W Ruchu Chorzów nie ma mowy o rozprężeniu

Dziś o 14.00 we Wrocławiu zacznie się jeden z hitów III-ligowej jesieni. Ruch zagra z niepokonaną Ślęzą.

Ruch jest liderem, ale to Ślęza ma na koncie komplet zwycięstw, w Pucharze Polski o jej sile przekonały się Wigry Suwałki i z pewnością nie będzie chciała dopuścić, by „Niebiescy” zabrali do Chorzowa jakieś punkty.
– Zmierzymy się z jednym z głównych kandydatów do awansu – mówi Łukasz Bereta, trener chorzowian.

– Ślęza dość głośno mówi, że chce się włączyć do walki o najwyższe cele. Już w ubiegłym sezonie były takie apetyty. Początek miała przeciętny, zimą się wzmocniła, tego lata pozyskała dwóch kolejnych doświadczonych zawodników, wspartych młodzieżą ze Śląska. Wcześniej była porozrzucana po Wrocławiu, obecnie przemawia też za nią atut własnej bazy – zwraca uwagę szkoleniowiec „Niebieskich”, którym przyjdzie zagrać na boisku ze sztuczną nawierzchnią, dlatego wczoraj odbyli trening nie przy Cichej, a na „Kresach”.

– Na co dzień funkcjonujemy na naturalnej nawierzchni, dlatego sztuczna jest atutem Ślęzy, ale słyszałem, że to boisko jest bardzo dobre. Wolę grać na dobrym sztucznym niż słabym trawiastym – przekonuje trener Ruchu, który po serii czterech zwycięstw został zatrzymany przez Piasta Żmigród (2:2).

– Myślę, że nie zachwiało to naszą pewnością siebie. Słabiej zagraliśmy, mieliśmy przed tamtym meczem problemy, a Piast zagrał nieźle. Teraz nastawiamy się na nieco inne spotkanie. Spodziewamy się, że Ślęza nas zaatakuje – mówi Bereta. Te problemy to m.in. stan zdrowia Tomasza Foszmańczyka i Łukasza Janoszki, których występ stoi pod znakiem zapytania.

Ruch ma też kłopot z grą obronną. Pierwszy w sezonie mecz na zero z tyłu zanotował dopiero w środę w… Świerklańcu z A-klasową Unią w Pucharze 100-lecia Śląskiego ZPN, którą pokonał 12:0, wystawiając silny skład.

– Potraktowaliśmy to jako jednostkę treningową. Chcieliśmy wygrać, zdobyć bramki. Niektórzy zawodnicy w takich meczach się przełamują. Strzelają, wygrywają pojedynki, łapią pewność. Jestem zadowolony, że tak profesjonalnie do tego podeszliśmy.


Czytaj jeszcze: Stop dla „Niebieskich”

Gra obronna? Za wcześnie, by stwierdzić, że mamy problem, ale musimy się skoncentrować, by nie tracić goli. Czasem słabo zaczynaliśmy, czasem wkradało się rozprężenie. Ze Ślęzą na pewno nie będziemy mogli sobie na to pozwolić – podkreśla trener Ruchu.

Przy Cichej wciąż nie zamknęli kadry, chcą pozyskać napastnika do rywalizacji z Mariuszem Idzikiem. – Szukamy jeszcze jednego zawodnika. Jeśli się nie uda, będziemy walczyć tymi, których mamy – zaznacza trener Bereta.

Fot. Norbert Barczyk/PressFocus


Stać nas na wiele

Fot. Rafał Rusek/PressFocus

Rozmowa z Robertem Pisarczukiem, kapitanem Ślęzy Wrocław.

Mecz z Ruchem: jak każdy kolejny, czy jednak szczególny?
Robert PISARCZUK: – Chyba dla każdej drużyny mecz z Ruchem jest wyjątkowy. Wiadomo, jaka to marka, jak wielu ma kibiców. To duże wydarzenie, ale sądzę, że jesteśmy w stanie powalczyć i przeciwstawić się ryalom.

W tym sezonie macie komplet zwycięstw. Zaskoczenie?
Robert PISARCZUK: – Poprzedni był poniżej naszych oczekiwań. Zespół jest budowany od kilku lat, w tym roku został wzmocniony kilkoma fajnymi transferami. To na pewno nie niespodzianka, że wygrywamy. Liczę, że tak będzie dalej.

Jak funkcjonuje się na niedawno otwartym obiekcie we wrocławskich Kłokoczycach?
Robert PISARCZUK: – To nowoczesny obiekt, z dobrymi warunkami do treningów i meczów. Brakuje trochę naturalnego boiska, ale fakt, że trenujemy i gramy na sztucznej trawie, jest naszym atutem.

Mierzycie w II ligę?
Robert PISARCZUK: – Głośno nie chcemy o tym mówić, ale mamy cele na ten sezon. Chcemy zmazać plamę z poprzedniego, który skończyliśmy na 11. miejscu. To było rozczarowanie dla nas wszystkich. Znamy swój potencjał oraz siłę tej ligi. Wiemy, że stać nas na wiele i będziemy to chcieli udowadniać w każdym meczu. Będziemy się liczyć.

Widzi pan we Wrocławiu miejsce dla dwóch klubów na szczeblu centralnym?
Robert PISARCZUK: – Jak najbardziej! Śląsk od lat liczy się w Polsce, nam do tego miana daleko, ale staramy się cały czas rozwijać. Powstał fantastyczny obiekt, dlatego infrastrukturą i organizacją na pewno nie odstawalibyśmy na centralnym poziomie, a poziom sportowy też został podniesiony do takiego, który pozwala myśleć o czymś więcej niż III liga.

Czy zawodnicy Ślęzy żyją tylko z piłki?
Robert PISARCZUK: – Jesteśmy dość młodą drużyną. Większość z nas pracuje lub studiuje, ale każdy do grania w piłkę podchodzi bardzo profesjonalnie i poświęca temu wiele czasu. Nie trenujemy rano, nie żyjemy tylko z tego, lecz klub stara się nam pomagać. Kilku z nas prowadzi treningi w klubowej akademii ja – po latach rozjazdów i pogoni za marzeniami – wróciłem na stare śmieci. Od razu podjąłem studia na AWF, a dodatkowo pracuję z rocznikiem 2010.

Czego spodziewa się pan po meczu z Ruchem?
Robert PISARCZUK: – Mamy swój styl i chciałbym, byśmy nie porzucali go na rzecz innych celów. Chcemy grać w piłkę, długo się przy niej utrzymywać. Wiemy, jaką drużyną jest Ruch, dlatego wydaje mi się, że czeka nas fajne, ofensywne widowisko, z wieloma sytuacjami. A przynajmniej taką mam nadzieję, bo słowa to jedno, a na boisku czasem wychodzi różnie…