W Lipsku robi się nerwowo

Drużyna RB zawodzi, a przyszłość trenera stoi pod znakiem zapytania. Zdobyty niedawno Puchar Niemiec nie ma obecnie żadnego znaczenia.


W drużynie Red Bulla liczono, że po średnim – mimo zdobycia Pucharu – sezonie ten następny zacznie się w dużo lepszy sposób. Nadzieje były tym większe, bo wydawało się, że trener Domenico Tedesco, który objął RB w środku minionych rozgrywek, opanował chaos i w spokoju przygotuje piłkarzy do nowej kampanii.

Ciekawe statystyki

Tymczasem Lipsk ma na koncie tylko 5 punktów po 5 kolejkach i zaledwie jedno zwycięstwo. W sobotę zespół z Saksonii uległ Eintrachtowi Frankfurt aż 0:4. Takie wyniki nie mogą zadowalać nikogo w klubie, tym bardziej że przecież lato w RasenBallsporcie wcale nie było nerwowe. Co więcej, udało się dokonać kilku sensownych wzmocnień, z czego największym było przedłużenie kontraktu gwiazdy drużyny i całej Bundesligi, Christophera Nkunku – najlepszego piłkarza poprzedniego sezonu.

„Byki” zajmują 11. miejsce w tabeli, choć statystyki wskazują, że w teorii Lipsk powinien być o kilka lokat wyżej. W większości elementów zespół bowiem plasuje się w okolicach 5.-6. miejsca, np. gole oczekiwane (6. miejsce), punkty oczekiwane (7. miejsce), sprinty (6. miejsce), wygrane pojedynki (6. miejsce) czy oddane strzały (3. miejsce, ale razem z dwoma innymi ekipami). To może sugerować, że prędzej czy później rezultaty powinny wrócić do normy, ale wszystko zweryfikują następne kolejki. Fatalnie z kolei RB prezentuje się w kwestii wygranych pojedynków powietrznych, bo w tym aspekcie jest drugim najgorszym zespołem Bundesligi.

Nic nie pokazali

– Jestem bardzo rozczarowany. 5 punktów to zdecydowanie za mało. Z Eintrachtem przegraliśmy zasłużenie. Możemy mówić o niepotrzebnie straconych punktach ze Stuttgartem (1:1) czy Unionem (1:2), bo tam mieliśmy dobre momenty. Ale tym razem… Nie pokazaliśmy nic. Nie było absolutnie żadnych podstaw. W pierwszej połowie w ogóle nie było nas na boisku. Nie graliśmy agresywnie – krytykował grę zespołu trener Domenico Tedesco, a w podobnym stylu skwitował ją pomocnik Emil Forsberg: – Wszystko było źle. Wydaje mi się, że nie wygraliśmy w tym meczu ani jednego pojedynku.

– Lipsk ma świetny skład, ale trener jest odpowiedzialny za to, aby stał za nim cały zespół, a nie tylko kilku zawodników, podczas gdy pozostali wywołują niepokój – analizował formę RB rekordzista w liczbie występów w reprezentacji Niemiec, a obecnie uznany ekspert Lothas Matthaeus.

Trener z Lipska dla Lipska

Jeszcze raz warto tutaj przywołać statystyki. Lipsk jest bowiem drugim – po Bayernie – zespołem Bundesligi, jeśli chodzi o posiadanie piłki i celność podań. Z jednej strony może to być powód do dumy, ale z drugiej… nic z tego nie wynika. Poza tym „Byki” są kojarzone z innym, dużo szybszym stylem gry, w którym posiadanie futbolówki wcale nie jest konieczne. – Muszą grać inaczej – stwierdził Matthaeus. – RB to drużyna, w której pojawia się figlarna myśl brzmiąca: „Sramy na posiadanie piłki”. Oznacza to: „Chcemy grać odważnie, atrakcyjnie, agresywnie, mocno, szybko”. To jest historia Red Bulla i za tym właśnie w klubie tęsknią. Skoro Tedesco stosuje inną taktykę, jest krytykowany – analizował Niemiec.

„Bild” spekuluje potencjalny scenariusz trenerski dla RB. Jeśli Tedesco zostanie zwolniony, Lipsk może sięgnąć po byłego szkoleniowca Borussii Dortmund, Marco Rosego, który pozostaje bez pracy, a urodził się i obecnie mieszka… w Lipsku. Dodatkowo został wyszkolony przez Red Bulla w Salzburgu. Co więcej, wkrótce dyrektorem zarządzającym RasenBallsportu ma zostać znany z pracy w Borussii Moenchengladbach Max Eberl. To właśnie ten człowiek jako pierwszy ściągnął do Bundesligi Rosego, a ich współpraca była bardzo owocna.


Na zdjęciu: Eintracht Frankfurt robił w piłkarzami RB Lipska co chciał. Tu uchwycona asysta Mario Goetze przy bramce na 1:0.

Fot. eintracht.de