W GieKSie znów zaczął marzyć

 

Takie mecze zawsze będą dla Grzegorza Rogali szczególne. Jest rodowitym stargardzianinem i wychowankiem Błękitnych, z których latem trafił do GieKSy.

– Gramy z Błękitnymi już drugie spotkanie, dlatego przyjmuję je bardziej na chłodno niż to pierwsze, ale respekt do tego klubu będę miał do końca życia. Kiedyś, mając problem, wróciłem tam z Rakowa Częstochowa.

To już zawsze będzie mój prawdziwy dom. Większość obecnej drużyny Błękitnych to dobrzy znajomi, a Marcin Gawron nawet wynajmuje ode mnie mieszkanie – opowiada z uśmiechem Rogala.

Na wyciągnięcie ręki

Choć latem wylądował w Katowicach dość późno, to niemalże z miejsca stał się pewnym punktem GKS-u. Jesienią wystąpił we wszystkich 20 spotkaniach o II-ligowe punkty, nie opuszczając ani minuty. Taka runda jeszcze mu się nie zdarzyła.

– Główną przyczyną jest oczywiście zdrowie. Wcześniej bywały różne kłopoty, urazy mechaniczne odniesione nie z mojej winy, jak złamania. Tak mocny, jak u trenera Góraka, nie czułem się w żadnym wcześniejszym okresie przygody z piłką. Zdecydowanie dojrzałem. Oby tak dalej – mówi 24-latek, któremu najwyraźniej służy brak konkurencji. Nie licząc juniora Thomasa Skiby, praktycznie nie ma nominalnego zmiennika.

– Na mojej pozycji może też grać stoper Maciek Dampc. Niezależnie od wszystkiego, wykonuję swoją robotę. Gdybyśmy mieli jakiegoś doświadczonego lewego obrońcę, też dawałbym z siebie tyle, ile daję teraz. To nie ma na mnie wpływu – przekonuje Rogala.

Dość deficytowa w polskich realiach pozycja w połączeniu z formą, jaką prezentował jesienią przy Bukowej, uprawnia go do stawiania sobie celów przebijających II-ligowe realia, które dotąd były dla niego sufitem.

– Przychodząc do GieKSy, otrzymałem obraz trochę innej piłki. Dała mi jeszcze szansę, by marzyć o czymś większym. Nigdy nie grałem w I lidze, a teraz myślę, że mogę pokusić się o stwierdzenie, iż jest ona na wyciągnięcie ręki. Nie ma jakiejś wielkiej różnicy między I ligą a czołówką II. Wszystko jest do zrobienia i w moich nogach. Oby z GieKSą! To główny cel na najbliższe miesiące – podkreśla Rogala.

Trzeba to unieść

Przed sezonem nikt tak naprawdę nie wiedział, czego spodziewać się po przebudowanej po spadku drużynie GKS-u. Teraz oczekiwania są już nieporównywalnie większe i katowiczanie będą musieli wiosną się z nimi zmierzyć. Dobra jesienna postawa i zima spędzona na najniższym stopniu podium II-ligowej tabeli powoduje, że brak awansu będzie sporym rozczarowaniem.

– Mamy zdecydowanie silniejszy zespół niż w momencie, gdy zaczynaliśmy sezon. Wtedy byliśmy nową ekipą, dopiero się poznawaliśmy, a wspólnie spędzony czas – nie tylko na treningach – procentuje.

Jako drużyna z dnia na dzień czujemy się coraz lepiej. Oby to przekładało się na boisko. Jesteśmy dobrej myśli. Trener Górak i dyrektor Góralczyk zebrali odpowiednią grupę ludzi, którym przyświecają konkretne cele. Im jest lepiej, tym poprzeczka mocniej idzie w górę. Będziemy musieli to wiosną unieść – mówi lewy obrońca GKS-u, którego sytuacja w tabeli jest dość komfortowa.

Nad 7. w stawce Bytovią ma 11 punktów przewagi, dlatego wypadnięcie poza czołową szóstkę mógłby spowodować tylko kataklizm. Trzeba mierzyć w dwie lokaty premiowane bezpośrednim awansem…

– Nie ma co ukrywać, że gramy o najwyższe cele, ale też nie możemy już dziś zakładać, że na 100 procent znajdziemy się w szóstce. Trzeba patrzeć z meczu na mecz, starać się pokonywać każdego kolejnego przeciwnika i iść dalej – mówi Grzegorz Rogala.

Długie godziny

Tym najbliższym przeciwnikiem są bliscy jego sercu Błękitni, którzy spisują się w tym sezonie nadspodziewanie dobrze i dziś mogą nawet marzyć o barażach. – To miłe zaskoczenie. Skład został bardzo odmłodzony. Nikt nie wiedział, jak to będzie wyglądało, były obawy, ale ci, którzy dostali szansę, fajnie ją wykorzystują, pokazując się na krajowych boiskach – przyznaje Rogala.

Dobra postawa stargardzian zaowocowała przedłużeniem kontraktu z trenerem Adamem Topolskim. – Mile wspominam tę współpracę, byłem u trenera kapitanem, znaleźliśmy wspólny język i do dziś utrzymujemy kontakt. Bardzo pozytywna postać, z którą można przegadać długie godziny, bo ma lekkość opowiadania historii – uśmiecha się nasz rozmówca.
GKS dziś będzie chciał kontynuować serię z jesieni, kiedy wygrał 7 z rzędu domowych spotkań.

– Drużynie, która nie jest stawiana w roli faworyta, bywa łatwiej. W sobotę to Błękitni mogą, a nie muszą. My znamy swoją wartość i wiemy, od czego chcemy zacząć tę wiosnę. Błękitnym nie będzie łatwo. Powiedziałbym wręcz, że będzie im bardzo trudno – zapowiada Grzegorz Rogala.

 

 

1800 MINUT rozegrał jesienią Grzegorz Rogala. Lewy obrońca nie opuścił ani minuty w 20 ligowych meczach GKS-u.

 

Na zdjęciu: – Wiemy, od czego chcemy zacząć tę wiosnę – zapowiada lewy obrońca GieKSy.