W klimacie braterskim, czyli „Wolsztyny” znają Legionovię

Być może gdyby nie przedzielało tych spotkań święto Wszystkich Świętych, sztab szkoleniowy pomyślałby o spędzeniu owych kilkudziesięciu godzin na Mazowszu. Nie to jest jednak najważniejsze, a szukanie na boisku potwierdzenia, że wygrana z Zagłębiem Lubin oznacza faktyczną zwyżkę formy zabrzan, w konsekwencji zaś – marsz w górę tabeli.

– Mam nadzieję, że tak właśnie będzie – mówi Marcin Brosz. – Wracają do składu zawodnicy będący ważną częścią tego zespołu sprzed roku – dodaje, wymieniając nazwiska Szymona Żurkowskiego (miał kilka tygodni przerwy) i Łukasza Wolsztyńskiego (nieobecnego przez pół roku). – Obaj mają całe mnóstwo pozytywnej energii. A poza tym znają schematy, którymi graliśmy. No i wiedzą, co robić, by Górnik wygrywał.

Swoją drogą warto przypomnieć, że ten drugi – wespół z bratem-bliźniakiem – ma w CV wpisane występy w pucharowym rywalu zabrzan. „Wolsztyny” grały w szeregach III-ligowej Legionovii wiosną 2016. Skuteczniejszy był wówczas Rafał – autor 7 goli. Łukasz zdobył tylko 2.


Bracia Wolsztyńscy w czasach, gdy grali w Legionovii Legionowo. Fot. Dominik Buze/400mm 

W przeciwieństwie do wielu innych szkoleniowców ekstraklasowych, Marcin Brosz również w spotkaniach pucharowych desygnuje do gry najsilniejszy skład.- Od dwóch lat pokazujemy, że dla nas puchar jest tak samo ważny, jak liga.

Nic się w tej kwestii nie zmienia – zapewnia opiekun „górników”. I podkreśla, że o ligowym starciu z Legią myśleć zacznie dopiero w środę po godz. 15.00, kiedy będzie mieć już za sobą potyczkę w Legionowie.

– Nie rozgraniczam przeciwników na lepszych i gorszych, łatwiejszych i trudniejszych. Najważniejszy dla nas jest zawsze najbliższy mecz.

 

Na zdjęciu: Łukasz i Rafał Wolsztyńscy, którzy w barwach dzisiejszego rywala Górnika strzelili kilka goli.