W LE zostali w grze. Teraz czas na Legię

Po zwycięstwach w Pucharze Polski i w Lidze Europy, Lech Poznań szykuje się do jutrzejszego boju z Legią Warszawa.




To zawsze miło, kiedy polska drużyna wygrywa w europejskich pucharach z rywalem z ligi, która jest zdecydowanie wyżej od naszej ekstraklasy notowana w rankingu UEFA. Belgowie zajmują w tej klasyfikacji wysokie, 9. miejsce, podczas gdy ekstraklasa plasuje się na… 30. pozycji, pomiędzy ligami białoruską i słoweńską.

Na razie bardzo daleko nam do tego, aby awansować do pierwszej piętnastki tego zestawienia, co wiązałoby się z dodatkowym miejscem w eliminacjach Ligi Mistrzów, ale niebawem – dzięki dobrym występom „Kolejorza” – powinniśmy nieco awansować.

Trzeci jastrzębianin w historii

Najważniejsze jest jednak to, że drużyna Dariusza Żurawia pokonała Standard i pozostaje w grze o awans do 1/16 finału. Będzie bardzo ciężko, to wiadomo, bo w rundzie rewanżowej zespół z Poznania czekają dwa wyjazdowe spotkania. Ale powalczyć trzeba, a drużyna pokazała, że potrafi. Jasne, że rywal przyjechał do stolicy Wielkopolski mocno osłabiony, m.in. przez koronawirusa, ale nie zmienia to faktu, że Lech zagrał dobry mecz, strzelał gole po ładnych akcjach i triumfował zasłużenie.

– Kontrolowaliśmy przebieg tego meczu. Może przez pierwszych pięć minut byliśmy trochę zaskoczeni, ale później wyglądało to coraz lepiej. Możemy być zadowoleni zarówno z wyniku, jak i ze stylu gry – powiedział Michał Skóraś, który był jedną z najjaśniejszych postaci poznańskiego zespołu.

20-latek strzelił swojego pierwszego gola w europejskich pucharach i został trzecim piłkarzem urodzonym w Jastrzębiu-Zdroju, który dokonał takiej sztuki. Przed nim gole na europejskiej arenie strzelali Michał Chałbiński i Kamil Glik. Pierwszy z wymienionych jedyną bramkę zdobył w kwalifikacjach Pucharu UEFA, a drugi trafiał do siatki zarówno w Lidze Mistrzów, jak i w Lidze Europy.

W lidze lekka niemoc

Dwa razy w czwartek drogę do siatki Standardu znalazł Mikael Ishak, który ma już na swoim koncie cztery trafienia w fazie grupowej i wraz z pięcioma innymi piłkarzami zajmuje drugie miejsce w klasyfikacji strzelców LE. Prowadzi Turek Yusuf Yazici z Lille, który strzelił sześć goli.

Szwed spowodował, że w Poznaniu nikt już nie tęskni za Christaien Gytkjaerem, królem strzelców ekstraklasy poprzedniego sezonu. Ishak, w 14 oficjalnych występach w tym sezonie, strzelił dla Lecha 11 goli. Choć akurat na naszym krajowym podwórku już dość dawno do siatki nie trafił. Ostatnio, 12 września br., pokonał – dwukrotnie – bramkarza Śląska Wrocław, a w czterech kolejnych meczach ligowych nie zdołał wpisać się na listę strzelców.


Czytaj jeszcze: Trochę… NieStandardowo!

Ale właśnie okazja ku temu, aby tę drobną, ekstraklasową niemoc przełamać, nadarza się znakomita, bo jutro „Kolejorz” zmierzy się z Legią Warszawa, a szwedzki napastnik będzie z tym zespołem rywalizował po raz pierwszy. Dla Lecha będzie to trzecie spotkanie w ciągu tygodnia, bo przypomnijmy, że w zeszły poniedziałek drużyna z Poznania grała w Pucharze Polski ze Zniczem Pruszków.




Na zdjęciu: Mikael Ishak spowodował, że w Poznaniu zapomnieli już o Christianie Gytkjaerze.

Fot. Jakub Kaczmarczyk/Pressfocus