W młodości siła

Dzisiaj w Chorzowie (18.00) „Niebieskie” rozegrają czwarte spotkanie ligowe. Drużyna z Kobierzyc jest bardzo niewygodnym przeciwnikiem, w poprzednim sezonie chorzowiankom nie udało się ugrać nawet punktu z siódemką z Dolnego Śląska. Teraz też będzie niełatwo, tym bardziej, że gospodynie po raz kolejny będą musiały sobie radzić bez swojej liderki i głównej kreatorki gry Magdaleny Drażyk, która pod koniec ubiegłego tygodnia doznała na treningu złamania nosa.

Bez siniaków pod okiem

– To był przypadek, po prostu pech. Zawróciłam na pięcie po zwodzie, dostałam w twarz i nos został złamany – opowiada Drażyk. – Ostatnio z mamą rozmawiałam, która przypomniała mi, że ostatni raz coś złamanego miałam w czwartej klasie podstawówki. Pierwsze 2-3 dni były bardzo ciężkie, ale jest już dużo lepiej. Opuchlizna schodzi, na szczęście nie miałam siniaków pod okiem.

To ważny moment w rozgrywkach, bo Ruch odniósł na razie tylko jedno zwycięstwo. Po znakomitym meczu rozgromił u siebie Piotrcovię, jeszcze w składzie z Drażykówną. – Tak się niestety w sporcie zdarza, że kontuzje nie wybierają mniej lub bardziej ważnych momentów – uśmiecha się środkowa rozgrywająca Ruchu. – W sobotę nie tylko nie mogłam zagrać, ale nawet nie mogłam pojechać z dziewczynami na mecz z mistrzyniami Polski do Lublina (Perła wygrała wysoko 30:15 – przyp. red.), bo rana była za świeża, by nie doszło do przemieszczenia kości. I tak ma być jeszcze przez dwa tygodnie, a potem zobaczymy. Dobrze, że wkrótce będzie przerwa na kadrę, to wiele meczów mi nie ucieknie.

Trudne zadanie

W Lublinie starszą o… dwa lata koleżankę zastąpiła na środku rozegrania 19-letnia Marcelina Polańska, która zapewne poprowadzi grę „Niebieskich” w środowym meczu. – Wzięła ciężar gry na barki i dobrze sobie radziła z doświadczonymi, ogranymi w europejskich pucharach mistrzyniami – uważa Magdalena Drażyk – podobnie jak Ola Sójka, która w tym meczu zdobyła swoje pierwsze bramki w ekstraklasie od razu z tak mocnym przeciwnikiem (w sumie pięć goli – przyp. red.). Mamy bardzo młody zespół, wiele zawodniczek dopiero debiutuje w PGNiG Superlidze, ale z każdym meczem będziemy nabierać doświadczenia. Czy znów zapunktujemy na własnym parkiecie? Oby. Czeka nas jednak bardzo trudne zadanie, bo Kobierzyce nie tylko nie straciły latem swoich najlepszych zawodniczek, ale jeszcze się wzmocniły. Ale siła tkwi w młodości. Przy wsparciu naszych kibiców możemy pokusić się o dobry wynik.