Przespali zimę

Piotr Tubacki

O konieczności styczniowych wzmocnieniach w Schalke mówiono już od wielu tygodni. Problem w tym, że wicemistrzowie przespali zimowe okienko transferowe.

Wzmocnień wymagała właściwie każda pozycja. Choć Schalke zdobyło w zeszłym sezonie tytuł wicemistrzowski, to wiele osób zgodnie twierdziło, że ich kadra wcale nie prezentowała się tak, jak na drugi najlepszy zespół Bundesligi przystało. Jej mankamenty były ukryte pod furą szczęścia, niedyspozycją rywali, a przede wszystkim ultradefensywnym stylem, który tuszował wyraźne braki w ofensywie.

Dużo planów, mało konkretów

Ten sezon zweryfikował jednak prawdziwą jakość “Koenigsblauen”. A niestety dla nich, nie jest ona najwyższa. Dlatego podczas zimowego okienka transferowego dyrektor sportowy klubu, Christian Heidel, miał coś z tym zrobić.. W miarę możliwości wzmocnić zespół. Plany były ambitne, a dodatkowe środki – których mimo wicemistrzostwa i grze w Lidze Mistrzów nie było za wiele – miały być pozyskane z pozbycia się zawodników, których obecność w drużynie była niezauważalna i zupełnie niepotrzebna.

Nazwisk wymienianych w tym kontekście było sporo, lecz w większości przypadków na wymienianiu się skończyło. Jedynie Johannes Geis udał się do II Bundesligi, Abdul Rahman Babawrócił do Chelsea (od razu został wypożyczony do Reims), a Franco Di Santo poleciał do Turcji. Kibice bardzo zdziwili się, gdy Schalke poinformowało, że do Monaco odszedł doświadczony Naldo. Choć Brazylijczyk nie dawał już tyle jakości, co w poprzednich sezonach, to jednak był istotną postacią i pozytywnie wpływał na atmosferę w zespole. Klub go sprzedał i dołożył sobie dodatkowy problem, jakim było ściągnięcie nowego stopera.

Na ostatnią chwilę

Wszyscy czekali, a Heidel nie dokonywał żadnych zakupów. Wyglądało to źle, tym bardziej, że po fatalnej rundzie każdy wiedział, że Schalke po prostu musi kogoś ściągnąć. Dopiero w ostatni dzień okienka coś drgnęło i Schalke ogłosiło dwa transfery: kupno 18-letniego Walijczyka z młodzieżowych drużyn Manchesteru City, skrzydłowego Rabbiego Matondo i wypożyczenie z opcją wykupu Jeffreya Brumy, środkowego obrońcy Wolfsburga.

O Matondo mówi się, że jest szybszy od Leroya Sane i w Gelsenkirchen chcieliby, aby stał się ich Jadonem Sancho, z kolei Bruma to piłkarz z dużym doświadczeniem. Ich transfery są niezłe, ale… to wciąż za mało. Wydawało się, że do tej dwójki dołączy hiszpański napastnik Lucas Perez, który mimo różnych swoich perypetii i nie najlepszej ostatnio formy byłby dla Schalke odpowiednim (przynajmniej w teorii) wzmocnieniem i dodałby ofensywie zespołu nieco kreatywności. Problem w tym, że jego wypożyczenie nie doszło do skutku i wicemistrzowie zostali tylko z Walijczykiem oraz Holendrem.

Zupełnie nie tak miał wyglądać transferowy styczeń w Schalke i trzeba to uznać za kolejną kompromitację zarządu. Trudno stwierdzić, kogo klub musiałby zakontraktować w ostatnich minutach okienka, aby ocenić je inaczej, ale na pewno można stwierdzić, że nie tędy droga.

Plan 20. kolejki

Piątek: Hannover – Lipsk, Sobota: Norymberga – Werder, Hertha – Wolfsburg, Eintracht – Dortmund, Leverkusen – Bayern, Hoffenheim – Fortuna, Schalke – Borussia M., Niedziela:Augsburg – Mainz, Stuttgart – Freiburg.