W otchłani nastrojów

Osiem tygodni przygotowań piłkarze GKS-u Katowice przepracowali bardzo solidnie. Obóz w Turcji sprawdził się pod każdym względem, na stabilizację formy na dobrym poziomie wskazywały zimowe sparingi, w większości wygrane i zakończone bez straty bramek. Obok niezłej postawy zawodników zwracano uwagę na poprawny, ładny dla oka ofensywny styl gry. Dlatego bez większej nerwowości oczekiwano na pierwsze w tym roku wyjazdowe spotkanie na drugim krańcu Polski w Suwałkach. Bardzo ważne spotkanie, bo z zespołem będącym tuż nad otchłanią spadkową, w której znajdowali się katowiczanie, a których ewentualne zwycięstwo wciągało na skraj przepaści niedzielnych rywali.

Optymizm był tym większy, że kilka dni wcześniej Wigry przegrały w zaległym meczu z przeciętnie grającą Odrą Opole, która w sobotę poległa łatwo w Jastrzębiu. Niestety dla katowiczan – ich optymizm legł w gruzach, bo zagrali jedno ze słabszych spotkań. Nie sprostali zespołowi, który nie marzy o niczym innym, jak tylko utrzymaniu się na zapleczu ekstraklasy. Porażką sami pogorszyli swoją i tak już mało ciekawą, nieadekwatną do aspiracji, a chyba i możliwości, sytuację w tabeli. GieKSa jest nadal przedostatnia, ale teraz traci do będącego na ostatnim bezpiecznym miejscu Chrobrego Głogów już pięć punktów, o jeden więcej niż przed 22. kolejką. Stąd szok i załamanie na Bukowej, choć czasu na ronienie łez już nie ma wcale. Do mety pozostało już tylko 12 okrążeń…

 

Na zdjęciu: Mimo starań katowiczanie (na zdjęciu Jakub Wawrzyniak) wrócili z północy Polski na tarczy.