W Gdańsku dumy nie kryją

Nadszedł już czas, aby stwierdzić, że Piotrowi Stokowcowi udało się wyprowadzić Lechię z wielkiego kryzysu. Posada trenera wisiała na włosku, ale teraz ponownie powrócił spokój.


Miesiąc temu sprawy miały się bardzo źle. Gdańszczanie, co by nie mówić, skompromitowali się w meczu Pucharu Polski, w walce o ćwierćfinał przegrywając z pierwszoligową Puszczą Niepołomice. Ten fatalny występ na pamiętnej „zielonej wyspie”, jak czasem określano odśnieżony stadion w Sosnowcu, był zwieńczeniem fatalnej serii Lechii, która w siedmiu wcześniejszych spotkaniach ekstraklasy przegrała aż pięć razy, wyraźnie zjeżdżając w tabeli.

Obietnica spełniona

Trener Stokowiec ślepy nie jest, widział więc, jaka atmosfera panuje wokół klubu i wokół jego osoby. Nie po raz pierwszy głośno zastanawiano się, czy aby formuła z nim w roli szkoleniowca nad morzem się już po prostu nie wypaliła.

– Jestem tylko człowiekiem i też mam swoje emocje, również to wszystko przeżywam. Natomiast nie zapominajmy, że drużyna składa się wielu elementów, a najłatwiej jest zwolnić trenera. Kontekst zespołu jest jednak szerszy. Ja najlepiej go znam i uważam, że będę potrafił wyprowadzić go z kryzysu – zapewniał nieco ponad miesiąc temu Piotr Stokowiec.

Były to słowa bardzo odważne, ryzykowne, które mogłyby zostać kiedyś wypomniane w negatywnym kontekście, jednak 48-latek zrobił tak, jak zapowiedział. W ostatnich pięciu meczach ekstraklasy Lechia zdobyła 13 z 15 możliwych punktów, pokonała na wyjeździe Raków, wygrała u siebie z Górnikiem – co było zwycięstwem cennym nie tylko z powodu pokonania bezpośredniego rywala, ale także przez domowe przełamanie, bowiem ostatni raz gdańszczanie u siebie wygrali jeszcze w listopadzie.

Fenomen z Tychów

Do niezłej formy wrócił Flavio Paixao, na prawej obronie zadomowił się solidny Bartosz Kopacz, a do łask z rezerw został przywrócony Mario Maloca. Z kolei prawdziwą furorę zaczął robić sprowadzony zimą z GKS-u Tychy pomocnik Jan Biegański, który z marszu stał się podstawowym – i niezwykle jakościowym – młodzieżowcem zespołu, kosztem niezbyt przekonującego Tomasza Makowskiego.

– Niedawno jeszcze mówiłem, że wyciągnę ten zespół z kryzysu, że wiem, gdzie leżą przyczyny słabszej dyspozycji i dzisiaj z nieukrywaną dumą mogę powiedzieć, że to nam się udało i w ostatnich pięciu meczach odnieśliśmy 4 zwycięstwa i 1 remis. Dzisiaj zagraliśmy zgodnie z zasadą sin duda – bez wątpliwości. Tego zabrakło nam w końcówce meczu w Bielsku-Białej, ale dzisiaj było odwrotnie i w końcówce dołożyliśmy jeszcze jedną bramkę.

Tak chcemy grać i dalej trenujemy zwracając uwagę na to, aby być uważnym w defensywie, a w ofensywie grać efektywnie z kontry i pokazać jakość. To jest na dzisiaj najlepsze, co możemy pokazać w tym składzie osobowym. Cieszę się ogromnie, a od jutra szykujemy się do kolejnego meczu z Pogonią Szczecin – mówił szczęśliwy Stokowiec po ostatniej wygranej z Wisłą Kraków.

Pomorskie derby

Lechia nie tylko wygrała 4 z ostatnich 5 spotkań, ale w każdym z nich zachowała czyste konto! Jedyna „wpadka” miała miejsce w starciu z odmienionym w 2021 roku Podbeskidziem Bielsko-Biała, kiedy po emocjonującej końcówce beniaminek wyszarpał cenny dla niego punkt.


Czytaj jeszcze: Bezkompromisowy Portugalczyk

Gdańszczanie zajmują obecnie 4. miejsce w ekstraklasie i tracą tylko 3 punkty do trzeciego Rakowa. W następnej kolejce przyjdzie im zmierzyć się ze wspomnianą Pogonią, co będzie prestiżowym meczem z racji tego, że mówimy o derbach Pomorza. Szczecinianie również mieli ostatnio słabszą formę, ale przełamali się ostatnio w Białymstoku, więc motywacji obu drużynom brakować na pewno nie będzie.


Fot. Piotr Matusewicz/PressFocus