W końcu się obudził

W środowym meczu Borussia z Karima Adeyemiego co prawda nie skorzysta, ale to nie zmienia faktu, że jest to jeden z najjaśniejszych punktów BVB w 2023 roku.


Mający nigeryjskie korzenie piłkarz na szerokie wody wypłynął w Red Bullu Salzburg. W poprzednim sezonie został królem strzelców ligi austriackiej, zadebiutował również w reprezentacji Niemiec, choć – rok później – na mistrzostwach świata w Katarze nie zaliczył ani minuty. Przed sezonem jasne stało się, że kolejnego sezonu w Salzburgu nie spędzi. O jego usługi walczyła czołówka niemieckiej Bundesligi – Bayern, Lipsk i Dortmund. W Monachium już był, w młodości, ale z racji na nie najlepsze sprawowanie Bawarczycy z niego zrezygnowali. Latem Adeyemi mógł wrócić do miasta, w którym się urodził, ale najbardziej zdeterminowana była Borussia. Sam piłkarz także wolał BVB od Bayernu, zapewne świadomy tego, że może tam liczyć na więcej minut. Dortmundczycy zapłacili za niego 30 mln euro.

W końcu zrozumiał

Jesień Adeyemi miał słabą, by nie powiedzieć, że fatalną. Na ogół był zdrowy, choć początkowo dręczyły go lekkie urazy. Trener Edin Terzić chętnie na niego stawiał, ale nastolatek nie odwdzięczał się dobrą grą. Strzelił tylko dwa gole – w Lidze Mistrzów z Sevillą i w Pucharze Niemiec z trzecioligowym… TSV Monachium. Na tym jego dorobek się skończył, co spowodowało wylew w pełni uzasadnionej krytyki. W trakcie przerwy zimowej coś jednak „przeskoczyło” u Adeyemiego, a efekty są widoczne gołym okiem. 21-latek w końcu doczekał się bramki w Bundeslidze, zresztą w ostatniej kolejce dorzucił też drugą. Zanotował również asystę, co daje udział w trzech trafieniach w czterech meczach 2023 roku. To dużo więcej niż wszystko, co skrzydłowy (ewentualnie napastnik) osiągnął jesienią. Co więcej, udało mu się zanotować prędkość 36,65 kilometrów na godzinę w sprincie, a to najwięcej, odkąd zaczęto w Bundeslidze przeprowadzać takie pomiary (czyli od sezonu 2011/12). Niewykluczone, że – z racji rozwoju dyscypliny i sprzętu piłkarskiego – to najlepszy wynik w historii rozgrywek.

– W ciągu ostatnich meczów poczynił wyraźny progres. Ciężko nad sobą pracował, ale też dużo ze sobą rozmawialiśmy. Myślę, że zrozumiał, że musi grać lepiej niż w pierwszej połowie sezonu, ale on sam również tego od siebie oczekiwał – mówił wyraźnie zadowolony z gry zawodnika dyrektor sportowy Borussii [Sebastian Kehl], a jeszcze szczęśliwszy był sam piłkarz. – Po strzeleniu gola poczułem gęsią skórkę. Znów czuję się zrelaksowany i pewny siebie, dobrze czuje się w zespole. Wszystko idzie w dobrym kierunku, a to, co z reguły nie działało, znów funkcjonuje, jak należy – powiedział Karim Adeyemi.

Sposób na mistrzostwo

Na rozwój tego zawodnika liczą też w reprezentacji, gdzie wciąż poszukują kogoś, kto rozwiąże problem środkowego napastnika. Na ten moment 21-latka ciągnie bardziej do boku, ale różnie może jeszcze być. Dzisiaj natomiast 21-latek na boisku się nie pojawi, ponieważ musi pauzować za czerwoną kartkę obejrzaną w poprzedniej rundzie Pucharu Niemiec z Hannoverem 96 (będzie szykował siły na sobotnie starcie z Werderem). BVB będzie walczyć ze swoim ligowym rywalem, VfL Bochum, o piąte zwycięstwo z rzędu w tym roku. Tak skutecznie gra w Niemczech jeszcze tylko Union Berlin. – W zwycięskim sezonie 2011/12 na wiosnę odnieśliśmy 15 wygranych i 2 remisy. Jeśli udałoby nam się to powtórzyć, obstawiam, że znów bylibyśmy mistrzami – wspomniał Kehl, który doskonale wie, o czym mówimy, bo był wówczas kapitanem Borussii na pozycji defensywnego pomocnika.


Na zdjęciu: Karim Adeyemi jest bardzo pozytywną postacią BVB w 2023 roku.

Fot. Foto Hasan Bratic/SIPA/PressFocus