W poszukiwaniu punktów

W Sosnowcu cieszą się z udanej serii meczów. Chcą ją podtrzymać w kolejnych występach.


Dla nas każdy punkt jest na wagę złota – mówią hokeiści Zagłębia Sosnowiec i cieszą się, że niemoc została przełamana. Po pięciu porażkach w trzech kolejnych potyczkach zapunktowali. A już w piątek podejmują zespół z Sanoka. W meczu z nim chcieliby podtrzymać tę dobrą passę.

Jak po grudzie

Hokeiści z Sosnowca w 1. rundzie przegrali na własnej tafli z „Szarotkami” i w kolejnej potyczce, rozegranej awansem (27 listopada Podhale ma akademię z okazji 90-lecia klubu), nikt nie myślał o stracie punktów. Ale szło jak po grudzie.

– Spodziewałem się trudnego spotkania, bo obie drużyny grają w podobnym stylu – mówi trener Zagłębia, Grzegorz Klich. – Jedni i drudzy grali dość zachowawczo, wiedziałem więc, że o wszystkim może decydować gol. W sumie było ich więcej, ale na tę wygraną trzeba było ciężko się napracować. Dobrze prezentowali się obaj bramkarze, stąd też rywale prowadzili tylko 1:0. W końcu Jarek Rzeszutko wyrównał, zdobywając gola w drugim meczu z rzędu. Mam nadzieję, że dobrą dyspozycję utrzyma w kolejnych występach. Wyszliśmy na prowadzenie po efektownym uderzeniu Damiana Piotrowicza, którego forma wzrasta z meczu na mecz.

To ważne zwycięstwo, bo przecież tabela jest mocno spłaszczona i wszędzie trzeba szukać punktów. Być może hokeiści Zagłębia znaleźli się na właściwej ścieżce. Wczoraj mieli wolne, bo przed nimi kolejne wyzwania – w tym wspomniany mecz z Sanokiem oraz ponownie z „Szarotkami”, ale w Nowym Targu.

W bramce Podhala pozostał Kevin Lindskoug, choć mówiło, że pożegna się z zespołem. Faktem jest, że Szwed już porozumiał się z Unią Oświęcim i ma się w niej zameldować w listopadzie.

Chciałoby się więcej

Jarosław Rzeszutko, jeden z liderów sosnowieckiej drużyny, ma na koncie 7 pkt (3 gole+4 asysty) i ten dorobek na tle kolegów jest przyzwoity.

– Chciałoby się więcej i powinno być więcej – wpada w słowo napastnik Zagłębia. – Z reguły początek sezonu, z wyjątkiem poprzedniego, nie należy w moim przypadku do udanych. Rozkręcam się z meczu na mecz, więc mam nadzieję, że właśnie teraz wskoczyłem na wyższą półkę. Nasz zespół początek miał obiecujący, a potem wpadliśmy w dół i notowaliśmy porażkę za porażką. Chwała trenerom, że wykazali się cierpliwością. Sporo czasu spędziliśmy z nimi na rozmowach w szatni, szukając przyczyn naszych niepowodzeń. Przyniosło to wymierne efekty.

Z Cracovią przegrywaliśmy 2:4, ale wygraliśmy 5:4. W Toruniu przegrywaliśmy 2:4 i doprowadziliśmy do remisu, a gola straciliśmy w dodatkowym czasie. Z Podhalem też było 0:1, ale potrafiliśmy przełamać opór rywali. Oby ta tendencja została utrzymana w dłuższym wymiarze czasowym. Na razie dmuchamy na zimne, bo przed nami ważne spotkanie z Sanokiem. I nikogo nie trzeba przed nim mobilizować.

Trener Klich dokonał roszad w ustawieniu poszczególnych formacji. I może ten manewr wpłynął mobilizująco na hokeistów. Jakub Witecki oraz Patryk Kogut grają wspólnie z Tomaszem Kozłowskim i… strzelają gole. Natomiast do Rzeszutki dołączyli Michał Bernacki oraz Damian Piotrowski i… też trafiają do bramki. Rzeszutkę martwi drobny uraz pachwiny; teraz wszystko w rękach fizjoterapeutów, by mógł wystąpić w piątkowym meczu z Sanokiem.


Na zdjęciu: Jarosław Rzeszutko ma nadzieję, że już odzyskał skuteczność i teraz będzie częściej trafiał do bramki rywali.

Fot. Łukasz Sobala/PressFocus