W Rakowie twardo stąpają po ziemi

Zawodnicy Rakowa w szatni nie rozmawiają o szansach na mistrzostwo. Liczy się dla nich każdy kolejny mecz, jak ten z Piastem w Gliwicach.


Podopieczni Marka Papszuna są na dobrej drodze, by zakończyć rok na ligowym podium. By tak się stało muszą w niedziele pokonać Piast. Jednak nikt pod Jasną Górą nie chce spoczywać na laurach, a klub poszukuje wzmocnień. Jak na razie Raków sprzedaje – do Miedzi Legnica trafił jeden z talentów Akademii.

Celem kolejne spotkanie

Miejsce na podium po jesieni dla ekipy spod Jasnej Góry byłoby nie lada wyczynem. Tak wysoko w tabeli po rozegranej rundzie jeszcze nie byli. Ba, w tym sezonie po raz pierwszy w historii zameldowali się na pozycji lidera ekstraklasy. Dobra gra poparta wynikami sprawia, że „balon” oczekiwań po każdym kolejnym zwycięstwie rośnie, a w tekstach coraz częściej przewija się słowo mistrzostwo. W szatni Rakowa jednak ono nie pada. Celem jest kolejne spotkanie.


Czytaj jeszcze: Patrzą z optymizmem w przyszłość

– Nie ma takich rozmów. Twardo stąpamy po ziemi. Jesteśmy świadomą drużyną i wiemy, co daje nam korzyści. Skupiamy się na każdym kolejnym spotkaniu i zdobywaniu w nich punktów. Co z tego wyjdzie na koniec? Zobaczymy – mówi Patryk Kun.

Wyrównana kadra

Dobre wyniki Rakowa wynikają z kilku powodów. Poza formą zawodników duży wpływ ma szerokość kadry. Na kilku pozycjach częstochowianie mają wręcz klęskę urodzaju – mimo świetnej dyspozycji nie można ich zmieścić w wyjściowej jedenastce, co pokazało starcie z Wartą Poznań. Wtedy na murawie zameldowali się David Tijanić, Marcin Cebula i Ivan Lopez.

Walczą między sobą o dwa miejsca – na lewym i prawym skrzydle, a sygnały daje jeszcze Daniel Szelągowski. Manewr z przesunięciem Tijanicia do środka pola nie wypadł najlepiej, przez co Marek Papszun zdecydował się w starciu z Jagiellonią, by jeden z nich usiadł na ławce. Podobne dylematy trener Rakowa ma w środku pola. Tam trwa rywalizacja między Petrem Schwarzem, Igorem Sapałą i Marko Poletanoviciem. Jednak już na wiosnę jednego z nich może zabraknąć w ekipie spod Jasnej Góry.

– Teraz nie zastanawiam się nad tym czy zostanę czy odejdę. Nie wiem jeszcze jak sytuacja się rozwinie – mówił jeszcze dwa tygodnie temu na łamach „Sportu” Schwarz. Jednak sytuacja zaczyna się zmieniać. Czech jeszcze nie podpisał nowej umowy z Rakowe, a obecna kończy się wraz z upływem sezonu. W poprzednim tygodniu Schwarz zmienił agenta. W podobnym czasie pojawiły się pogłoski o zainteresowaniu jego usługami jednego z czeskich klubów. Wszystko więc układa się w logiczną całość, jednak na rozwiązanie całej sytuacji trzeba będzie poczekać jeszcze kilka tygodni.

Zaskakujący ruch

Poza Schwarzem z klubu może odejść jeszcze kilku zawodników. Na razie został potwierdzony jeden ruch. Miedź Legnica wykupiła z Rakowa Mateusza Kaczmarka. 17-latek podpisał umowę z klubem do czerwca 2024 roku. Jest to dość zaskakujący ruch, biorąc pod uwagę fakt, że Kaczmarek był wyróżniającym się zawodnikiem Akademii Rakowa, a w poprzednim sezonie zadebiutował w ekstraklasie. Dodatkowo jest wychowankiem klubu spod Jasnej Góry, do którego trafił ponad sześć lat temu z APN Częstochowa.

– Bardzo się cieszę się z tego, że mogłem związać się z Miedzią Legnica. Przenosiny do Legnicy to dla mnie ważny krok do przodu. Moim celem w najbliższym czasie jest debiut w pierwszej drużynie Miedzi i rozgrywanie kolejnych minut na szczeblu centralnym – powiedział 17-latek. Kwota transferu nie została ujawniona, tak można mieć obawy, czy Raków nie stracił właśnie potencjalne młodzieżowca, ale i dużych pieniędzy.


Na zdjęciu: Petr Schwarz nie przedłużył jeszcze umowy z Rakowem. Szansa z każdym kolejnym dniem maleje.

Fot. Łukasz Sobala/PressFocus