W Gliwicach była prawdziwa wymiana ciosów

Co to był za mecz! Przy Okrzei fani obu klubów zobaczyli wszystko, co w piłce najpiękniejsze: gole, parady i zwroty akcji. Szczęście było jednak po stronie częstochowian, których dwukrotnie nie załamało odrabianie strat.


Mecz Piasta z Rakowem od początku zapowiadał się, jako jedno z najciekawszych spotkań pierwszej kolejki ligowej. Gliwiczanie nie mieli powodów do zmartwień podczas letnich przygotowań (nie przegrali ani jednego sparingu), a Raków wydaje się mocniejszy niż w poprzednim sezonie, bo gra w europejskich pucharach mocno zmotywowała wszystkich w Częstochowie. W dodatku Raków przed tygodniem ograł Legię w meczu o Superpuchar Polski.

Utracona kontrola

Gospodarze doceniali klasę rywala, ale postanowili szybko pokazać swoją moc. Już pierwsza okazja na gola została na niego zamieniona. Do rzutu wolnego podszedł Michał Chrapek i pięknym strzałem umieścił piłkę w bramce. Vladan Kovacević był bezradny. Skoro tak dobrze wszystko się zaczęło dla gliwiczan, to zespół trenera Waldemara Fornalika mógł grać tak, jak lubi najbardziej – z jednej strony kontrolować grę, skupiać się na defensywie, ale i czyhać na błędy rywala.

I tak też to wyglądało. Gospodarze starali się grać piłką i gasić w zarodku ofensywne zapędy Rakowa. Ba, Piast, a konkretnie Sokołowski był o włos od zdobycia bramki. Goście bardzo rzadko byli w stanie oddawać jakiekolwiek strzały. Gutkovskis, Ivi, czy Niewulis – to byli trzej piłkarze, którzy uderzali na bramkę Frantiszka Placha. Ale Słowak jednak do szatni schodził z jednym straconym golem.

Tuż przed przerwą, po rzucie rożnym na strzał zza pola karnego zdecydował się Mateusz Wdowiak i on podobnie, jak Chrapek popisał się kapitalnym i precyzyjnym strzałem.

Odwrócone role

Remis do przerwy mocno zmobilizował gości, którzy wyszli na drugą część spotkania z mocnym ofensywnym usposobieniem i ruszyli na gliwiczan. W ciągu kilku minut zmarnowali dwie doskonałe okazje, jakich w pierwszej połowie nie mieli. Obok słupka strzelał Szelągowski, a Plach złapał strzał Wdowiaka.

Jeszcze lepszą interwencją Słowak popisał się po strzale z rzutu wolnego Ivigo. Hiszpan aż złapał się za głowę myśląc, że da prowadzenie Rakowowi. Role kompletnie odwróciły się i to gliwiczanie mieli trudności ze stworzeniem sobie jakichkolwiek sytuacji. Kontry były jedyną nadzieją i formę Kovacevicia sprawdził Patryk Lipski, który po przerwie zastąpił Kristophera Vidę. Z kolei Ivi próbował znaleźć sposób na gliwiczan z rzutu wolnego. W drugiej próbie trafił… w słupek! Bramka dla Rakowa wisiała w powietrzu, jak zwykło się mówić.

Radość i załamanie

Po 20 minutach ataków gości, gliwiczanie w końcu przejęli inicjatywę i momentalnie przełożyło się to na okazje. Piast zaczął częściej gościć pod polem karnym gości i po składnej akcji znów prowadził. Chwilę później mógł jeszcze wyżej, bo po faulu na Pyrce do rzutu karnego podszedł Patryk Lipski. Przy Okrzei z rzutami karnymi problem mają od wiosny i… koszmar nadal trwa. „Lipa” uderzył słabo i przewidywalnie, a bramkarz nie miał problemów. Emocji dopiero przybywało, bo po czterech minutach rezerwowi Rakowa doprowadzili do wyrównania.

A to wciąż nie był koniec! Kolejne minuty i rzut karny, tym razem dla gości z Częstochowy. Tym razem Ivi nie dał szans Plachowi i pierwszy raz prowadził zespół Rakowa. Piast starał się jednak uratować choćby punkt. Niezwykle blisko był Lipski, ale jego główkę kapitalnie odbił nad poprzeczkę Kovacević.


Piast Gliwice – Raków Częstochowa 2:3 (1:1)

1:0 – Chrapek, 5 min (wolny), 1:1 – Wdowiak, 43 (bez asysty), 2:1 – Sokołowski, 67 min (asysta Konczkowski), 2:2 – Długosz, 70 min (asysta Guedes), 2:3 – Ivi, 74 min (karny)

PIAST: Plach – Konczkowski, Huk, Czerwiński, Holubek – Pyrka (80. Ameyaw), Sokołowski, Chrapek, Alves (25. Steczyk, 80. Kądzior) – Vida (46. Lipski) – Żyro (66. Toril). Trener Waldemar FORNALIK. Rezerwowi: Szymański, Mosór, Mokwa, Munoz.

RAKÓW: Kovacević – Tudor, Niewulis, Arsenić – Wdowiak (83. Wilusz), Poletanović, Papanikolau (68. Cebula), Kun – Szelągowski (63. Długosz), Gutkovskis (63. Guedes, 84. Musiolik), Ivi. Trener Marek PAPSZUN. Rezerwowi: Trelowski, Musiolik, Arak, Kaczmarski, Wilusz, Udoviczić.

Sędziował: Szymon Marciniak (Płock). Widzów: 4408.

Żółte kartki: Chrapek (45+2. faul), Huk (59. faul) – Papanikolau (6. faul), Tudor (90+2. faul)

Piłkarz meczu: IVI


Na zdjęciu: W prawdziwej wymianie ciosów – górą Raków!

Fot. Tomasz Kudała/Pressfocus


Badia uhonorowany w Gliwicach

Mecz Piasta z Rakowem sam w sobie był ciekawy, ale niedzielne południe i popołudnie poświęcone było też komuś innemu. A mianowicie Gerardowi Badii. Katalończyk i były kapitan Piasta po siedmiu latach opuścił Gliwice i powrócił w swoje rodzinne strony. W związku z tym, że pod koniec poprzedniego sezonu oficjalne pożegnanie nie było możliwe, gliwicki klub uczcił piłkarza w inny sposób. Przede wszystkim organizując na trzy godziny przed meczem piknik dla wszystkich chętnych, gdzie gościem był właśnie Gerard wraz z rodziną.

Fot. Tomasz Kudała/PressFocus

Kibice z kolei, którzy pojawili się na trybunach otrzymali okolicznościowe koszulki. Tuż przed meczem Badia został uhonorowany przez władze klubu, a sędziowie i obie drużyny utworzyły nawet szpaler. Katalończyk z kolei symbolicznie rozpoczął mecz i przekazał opaskę kapitana Jakubowi Czerwińskiemu. W trakcie pierwszej połowy kibice rozciągnęli spory transparent „Gracias Badia”, a klub poinformował, że od tego momentu numer 21 na koszulce w Piaście zostanie zastrzeżony, co oznacza, że już nikt nie będzie grał z takim numerem.


Fot. Tomasz Kudała/Pressfocus