mimo osłabienia, po czerwonej kartce dla Kamila Bilińskiego, Podbeskidzie pewnie ograło słabiutką Resovię.


„Górale” zaczęli od mocnego uderzenia, a we wszystkim pomogła im… kałuża. Co ciekawe murawa stadionu przy ul. Rychlińskiego, jak zwykle, do meczu przygotowana była bardzo dobrze, ale zraszacze uruchomione tuż przed spotkaniem spowodowały, że przed polem karnym Resovii stała woda, co kompletnie zaskoczyło Aleksandra Komora, byłego – zresztą – zawodnika Podbeskidzia. Obrońca gości zgubił futbolówkę na rzecz atakującego go Goku Romana, który nie zastanawiał się nawet przez chwilę. Hiszpan oddał dobry, precyzyjny strzał w kierunku dalszego słupka bramki strzeżonej przez Branislava Pindrocha, który nie sięgnął piłki, i w ten sposób „górale” objęli prowadzenie już na początku spotkania.

Co działo się później? Podopieczni trenerów Piotra Jawnego i Marcina Dymkowskiego zupełnie panowali na placu gry i wydawało się, że drugi gol jest kwestią czasu. Niemal idealną sytuację na 2:0 miał w 30. minucie Kamil Bilińskie. Zagrywał Giorgi Merebaszwili, a „Bila” – na wślizgu – próbował skierować piłkę do siatki. Pindroch zatrzymał strzał kapitana Podbeskidzia, a ten, w pierwszym momencie wydawało się, że przypadkowo, kopnął golkipera Resovii w twarz. Biliński od razu sygnalizował służbom medycznym, że rywal wymaga pomocy, a następnie przeprosił poszkodowanego i wydawało się, że jest po temacie. VAR okazał się jednak dla gracza Podbeskidzia bezlitosny. Sędzia wnikliwie obejrzał całą sytuację i pokazał Bilińskiemu czerwoną kartkę. Napastnik Podbeskidzia nie mógł w to uwierzyć. Wszystkim wydawało się, że był to zupełnie przypadkowy cios, ale powtórka nie pozostawiła wątpliwości. Gracz zespołu spod Klimczoka wykonał, w sposób niekontrolowany, ale jednak, ruch nogą w kierunku twarzy Pindrocha.

Resovia, grając z przewagą jednego zawodnika, nie była jednak w stanie zrobić gospodarzom krzywdy. Mało tego, na początku drugiej połowy gracze z Rzeszowa przyglądali się, jak na miano bohatera meczu zapracował sobie Giorgi Merebaszwili. Gruzin poszedł na solo, przeprowadził znakomitą akcję i zdobył przepiękną bramkę, która bezapelacyjnie zasłużyła na miano ozdoby tego meczu. Nie była to, zresztą, ostatnia w wykonaniu tego zawodnika akcja, w której Merebaszwili zabawił się z rywalami. Defensywa Resovii zupełnie sobie z Gruzinem nie radziła, a podczas kolejnego rajdu gracz ten padł w polu karnym. Sędzia wysłuchał, co mają do powiedzenia jego koledzy z VAR-u i nakazał kontynuować grę. Nie po raz pierwszy w tym spotkaniu bielscy kibice dali wyraz temu, co sądzą o pracy arbitra z Siedlec.

Podbeskidzie Bielsko-Biała – Apklan Resovia 2:0 (1:0)

PODBESKIDZIE: Polaczek – Kowalski-Haberek, Rodriguez, Mikołajewski – Gutowski, Frelek (90+1. Polkowski), Roman (46. Wypych), Janota (46. Bieroński), Gach (87. Bonifacio) – Merebaszwili (74. Wełniak), Biliński. Trenerzy Piotr JAWNY i Marcin DYMKOWSKi.

RESOVIA: Pindroch – Jaroch, Kubowicz, Komor (46. Twardowski), Adamski – Mróz (46. Wróbel), Podhorin, Pietraszkiewicz (46. Eizenchart), Hilbrycht, Antonik (59. Gvozdenović) – Strózik (62. Rostkowski). Trener Radosław MROCZKOWSKI.

Sędziował Krzysztof Jakubik (Siedlce). Żółte kartki: Merebaszwili – Mróz, Hilbrycht. Czerwona kartka: Biliński (31. faul).

Piłkarz meczu – Giorgi MEREBASZWILI.


Na zdjęciu: Goku Roman (na pierwszym planie) otworzył wynik meczu w Bielsku-Białek, ale to Giorgi Merebaszwili (w tle) zasłużył na miano piłkarza meczu.

Fot. Krzysztof Dzierżawa/Pressfocus