W szatni nikt się nie grzeje

Łukasz ŻUREK: Niemal dokładnie rok temu strzelił pan trzy gole Huraganowi Wołomin na wyjeździe, przyczyniając się do wygranej rezerw Legii 4:1. Kto obsadził w tamtym meczu pozycję lewego obrońcy w ekipie zwycięzców?
Tomasz NAWOTKA: – Mateusz Hołownia. Na boisku świetnie się rozumieliśmy przez cały sezon.

W niedzielę staniecie naprzeciw siebie. Jeden na skraju przepaści, drugi u wrót krajowej elity. Chyba żaden z was nie przypuszczał, że tak się to potoczy…
Tomasz NAWOTKA: – Wiedzieliśmy, że pójdziemy się ogrywać do I ligi. Nie sądziliśmy jednak, że spotkamy się w takich okolicznościach na finiszu sezonu. „Hołek” wciąż walczy z Ruchem o uniknięcie degradacji, a ja z Zagłębiem o awans do ekstraklasy. Każdy jest mocno skupiony na swoim celu, może dlatego w ostatnim czasie nie rozmawialiśmy ze sobą. Ale będzie okazja już za chwilę.

Zagłębie ma za sobą passę pięciu zwycięskich meczów. Czy paradoksalnie nie rodzi to obaw? Rachunek prawdopodobieństwa wskazuje, że z każdą kolejką strata punktów jest coraz bardziej realna…
Tomasz NAWOTKA: – Gdyby nie potknięcie w Suwałkach, tych zwycięstw byłoby już dziewięć. Ale nie ma co liczyć. Jeśli chcemy grać o szczebel wyżej, musimy „dźwignąć” również dwa ostatnie mecze sezonu. Nasz handicap polega na tym, że nie jesteśmy od nikogo uzależnieni. Mamy drugie miejsce w tabeli i nie musimy się na nikogo oglądać. Wystarczy wygrywać.

Identyczna sytuacja miała miejsce dwie kolejki przed końcem poprzednich rozgrywek. Zagłębie pogrzebało szanse awansu przy okazji sławetnej wyprawy do Głogowa…
Tomasz NAWOTKA: – Uważnie obserwowałem wtedy rywalizację w I lidze. Pamiętam jak dziś, że tamtego dnia byłem na komunii u siostry ciotecznej i regularnie śledziłem wyniki w internecie. Zagłębie przegrało z Chrobrym 0:1 i rzeczywiście w praktyce ta porażka zamknęła drogę do ekstraklasy. Ale ci, którzy w Sosnowcu zostali – nie tylko piłkarze – są dzisiaj mądrzejsi o rok. Wszyscy wiemy, że błędy z tamtego sezonu nie mają się prawa powtórzyć w najbliższych dniach.

Trener Dariusz Dudek przy każdej okazji powtarza, że musicie trzymać głowę w lodzie. Udaje się czy jednak bliskość ekstraklasy rozpala wyobraźnię?
Tomasz NAWOTKA: – Mamy super szatnię. Każdy wie, o co walczymy, ale wszyscy chodzimy twardo po ziemi. Nikt się nie „grzeje”. Tak samo trenujemy i zachowujemy się tak samo jak wcześniej, kiedy byliśmy w tabeli nieco niżej. Robimy konsekwentnie swoje.

W jesiennym meczu z Ruchem było łatwiej. Niby też do zdobycia trzy punkty, ale – na poziomie emocjonalnym – stawka spotkania jednak nieporównanie inna…
Tomasz NAWOTKA: – Ten mecz mocno utkwił mi w pamięci, bo zdobyłem w nim premierową bramkę na pierwszoligowych boiskach. Wygraliśmy 2:1. Otworzyłem wynik zaraz na początku drugiej połowy. Rywale wyrównani, ale w końcówce Żarko Udoviczić kapitalnie przymierzył z rzutu wolnego. Potem wprawdzie przyznano nam za to spotkanie walkowera, ale mieliśmy satysfakcję, że na boisku zrobiliśmy to, co do nas należało. Tak samo musi być w niedzielę…