W sprawie Odry Wodzisław kierował się sercem

W poprzednim sezonie Odra osiągnęła pod jego wodzą mistrzostwo IV-ligowego półmetka. Teraz ma pomóc trenerowi Ryszardowi Wieczorkowi obronić dla Wodzisławia Śląskiego III ligę. – Decyzję o powrocie podjąłem w godzinę – mówi Adam Burek.


W tym tygodniu do Odry – wraz z trenerem Ryszardem Wieczorkiem – wrócił również Adam Burek, który przed laty przy Bogumińskiej tworzył ze znanym szkoleniowcem sztab, świętując triumf w „okręgówce”, a następnie samodzielnie prowadził zespół, kładąc w poprzednim sezonie podwaliny pod awans do III ligi i odchodząc zimą ubiegłego roku z powodów niewywiązania się przez poprzedni zarząd z kwestii organizacyjno-finansowych. Teraz obaj mają utrzymać dla Wodzisławia szczebel makroregionalny.

Wywrócone plany

– Decyzja o powrocie wbrew pozorom była szybka, podjąłem ją w godzinę – mówi Burek. – Istotne były dwa powody. Pierwszy to Odra, która znajduje się w poważnej potrzebie i potrzebuje pomocy. Drugi to trener Wieczorek, z którym będę współpracować po raz czwarty; jesteśmy ze sobą blisko, bardzo trenera szanuję, pomógł mi w życiu zawodowym. Jeśli z takich dwóch stron zwracano się do mnie o pomoc, to nie mogłem zachować się inaczej. Byłem zadowolony z 3-letniego pobytu w Odrze, przeżyłem tu wiele chwil zwycięstw, radości, tu zadebiutowałem w roli pierwszego trenera. Powrót do pracy planowałem w lipcu; kierunki, z których otrzymywałem propozycje, były dobre, ale wywróciłem wszystko do góry nogami. Gdyby zadzwonił do mnie inny klub w podobnym położeniu, odmówiłbym, ale długofalowe przemyślenia odstawiłem na bok. Kierowałem się sercem. Umówiliśmy się na pracę do końca sezonu. Co będzie dalej – na pewno porozmawiamy, ale nie patrzę w tej chwili na przyszłość, finanse. Liczy się tylko utrzymanie Odry w III lidze.

Sześć szans

Trenerzy Wieczorek i Burek przejmują zespół po Łukaszu Targielu, mający na koncie serię porażek, co kosztowało osunięcie się ze środkowej strefy tabeli, w której Odra spędzała zimę, aż pod „kreskę”. Różnice w stawce są jednak niewielkie, do końca zostało 6 kolejek, dlatego piłka jest w grze.

– Wielu chłopaków znajdujących się w kadrze prowadziłem, oglądałem w tej rundzie i analizowałem każdy mecz Odry, dlatego jestem w 100 procentach gotowy, by pomóc – dodaje „prawa ręka” Ryszarda Wieczorka. – Moje serce cierpiało, patrząc, jak wygląda wiosna i jak cierpią znani mi zawodnicy. Jestem pełen wiary, wracam do klubu z entuzjazmem, który ma towarzyszyć nam na każdym treningu i meczu. Przed nami sześć kolejek. Wiele osób powie, że to bardzo mało czasu, ale musimy wykorzystać każdy dzień. To sześć szans, by wygrać, a jeśli mamy 4 punkty straty do 8. miejsca, to widzimy, że wszystko jest możliwe. Uprawiamy piękny zawód, który kochamy, dlatego piłkarze muszą sobie o tym przypomnieć. Tylko pasja, zaangażowanie, oddanie, będą w stanie zapewniać nam zwycięstwa – mówi Burek, który w czasach IV-ligowych prowadził Odrę mającą sporą grupę doświadczonych, nawet zagranicznych graczy gwarantujących na tym szczeblu jakość.

Teraz jest odwrotnie, bo po jesiennych zmianach w klubie, zimą odmłodzono zespół, nastąpiło zejście z kosztów, dlatego poza Marcinem Radzewiczem w kadrze roi się od młodych zawodników.

– Drużyna jest młoda – przyznaje nasz rozmówca. – Sporo czytam, analizuję, rozmawiam z ludźmi i często słyszę, że tych chłopaków trzeba już pogrzebać. Trzeba pokazać, że to nie jest prawda. Powierzchowna ocena wielu osób jest taka, że sytuacja w tabeli zrobiła się na tyle trudna, by młoda drużyna nie była w stanie jej udźwignąć, ale twierdzę, że będzie całkowicie odwrotnie. Zawodnicy muszą w to uwierzyć, udowodnić, że zasługują na miejsce w III lidze i w Odrze Wodzisław, klubie z wielką historią. Reprezentować jego barwy to duma, zaszczyt, a wtedy trzeba dawać z siebie 100 procent. Umówiliśmy się z zawodnikami, że wyciśniemy ten miesiąc jak cytrynę.

Zamknąć im usta

Powrót do III ligi zajął Odrze 7 lat, bo tyle minęło do jej ubiegłorocznego awansu od spadku zanotowanego w 2014 roku. Dlatego żal byłoby, gdyby tę drogę trzeba było zaczynać od nowa, a wysiłek, jakim jest zwycięstwo w silnej śląskiej IV ligi, poszedł na marne.

– Mogę mówić za siebie: dla mnie utrzymanie III ligi to sprawa kluczowa. Mieszkam w Wodzisławiu, nigdy nie ukrywałem zamiłowania do Odry, która w tym roku obchodzi 100-lecie. To nie może zawodnikom pętać nóg, a przeciwnie – niech doda sił. Każdy z nich znalazł się w III lidze z jakiegoś powodu i musi to pokazać na boisku – podkreśla Adam Burek, który od rozstania z Odrą pozostawał bez klubu.

– Założyłem rodzinę, jestem przeszczęśliwym ojcem, zawodowo postawiłem przy tym przez ostatnie 1,5 roku na rozwój warsztatu trenerskiego. Po wynikach, które osiągałem w Odrze, ktoś na moim miejscu mógłby uznać, że jest mocny, ale mam w sobie pokorę. Stwierdziłem, że to idealny czas na naukę, rozmowy, analizy, wyjazdy. Tak jak od 12 lat, prowadziłem też zawodników indywidualnie – z poziomu ekstraklasy, pierwszej i drugiej ligi – mówi II trener Odry, dla którego powrót do roli członka sztabu, a nie „frontmana”, nie stanowi problemu.

– Absolutnie – zaznacza. – Pracowałem z kilkoma „dużymi” nazwiskami trenerskimi, ale mam dopiero 32 lata, a nauki nigdy za wiele. Zrobię wszystko, by trener Wieczorek tę misję – przez niektórych określaną mianem niemożliwej – zakończył wielkim sukcesem i wielu ekspertom pozamykał usta.


Na zdjęciu: Wodzisławianin Adam Burek w trudnym momencie nie potrafił powiedzieć Odrze „nie” i znów utworzy przy Bogumińskiej sztab z trenerem Ryszardem Wieczorkiem.
Fot. Kuba Dworczak/slaskisport.tv