W lidze bez zmian

Tak jak w poprzednich sezonach faworytami są zespoły z Polic i Rzeszowa. Szyki spróbuje im pokrzyżował ŁKS Commercecon Łódź.


Od kilku lat układ sił w ekstraklasie wydaje się być „zabetonowany”. Czołowe miejsca dzielą między siebie Grupa Azoty Chemik Police, Developres Bella Dolina Rzeszów oraz ŁKS Commercecon Łódź. Przy czym złoto zwykle przypada Chemikowi, który wywalczył osiem tytułów mistrza Polski w ostatnich dziewięciu latach. Jego dominację przerwał w sezonie 2018/19 ŁKS.

W bieżących rozgrywkach również te drużyny powinny odgrywać najważniejsze role. Obrońca tytułu z Polic mierzy w czwarte kolejne złoto. Postawiono w nim na stabilizację. Trener Marek Mierzwiński za dobrze wykonaną pracę na finiszu rozgrywek otrzymał nowy kontrakt. W kadrze też nie doszło do istotnych zmian. Zostały wszystkie kluczowe zawodniczki z Jovaną Brakocević Canzian, Martyną Czyrniańską i Agnieszką Korneluk na czele. Bez żalu pożegnano się natomiast z Bojaną Milenković. Serbka nie spełniła oczekiwań. tymczasem kilkanaście dni temu została ze swoją reprezentacją… mistrzynią świata.

W Rzeszowie chcą wreszcie zerwał z łatką „wiecznie drugich”. Developres trzy ostatnie sezony kończył za Chemikiem. Cel jest bardzo ambitny, potrójna korona: mistrzostwo, Superpuchar i Puchar Polski. – W zeszłym roku zdobyliśmy Puchar Polski, Superpuchar Polski, wicemistrzostwo Polski i piąte miejsce w Lidze Mistrzyń z bardzo zgraną i świetnie rozumiejącą się drużyną. Jeśli ma się fantastyczny zespół, to po co go wywracać do góry nogami? Dokonaliśmy trzech niezbędnych zmian, a gdyby niektóre dziewczyny chciały u nas zostać, to roszad byłoby jeszcze mniej. Mamy super ekipę, bardzo dobrze poukładaną i nie ma sensu zmieniać czegoś, co dobrze funkcjonuje – podkreślił wiceprezes klubu Marek Pieniążek. – Naszym marzeniem jest zdobycie Superpucharu Polski, Pucharu Polski i mistrzostwa Polski, żeby wreszcie mieć potrójną koronę – zapowiedział.

ŁKS też ma ambitne plany i nie zamierza schodzić z podium, a może też włączyć się do walki o tytuł. Łódzkie „Wiewióry” objął pracujący już od ponad 10 lat w Polsce Włoch Alessandro Chiappini, który spędził owocne trzy lata w Legionowie. Do zespołu dołączyła m.in. przyjmująca reprezentacji Polski Zuzanna Górecka, która wraz z innym kadrowiczkami, Klaudią Alagierską-Szczepaniak i Kamilą Witkowską oraz brazylijską rozgrywającą Robertą Ratzke powinny stanowić o sile drużyny.

Pozostałe ekipy za cel stawiają sobie awans do play offu. W Bielsku-Białej myślą o miejscach pięć, sześć. Patrząc na wyniki sparingów to realne. Wygrały w nich m.in. z Developresem, Grot Budowlanymi Łódź czy Pałacem Bydgoszcz. – Sparingi to jedna rzecz, a w lidze dojdą emocje, stres. To jest zupełnie inna rywalizacja, walka u punkty. Mam jednak nadzieję, że postawa zawodniczek będzie w ekstraklasie tak dobrze wyglądać jak w tych spotkaniach przed sezonem – powiedziała Aleksandra Jagieło, prezes BKS.

Materiały przygotowali: Michał Kalinowski, Michał Micor i Włodzimierz Sowiński

TAK STANOWI REGULAMIN

  • O mistrzostwo Polski rywalizuje 12 drużyn
  • W rundzie zasadniczej zespoły walczą system każdy z każdym mecz i rewanż.
  • Kolejność drużyn w tabeli ustalana jest według zdobytych punktów meczowych, a w przypadku ich równej liczby o wyższym miejscu w tabeli decydują: liczba wygranych meczów, lepszy stosunek setów zdobytych do straconych, lepszy stosunek małych punktów zdobytych do straconych. Jeśli mimo to nie można ustalić kolejności, wyższą pozycje zajmuje ta ekipa, która wygrała bezpośrednie starcie.
  • Po zakończeniu fazy zasadniczej osiem najlepszych drużyn przystąpi do play offu. Pierwsza runda i półfinały rozgrywane będą do dwóch zwycięstw, mecze o medale – do trzech wygranych. Rywalizacja o miejsca 5-8 toczyć się będzie systemem mecz i rewanż.
  • Drużyny, które zakończą fazę zasadniczą na pozycjach 9-10, zagrają o dziewiątą lokatę (mecz i rewanż). Ostatni zespół automatycznie zostanie zdegradowany do pierwszej ligi.
  • 20 marca zakończy się runda zasadnicza, a mistrz Polski zostanie wyłoniony najpóźniej 15 maja.

Na zdjęciu: Jovana Brakocević-Canzian znów będzie postrachem krajowych parkietów.

Fot. Adam Starszyński/PressFocus