W Goczałkowicach szatnia jest już oswojona

Rozmowa z Łukaszem Hanzelem, pomocnikiem LKS-u Goczałkowice-Zdrój.

Stało się… Jak to jest, mieć w drużynie Łukasza Piszczka?

Łukasz HANZEL: – Wielka sprawa dla nas wszystkich. Dołączy do nas zawodnik, który jeszcze miesiąc temu grał w Bundeslidze. To wydarzenie dla całej III ligi. Łukasz jest już przy nas tak długo, że szatnia zdążyła się przyzwyczaić i jest oswojona. Nikt nie traktuje tego na zasadzie „wow”. Niektórym może się wydawać, że taka osoba może kogoś paraliżować, ale Łukasz pokazuje na każdym kroku, jakim jest profesjonalistą i jak bardzo pomaga młodym. Jestem przekonany, że zadziała na nas jak najbardziej pozytywnie.

Rozwiążemy tę zagadkę? Będzie bronić czy atakować?

Łukasz HANZEL: – Sam śmieje się, że na razie musi walczyć o miejsce w składzie! Nie wiem, gdzie sam siebie widzi, a może zagrać praktycznie na każdej pozycji. Stawiam jednak na bardziej defensywne opcje. Tam ma największe doświadczenie, no i… z tyłu lepiej widać, łatwiej dyrygować, mniej jest się też narażonym na jakieś urazy. Wiadomo, że grając z przodu częściej rywal może coś na siłę próbować udowodnić… Z takim doświadczeniem, w ofensywie Łukasz też na pewno by sobie poradził. Nie graliśmy jeszcze sparingu, po tym pierwszym wiele się okaże.

Co wniesie Piszczek do gry LKS-u?

Łukasz HANZEL: – Wielki spokój, doświadczenie. Czasem bardzo wiele dają proste podpowiedzi. Wystarczy skorygować czyjeś ustawienie na boisku, a zmienić się potrafi gra całego zespołu. W treningu widzimy, jak dużą różnicę zrobi. Świetne przygotowanie motoryczne, do tego walory piłkarskie.



Młodzież będzie się miała od kogo uczyć, a to w tym wszystkim najważniejsze, bo III liga to nie poziom zawodowy. Co do samej naszej gry, schematy się nie zmienią, bo odkąd tu trafiłem, mamy jasny plan na grę i go ćwiczymy. Teraz dochodzi nam dużo lepszy wykonawca.

Choć zna tę ligę, to zderzenie z nierównymi boiskami, specyficznym futbolem, pewnie odczuje.

Łukasz HANZEL: – Trochę już o tym rozmawialiśmy. Przyznał, że łatwo nie będzie miał, będzie się musiał przestawić z Bundesligi, ale doskonale zdaje sobie sprawę, na co się pisze. Często przecież pojawiał się na naszych meczach i poznał specyfikę tej ligi. Jeździł z nami, dojeżdżał sam, był na łączach telefonicznych, oglądał każde spotkanie – czy to ligowe, czy sparingowe, dokonywał analiz. Wiele go nie zaskoczy, o to jestem spokojny.

Tak z ręką na sercu: zawsze wierzył pan, że zapowiedzi powrotu Piszczka do Goczałkowic się ziszczą?

Łukasz HANZEL: – Byłem tego pewny. Takie sygnały wysyłał sam Łukasz, ale też jego otoczenie, rodzice. Wiedział, że po odejściu z Borussii zgłosi się jeszcze na pewno jakiś klub z ekstraklasy i będzie próbował namawiać do zmiany zdania, ale on miał jasno sprecyzowane plany na przyszłość. Od dawna zapowiadał, że na 100 procent wraca do Goczałkowic. Pozostawało pytanie, czy do IV, czy III ligi.

Na szczęście rok temu awansowaliśmy. Zdaję sobie sprawę, że nie wszyscy mogli dowierzać, bo w piłkarskim świecie nie zawsze czyny idą za słowami, ale Łukasz to słowny człowiek. Gdy coś postanowi, to tak jest – by wspomnieć choćby rozstanie z kadrą, w której nadal mógłby bez problemu grać. Wychodzi na to, że LKS Goczałkowice będzie miał lepszego półprawego obrońcę niż reprezentacja!


Fot. Marcin Bulanda/PressFocus