W Podbeskidziu jest progres

Goku Roman stracił miejsce w wyjściowym składzie u Dariusza Żurawia, ale gol w ostatnim przed przerwą meczu może to zmienić.


Po dwóch tygodniach zespół spod Klimczoka czeka wyjazdowe starcie w Niecieczy. Wiadomo, że na obcym terenie „górale” czują się w tym sezonie lepiej aniżeli u siebie. Zdobyli 12 punktów (4 zwycięstwa i remis), podczas gdy przed własną publicznością wywalczyli jedynie 4 „oczka”. Od ostatniego spotkania u siebie minęło już sporo czasu, ale warto przypomnieć, że jak na razie jedynym piłkarzem Podbeskidzia, który strzela bramki w Bielsku-Białej, jest Goku Roman, który – odkąd trenerem zespołu jest Dariusz Żuraw – stracił miejsce w wyjściowym składzie. Czy wróci do niego w najbliższą niedzielę?

Gwóźdź do trumny trenera

29-letni hiszpański pomocnik był pewniakiem w zespole Mirosława Smyły. Jeżeli chodzi o ligę, to od początku sezonu od pierwszej minuty nie zagrał jedynie na inaugurację. Później wychodził w podstawie w siedmiu kolejnych spotkaniach i to właśnie on zdobył jedynego gola w wygranym meczu z GKS-em Katowice.

Na ławce, co było do przewidzenia, usiadł w meczu Pucharu Polski z Lechią Zielona Góra, ale po przerwie – Podbeskidzie przegrywało 0:1 – trener wpuścił go na murawę. Zupełnie nieumyślnie Roman wbił gwóźdź do trumny poprzedniego szkoleniowca „górali”, chociaż – podobno – los Smyły był już przesądzony przed meczem. W 65 minucie Hiszpan nie wykorzystał karnego. Przypomnijmy, że później bielszczanie wyrównali (mecz przegrali po dogrywce), więc kto wie, jak zakończyłoby się to spotkanie, gdyby Roman wykorzystał jedenastkę.

Gdy trenerem Podbeskidzia został Dariusz Żuraw, hiszpański pomocnik usiadł na ławce rezerwowych. Zarówno w Chojnicach, jak i w meczu domowym z ŁKS-em, wchodził na boisko już w trakcie spotkania. – Nie będę kłamał, nigdy nie jestem szczęśliwy, kiedy muszę usiąść na ławce rezerwowych – mówi 29-letni piłkarz.

– Jestem bardzo ambitnym człowiekiem i zawsze chcę grać. Potrafię jednak zrozumieć decyzję trenera i szanuję ją. Pracuję dla zespołu, dla trenera, dla całego sztabu szkoleniowego. Zawsze jestem i będę gotowy i zawsze będę walczył o to, by być w wyjściowym składzie. Chcę wychodzić na boisko w podstawowym ustawieniu i pomagać zespołowi, jak tylko mogę – podkreśla zawodnik, który w meczu z łódzkim rywalem uratował „góralom” punkt. Był to dopiero drugi z sześciu meczów w tym sezonie u siebie, którego Podbeskidzie nie przegrało i za oba te przypadki odpowiada Roman właśnie.

Nie mogą się zatrzymać

Cztery punkty w dwóch spotkaniach – oto bilans Dariusza Żurawia na początku pracy z Podbeskidziem. Goku Roman uważa, że jego drużyna zrobiła postępy, bo przecież trzy wcześniejsze mecze przegrała. – Zrobiliśmy progres. Nawet mecz z ŁKS-em to pokazał. Oni byli lepsi przed przerwą, ale my byliśmy lepsi w drugiej połowie. Zdobyliśmy bramkę i wywalczyliśmy punkt. Myślę, że to jest ok. Najpierw wygraliśmy, potem zremisowaliśmy.

Nie jest źle, ale nie możemy się zatrzymywać. Za nami dwa tygodnie, podczas których ciężko pracowaliśmy. Naszym celem jest teraz, by zdobyć jak najwięcej punktów przed przerwą zimową – zaznacza Goku Roman.

Hiszpan zwrócił uwagę na pewną nowość w rozgrywkach I ligi w tym sezonie. Zazwyczaj jesienią były trzy przerwy na potrzeby reprezentacyjne. Wprawdzie na zapleczu ekstraklasy nie ma pauzy obligatoryjnej, ale w ostatnich sezonach Podbeskidzie – z powodu powołań do reprezentacji – najczęściej mecze przekładało. Teraz jest inaczej, a w rytmie tygodniowym zespół spod Klimczoka rozegra osiem spotkań. Do zdobycia 24 punkty, strata do miejsca barażowego – 1 „oczko”; a do miejsc gwarantujących bezpośredni awans – 4 punkty.






Na zdjęciu: Goku Roman jest ambitnym człowiekiem i zawsze chce grać od początku.

Fot. Krzysztof Dzierżawa/PressFocus