W Mielcu bramkarze w rolach głównych

Chcąc wydostać się z dołu tabeli trzeba strzelać gole, a nie tylko próbować stwarzać zagrożenie.


Mający nóż na gardle i nie najlepsze ostatnio występy drużyny z Mielca i Krakowa przystępowały do tego meczu bardzo zmobilizowane. Wygrywający łapał głębszy oddech i oddalał od siebie perspektywę walki o utrzymanie. Gdy jednym i drugim zależy na zwycięstwie, zwykle kończy się remisem, który poza punktem niewiele daje.

Beniaminek z Podkarpacia najwyraźniej miał jeszcze w pamięci wypuszczony w ostatniej sekundzie remis w Zabrzu, bo choć trener Leszek Ojrzyński zapowiadał, że jego zawodnicy zagrają w piątek zupełnie inaczej, to od pierwszego gwizdka dali się zepchnąć do defensywy.

Najwyraźniej zlekceważyli fakt, iż w zespole gości brakuje pauzującego za kartki Pellego van Amersfoorta, bo najlepszego strzelca „Pasów” godnie starał się zastąpić Damian Pik. Dowodem na to było ładne uderzenie z dystansu, z którym efektownie poradził sobie Rafał Strączek.

W pierwszej połowie bramkarz Stali był testowany kilkakrotnie, ale za każdym razem stawał na wysokości zadania. Cracovia była aktywniejsza, sprawniej rozgrywała akcje, chcąc wykorzystać sporo wolnej przestrzeni. Wydawało się, że zdoła znaleźć sposób na młodego golkipera, ale w 37 minucie sama mogła stracić bramkę. Po dośrodkowaniu w pole karne oko w oko z Karolem Niemczyckim stanął Maciej Jankowski, ale nie zachował się jak na snajpera z prawdziwego zdarzenia przystało.

Bramkarz gości – który do tej pory był praktycznie bezrobotny – popisał się sporym refleksem i odbił piłkę. Gdyby ta wyborna sytuacja zakończyła się golem, szkoleniowiec beniaminka nie musiałby pewnie dokonywać w przerwie aż dwóch zmian. Widział jednak, że rywale dość swobodnie operują w środkowej strefie boiska, więc postanowił ją wzmocnić.

Jednym ze zmienników był Petteri Forsell, który kwadrans po wejściu pokazał to, co ma najlepsze. Choć do bramki miał spory dystans zdecydował się na mocny strzał i tylko interwencja młodego Niemczyckiego sprawiła, że piła odbiła się od poprzeczki. Gdyby nie jego końcówki palców byłoby 1:0.

– On jest niesamowity, bo potrafi zrobić coś z niczego. Analizowałem jego uderzenia na wszystkie sposoby, co pomogło mi w tej interwencji – powiedział golkiper „Pasów”. W miarę upływającego czasu było bardziej nerwowo i mecz był z gatunku tych, w których ten kto strzeli gola, ten wygra. Była walka, czasami bezpardonowa, ale też sporo chaosu i sporo niedokładnych zagrań, a w takich okolicznościach trudno o gole. Oba zespoły pozostają w tym roku bez zwycięstwa i chyba można zacząć mówić o kryzysie.


Stal Mielec – Cracovia 0:0

STAL: Strączek – Granlund (46. Dadok), Matras, Czorbadżijski, de Amo, Getinger – Jankowski (71. Mateusz Mak), Tomasiewicz, Domański, Prokić (46. Forsell) – Kolew (79. Zjawiński) Trener Leszek OJRZYŃSKI. Rezerwowi: Gliwa, Żyro, Urbańczyk, Lisowski, Pawłowski.

CRACOVIA: Niemczycki – Rapa, Szymonowicz, Rodin, Hanca – Fiolić (55. Tiago), Sadiković, Loshaj, Alvarez (74. Strózik), Pik (74. Budziński) – Rivaldinho 4. Trener Michał PROBIERZ. Rezerwowi: Hrosso, F. Piszczek, Dytiatjew, Zaucha, Ferraresso.

Sędziował Sebastian Jarzębak (Bytom). Żółte kartki: Granlund (13. faul), Getinger (57. faul), Dadok (60. faul), Tomasiewicz (76. faul), Forsell (85. faul) – Rodin (52. faul), Pik (69. faul).

Piłkarz meczu – Karol NIEMCZYCKI


Fot. Marcin Bulanda/PressFocus