Pociąg ruszył z opóźnieniem

Jak na bezbramkowy remis był to całkiem niezły mecz, ale w Poznaniu nikogo to nie urządza. Inauguracyjny podział punktów z beniaminkiem to dla Lecha jak porażka.


Gospodarze rozpoczęli sezon, którym będą celebrować w przyszłym roku stulecie swojego istnienia. Inauguracja odbyła się jednak bez zorganizowanego dopingu, ponieważ kibice z „Kotła” zbojkotowali mecz Lecha w ramach protestu przeciwko – jak twierdzą – niekompetencji zarządu. Słychać więc było tylko przyjezdnych fanów z Radomia, którzy pełni ekscytacji cieszyli się z powrotu ich klubu do najwyższej ligi po 36 latach.

Poprzeczki, gole, kontuzje

Wątków w tym meczu było dużo – jak choćby obecność sześciu Portugalczyków na boisku – ale nie było zbyt wiele czasu, aby to analizować. Działo się bowiem dużo i choć przede wszystkim akcje stwarzali gospodarze, to beniaminek także potrafił zagrozić. W zespole Radomiaka imponowało przede wszystkich dwóch piłkarzy. Filipe Nascimento świetnie rozgrywał piłkę, co udowodnił w 23 minucie, kiedy ładnym podaniem uruchomił zbiegającego ze skrzydła Luisa Machado, który trafił w poprzeczkę. Ściągnięty z Indii skrzydłowy miał jednak pecha, bo kilka minut później kontuzjował sobie kostkę i musiał opuścić boisko.

Drugim wyróżniającym się radomianinem był bramkarz. W zespole debiutował Filip Majchrowicz, który w swojej dorosłej karierze zagrał… tylko 3 mecze w II lidze. Dwa gole 21-latek co prawda wpuścił, ale zarówno główkujący w 5 minucie Bartosz Salamon, jak i wykorzystujący prostopadłe podanie Mikael Ishak w 26 minucie byli na minimalnych spalonych. Majchrowicz kilka razy zatrzymał także podejmującego (czasem) złe decyzje aktywnego Jakuba Kamińskiego czy Joao Amarala. Raz pomogła mu poprzeczka, kiedy zza pola karnego kropnął nowy kapitan Lecha – Ishak. Młodemu golkiperowi przytrafiły się ze dwa niepewne zagrania, ale poza tym był jak lita skała.

Zneutralizowani

Po przerwie Lech nadal przeważał. Był aktywny, występowała wymienność pozycji, skrzydłowi robili przewagę w środku, drużyna grała piłką i… momentami tego podawania było aż za dużo. „Kolejorzowi” brakowało wykończenia, skuteczności i postawienia kropki nad „i”, co z czasem coraz mocniej uwierało graczom gospodarzy. Radomianom z kolei brakowało trochę odwagi i pewności siebie, bo kilku ich zawodników prezentowało ciekawą jakość.

Tempo drugiej połowy wyraźnie siadło, co było na rękę skazywanej na pożarcie ekipie beniaminka. Radomiak skutecznie neutralizował kolejne próby Lecha, a w 77 minucie sam wyszedł z akcją 4 na 2, z tym że kompletnie niezrozumiały i nieudany strzał oddał Mateusz Radecki. Wynik meczu nie uległ już zmianie, co uradowało ekipę gości.


Lech Poznań – Radomiak Radom 0:0

LECH: van der Hart – Pereira, Salamon, Satka, Douglas (74. Sobiech) – Karlstroem (74. Kvekveskiri), Tiba – Skóraś (83. Sykora), Amaral (66. Ramirez), Kamiński – Ishak. Trener Maciej SKORŻA. Rezerwowi: Bednarek, Marchwiński, Murawski, Skrzypczak, Czerwiński.

RADOMIAK: Majchrowicz – Jakubik, Silva, Cichocki, Abramowicz – Kaput, Nascimento – Kozak (75. Rondon), Radecki (85. Karwot), Machado (36. Leandro) – Angielski (85. Sokół). Trener Dariusz BANASIK. Rezerwowi: Szpaderski, Bodzioch, Świdzikowski, Bogusz, Grudziński.

Sędziował Bartosz Frankowski (Toruń). Widzów 10 177. Żółte kartki: Salamon (60. faul) – Machado (12. faul)

Piłkarz meczu – Filip MAJCHROWICZ


Fot. Paweł Jaskółka/PressFocus