W Gliwicach derby bez soli

Okazji nie brakowało, ale zabrakło najważniejszego, czyli bramek. Dawno mecz Piasta z Górnikiem nie zakończył się bezbramkowym remisem. Jeden punkt to dla obu zespołów spory niedosyt.


Kibice Piasta i Górnika zastanawiali się, jakie to będą derby, bo to, że będą specyficzne, było wiadomo do dawna. W obozie gospodarzy najważniejszą kwestią było, czy uda się postawić na nogi Jorge Felixa, najlepszego strzelca Piasta. Hiszpan we wtorek przeszedł szczegółowe badania kontuzjowanego w Kielcach kolana i ostatecznie nie znalazł się w meczowej kadrze.

– Czuje się każdego dnia lepiej, ale nie wiem czy zagram – mówił dzień przed meczem. Dla gliwiczan strata to była ogromna, bo mistrz Polski nie mógł liczyć na zawodnika, który rozgrywa najlepszy sezon w karierze. – Jorge ma swoją jakość i w takim meczu byłby wartością dodaną – stwierdził Waldemar Fornalik już po wtorkowych derbach.

Felix nie był jedynym ubytkiem, bo wiadomo było, że w górnośląskich derbach zabraknie serca Piasta, czyli Gerarda Badię. Katalończyk leczu kontuzjowaną stopę i do gry ma być gotowy dopiero za kilak tygodni. „Badi” z pewnością cierpiał nie z powodu urazu, ale braku szans na grę w derbach. Mecze z Górnikiem to ulubione spotkania dla kapitana Piasta.

W Górniku także miało miejsce jedno poważne osłabienie i jeden znak zapytania. Słoweniec Erik Janża, jeden z najlepszych lewych obrońców ligi, musiał pauzować za żółte kartki. Ostatnio jego zmiennikiem był Michał Koj, który jednak w derbach z poprzedniego sezonu zobaczył czerwoną kartkę i sprokurował rzut karny.

Trener Marcin Brosz postanowił więc postawić na inne rozwiązanie i wybrał Adriana Gryszkiewicza, który w lidze wystąpił… po raz pierwszy w tym sezonie!

Sprawdzali czujność Słowaka

Ubytki były więc znaczne, ale trzeba przyznać, że derby nie ucierpiały aż tak bardzo. Puste trybuny stadionu przy ul. Okrzei sprawiały dziwne wrażenie, ale zawodnicy obu drużyn chyba już się do tego przyzwyczaili. Początek meczu Górnik rozpoczął energicznie, chciał pokazać mistrzom Polski, że nie ma co liczyć na chwilę wytchnienia.

Z upływem czasu, to jednak gospodarze zaczęli narzucać swój styl gry. Dobrze funkcjonowały skrzydła, a zwłaszcza prawa strona z Martinem Konczkowskim i Kristopherem Vida. To właśnie po klasycznej akcji skrzydłem świetnie główkował Piotr Parzyszek, a jeszcze lepszą interwencją popisał się Martin Chudy.

Słowak czuł się przy Okrzei bardzo dobrze, bo nie dał się też zaskoczyć strzałom Vidy i Hateley’a. Najwięcej kłopotów sprawiła mu w pierwszej połowie chyba akcja Konczkowskiego, który zdecydował się na rajd zaskoczony mocnym strzałem przy słupku. Bramkarz Górnika odbił piłkę na rzut rożny.

Zabrzanie oprócz początku, udaną mieli także końcówkę pierwszej części. Najlepsza okazja? Przejęcie piłki i indywidualna akcja Jesusa Jimeneza, lecz jego strzał nieznacznie minął bramkę gliwiczan.

Opadli z sił

Druga połowa wcale nie była nudniejsza. Zwłaszcza jej pierwsza część. Goście spróbowali zaskoczyć szybkimi atakami i po dobrej centrze Georgios Giakoumakis główkował nad bramką. W odpowiedzi Parzyszek z dystansu trafił wprost w Chudego.

Ta akcja ożywiła z kolei gliwiczan, którzy z każdą minutą znów mocniej naciskali. O mały włos a bohaterem Piasta nie został… Jesus Jimenez. Hiszpan z Górnika tak skiksował, że trafił w poprzeczkę własnej bramki. Zabrzanie może rzadziej atakowali, ale byli groźni w swych wypadach. Po zamieszaniu w polu karnym zdobyli nawet bramkę, ale szybko okazało się, że Igor Angulo był na pozycji spalonej. Im bliżej było końca meczu, tym więcej było niedokładności.

Oba zespoły w niemal niezmienionych składach rozegrały w ostatnim czasie trzy mecze. I właśnie to zmęczenie zaczęło „wychodzić”. Nie oznacza to, że derby nie mogły zakończyć się golami. Wynik rozstrzygnąć mogli Tiago Alves, Piotr Parzyszek ze strony Piasta i Jesus Jimenez z Górnika. A tak po końcowym gwizdku z pewnością dominował niedosyt. I dotyczył wszystkich, kibiców w domach także.


Piast Gliwice – Górnik Zabrze 0:0 (0:0)

PIAST : Plach – Konczkowski, Czerwiński, Korun, Kirkeskov – Vida (72. Tiago), Jodłowiec (75. Sokołowski), Hateley, Milewski – Parzyszek, Tuszyński (81. Klupś). Trener Waldemar Fornalik. Rezerwowi: Szmatuła, Holubek, Huk, Rymaniak, Malarczyk, Steczyk.

GÓRNIK: Chudy – Vasilantonopoulos, Wiśniewski, Bochniewicz, Gryszkiewicz – Jirka (85. Ryczkowski), Manneh (71. Bainović), Prochazka, Jimenez (87. Kopacz) – Giakoumakis, Angulo. Trener Marcin Brosz. Rezerwowi: Kudła, Kopacz, Koj, Ściślak, Krawczyk, Matuszek, Matras, Ryczkowski.

Sędziował Paweł Gil (Lublin). Żółte kartki: Gryszkiewicz (56. faul), Jimenez (85. faul).

Piłkarz meczu – Martin CHUDY.


POWIEDZIELI…

Waldemar FORNALIK:

– Widzieliśmy twardy, derbowy mecz, w którym obie drużyny grały z bardzo dużym zaangażowaniem. Z tych naszych sytuacji i akcji mogliśmy tę jedną bramkę strzelić i wygrać. Pogratulowałem drużynie zaangażowania i determinacji, bo Górnik to mocna drużyna i gdybyśmy popełnili jakieś rażące błędy, to na pewno rywale potrafiliby to wykorzystać. Mamy 50 pkt i wszystko jeszcze przed nami. Jeśli chodzi o skuteczność, to ja się nie martwię, bo okazje są i to jest najważniejsze. Trzeba jednak pamiętać, że nie mogli zagrać Felix i Badia, którzy w tym sezonie dali nam wiele goli i asyst.

Marcin BROSZ:

– Za nami trudne spotkanie. Mieliśmy na niego pomysł i chcieliśmy go zrealizować. Naszym zamiarem było przywiezienie do Zabrza trzech punktów, ale szanujemy ten jeden. Oba zespoły czekały na swoje szanse i takie były po obydwu stronach. Bramkarze mieli ważne interwencje. Grając na wyjeździe, staramy się wykorzystać sytuacje do maksimum. Dziś się to nie udało, nie zdobyliśmy bramki, ale trzeba pochwalić zespół za grę defensywną.

Fot. Łukasz Sobala/PressFocus