W poszukiwaniu skuteczności

Za to, że zespół Podbeskidzia nie traci w tej rundzie bramek, ekipę trenera Adama Noconia już chwaliliśmy. Poza porządną grą defensywną w oczy rzuca się jednak co innego: mianowicie słaba skuteczność. O ile „górale” są jedynym pierwszoligowcem, który na wiosną nie stracił bramki, o tyle trzy strzelone gole to jeden z najsłabszych wyników w I lidze. Tylko cztery zespoły zdobyły w tym roku mniej bramek, przy czym trzy z nich rozegrały o jeden mecz mniej od bielszczan. Trudno jednak o worek goli, skoro na mecz u siebie przeciwko zespołowi, który znajduje się w strefie spadkowej, wychodzi w wyjściowej jedenastce trzech defensywnych pomocników…

Mecz mu nie wyszedł

Tak było w zeszły piątek przeciwko Górnikowi Łęczna. Przyjrzeliśmy się w tym spotkaniu postawie Valerijsa Szabali. To najskuteczniejszy piłkarz Podbeskidzia w tej rundzie. Strzelił dwie z trzech zdobytych przez zespół bramek. Ale przeciwko ligowemu słabeuszowi spisał się kiepsko. Był niewidoczny, zarówno dla kibiców, jak i dla kolegów z zespołu. Kiedy opuścił boisko, a w jego miejsce wprowadzono Pawła Tomczyka, pojawiły się wreszcie klarowne sytuacje. Wprawdzie „Pawka” ich nie wykorzystał, ale przynajmniej je miał. – Musieliśmy spotkanie z Górnikiem Łęczna dobrze przeanalizować, ale zgadzam się z opinią, że Valerijsowi mecz piątkowy nie wyszedł – nie ukrywa trener Adam Nocoń.

W sparingach było lepiej

– Kiedy na boisku pojawił się Paweł Tomczyk, było widać dynamikę, bo wychodził do prostopadłych podań. U Szabali tego nie było. Miał sporo czasu w tym spotkaniu, aby zaprezentować się lepiej. Taki jest obraz i ocena jego gry. Na pewno jedna zmiana mniej, którą straciliśmy wobec kontuzji Adriana Rakowskiego, skomplikowała nam nieco sytuację – dodaje trener Podbeskidzia.
Po zimowych sparingach wydawało się, że ofensywa „górali” ma się całkiem nieźle. W dziewięciu meczach kontrolnych bielszczanie zdobyli 17 bramek. Problem pojawił się jednak pod koniec przygotowań, kiedy to kontuzji stopy – konkretnie złamania dużego palca – doznał wspomniany Paweł Tomczyk. Dlatego nie zagrał w pierwszych wiosennych meczach, a trener Nocoń został poniekąd „skazany” na Szabalę, bo poza tymi dwoma zawodnikami nie ma w kadrze Podbeskidzia klasycznej „dziewiątki”.
Jakub Kubielas

Dziś będą gole?

Dwa ostatnie mecze pomiędzy Podbeskidziem a GKS-em Tychy obfitowały w bramki. Wiosną zeszłego sezonu w Bielsku-Białej padł remis 2:2. Tyszanie, dwukrotnie za sprawą Jakuba Świerczoka, obejmowali prowadzenie, ale bielszczanie zdołali wyrównać. Jesienią w tym seoznie w Tychach to „górale” prowadzili 3:1. Ale w końcówce gospodarze strzelili dwa gole i zespoły podzieliły się punktami.