W stalowym uścisku

Mające lepszą jakościowo kadrę Zagłębie już w Mielcu prowadziło, ale gospodarze nie mieli zamiaru się poddawać.


– U siebie jesteśmy groźniejsi – mówił przed meczem trener gospodarzy Adam Majewski i jego piłkarze wzięli sobie te słowa do serca. Stal od początku była lepsza niż Zagłębie, a niezłe sytuacje mieli Jonathan de Amo oraz Maksymilian Sitek.

Mak zagrożenie zasiał

W 14 minucie to jednak Mateusz Mak wpisał się na listę strzelców. Wykorzystał dośrodkowanie Grzegorza Tomasiewicza i beznadziejne krycie lubinian. Gracze z Mielca mieli liczebną przewagę w polu karnym, a Łukasz Poręba – który był najbliżej Maka – odpuścił krycie. Nie popisał się również Dominik Hładun, który zaliczył fatalne wyjście z bramki. 29-letni skrzydłowy powinien zresztą zdobyć drugą bramkę głową, ale w 26 minucie trafił w poprzeczkę. Tym razem nie popisał się debiutancki duet stoperów „Miedziowych”. Zarówno dla 20-letniego Kacpra Lepczyńskiego, jak i ogranego w hiszpańskiej LaLiga Aleksandara Panticia był to bowiem debiut w ekstraklasie.

Już trzeci samobój

Kilka minut przed tą sytuacją Zagłębiu udało się wyrównać. Ni z tego, ni z owego Erik Daniel oddał efektowny strzał z narożnika „szesnastki”, nie dając szans Rafałowi Strączkowi. Zresztą w tym spotkaniu najlepiej w ekipie gości wyglądał duet z Czech – Daniel oraz Tomas Zajic. Ten drugi zaliczył asystę przy golu na 1:1, a w 32 minucie wystawił „patelnię” Patrykowi Szyszowi, który przez swoją opieszałość zmarnował wyśmienitą okazję.

Przed przerwą Zagłębie miało dobry okres. Goście wyszli na prowadzenie po samobójczym trafieniu Krystiana Getingera, dla którego… był to trzeci „swojak” w tym sezonie! Na nogę 33-latka dograł Poręba, ale trudno mówić o „odkuciu się” pomocnika lubinian, ponieważ na początku drugiej połowy 21-latek sfaulował we własnym polu karnym Sitka, dzięki czemu w 50 minucie Tomasiewicz dał Stali wyrównanie.

Kolejne ciosy

W drugiej połowie działo się dużo, a akcje dynamicznie przenosiły się spod jednej bramki pod drugą. Lepiej w wymianie ciosów odnalazła się Stal, bo drugą bramkę zdobył Mak – po centrze Getingera na raty pokonując Hładuna. W 75 minucie było już 4:2! Getinger tym razem dograł z rożnego, a na krótkim słupku Marcin Flis uprzedził Zajica i nieco szczęśliwie podwyższył prowadzenie gospodarzy. Chwilę później powinno być 5:2, ale karnego zmarnował Fabian Piasecki. Faulował go wtedy beznadziejny Pantić, który w 85 minucie wyleciał jeszcze z boiska za drugą żółtą kartkę. Mielczanie pokazali dzisiaj zęby.

Stal Mielec – Zagłębie Lubin 4:2 (1:2)

1:0 – Mak, 14 min (głową, asysta Tomasiewicz), 1:1 – Daniel, 22 min (asysta Zajic), 1:2 – Getinger, 41 min (samobójczy), 2:2 – Tomasiewicz, 50 min (karny), 3:2 – Mak, 63 min, 4:2 – Flis, 75 min (głową, asysta Getinger)

STAL: Strączek – Sitek (87. Jankowski), de Amo, Matras, Flis, Getinger – Kort (60. Urbańczyk), Tomasiewicz – Wrzesiński (82. Żyro), Piasecki, Mak (82. Szczutowski). Trener Adam MAJEWSKI. Rezerwowi: Primel, Granlund, Czorbadżijski, Kościelny.

ZAGŁĘBIE: Hładun – Chodyna, Lepczyński, Pantić, Bartolewski – Poręba (80. Sławiński) – Daniel (80. Pieńko), Pakulski (67. Żigulew), Starzyński, Szysz (67. Żivec) – Zajic 5 (80. Kusztal). Trener Dariusz ŻURAW. Rezerwowi: Weirauch, Kłudka, Podliński, Soler.

Sędziował Sebastian Krasny (Kraków). Asystenci: Marcin Borkowski (Niedrzwica Duża), Jakub Ślusarski (Kraków). Czas gry: 96 min (46+50). Żółte kartki: Chodyna (60. faul), Poręba (62. faul), Pantić (81. faul, 85. faul). Czerwona kartka: Pantić (85. dwie żółte)
Piłkarz meczu – Mateusz MAK


Fot. Marta Badowska / PressFocus