W GieKSie nadchodzą duże zmiany

„Takim”, czyli tym, który rozczarował kibiców, sztab szkoleniowy, działaczy i… chyba także piłkarzy (przynajmniej niektórych) brakiem awansu. Co prawda w kadrze jest grupa graczy z ważnymi jeszcze (albo już – po wejściu w życie klauzul przedłużających) w przyszłym sezonie kontraktami, ale jak mantra powtarza się przy Bukowej tezę, że „nawet oni nie mogą czuć się pewni”. Tym bardziej, że – w kontekście zamierzeń transferowych (przyjdzie pora do nich wrócić) – aż trzech stoperów z takowymi umowami to za dużo…

Panom (też) już dziękujemy

Na dodatek – jeżeli wierzyć słowo włodarzy sekcji, a nie ma podstaw, by je podważać – na razie żaden z tych zawodników, których umowy wygasają za miesiąc (m.in. Mateusz Abramowicz, Tomasz Mokwa, Adrian Frańczak, Tomasz Foszmańczyk, Bartłomiej Kalinkowski, Paweł Mandrysz, Łukasz Zejdler), nie dostał jeszcze propozycji podpisania nowej! Decyzję, z kim klub podejmie negocjacje, podjąć ma Jacek Paszulewicz. Na pewno nie będzie w tym gronie Oktawiana Skrzecza. Kończy mu się okres wypożyczenia ze Śląska Wrocław, a także… wiek młodzieżowca, który do tej pory był jedną z przesłanek jego zakontraktowania. Nie mówiąc już o tym, że sam piłkarz – zwłaszcza po ostatnich wydarzeniach związanych z tzw. kibicami – nie będzie pałać ochotą do pozostania przy Bukowej…

Rewolucje bywają kosztowne

W Katowicach zapowiada się więc solidna rewolucja. Nie nowość to w GKS-ie; tyle że żadna z nich dotąd nie poskutkowała realizacją klubowych marzeń o ekstraklasie. Co gorsza: tegoroczne decyzje personalne już dość mocno wpłynęły na budżet.

Po pierwsze – wciąż jeszcze utrzymywać przecież trzeba poprzedni sztab szkoleniowy. Niegdysiejszy komunikat klubu o porozumieniu z Piotrem Mandryszem (zdysmisjonowanym w styczniu) nie oznaczał, że trener zrezygnował z należnych mu na podstawie kontraktu środków. Po drugie – „urlopowanie” w maju Wojciecha Kędziory, Armina Cerimagicia i Dawida Plizgi w niczym nie zmieniło faktu, że klub musi uregulować również czerwcowe należności wobec nich. Zaś Grzegorza Goncerza umowa z GieKSą wiąże jeszcze przez 13 miesięcy – i na razie temat jej ewentualnego rozwiązania został odłożony ad acta.

Zaciskanie pasa

Reasumując: o ile – dzięki oszczędnościom w innych sekcjach – założony budżet na rok 2018 na razie jeszcze trzymany jest w ryzach, o tyle w przypadku męskiej drużyny futbolowej rozminął się z założeniami. A przecież – jak się rzekło – główne wydatki (kontrakty, prowizje, opłata za podpis, nie mówiąc już o należnościach wobec związku za zgłoszenie potężnej grupy nowych graczy) dopiero przed GKS-em. Choć więc pojęcia „zaciskania pasa” dziś nikt przy Bukowej nie użyje, część działań mieści się właśnie w tej kategorii.

Wiadomo już na przykład, że kadra katowiczan na rundę jesienną będzie mocno odchudzona. Wiosną – wraz z młodzieżą – „na stanie” figurowało aż 28 nazwisk, teraz mówi się o 20-22 (plus trzech bramkarzy). Nic dziwnego więc, że choć wśród ok. 30 piłkarzy obserwowanych przez katowiczan w kontekście ewentualnego zatrudnienia znajdują się i ekstraklasowe nazwiska, nie brak na tej liście również i trzecioligowców.

Letnie przygotowania też zostaną odpowiednio „przykrojone” do sytuacji. Zgrupowanie zorganizowane zostanie w… Katowicach – zawodnicy korzystać będą z miejskiej bazy sportowej. Tyle tylko, że nie będzie mieć charakteru dochodzeniowego; zespół „skoszarowany” zostanie na ten czas w jednym miejscu.