Rozwój już na walizkach – Zgody 28 przechodzi do historii

Dojazd na Rozwój od strony centrum Katowic zawsze był dogodny. Odbijałeś z ulicy Mikołowskiej na Ligocką i jeśli miałeś trochę szczęścia, bo przy skrzyżowaniu z Dziewięciu z Wujka nie złapały cię akurat światła, to po kilkudziesięciu sekundach w prawej szybie widziałeś stadion. Dziś stadion już się nie pojawia. Zasłania go wątpliwego wdzięku roślinność. Nie ma kto skracać jej żywotności, ale i odsłaniać też za bardzo nie ma czego.

Teraz wizyty w okolicy Rozwoju – niechby i przypadkowe – będą dla chyba wszystkich kibiców z Katowic dziwnym przeżyciem. Wywołującym smutek, złość, bezradność. I szereg wspomnień, tych zupełnie nieodległych. Awansów do drugiej czy pierwszej ligi, meczów z Legią Warszawa, pucharowych i zakończonych dogrywką derbów z Górnikiem Zabrze. Te ostatnie rozegrano przecież tak niedawno, w grudniu, jakby wczoraj.

Do pięknej historii tego miejsca, nierozerwalnie związanego z Kopalnią Wujek, dołącza historia Rozwoju. Klub, który za rok obchodzić będzie 95-lecie powstania, po spadku z drugiej ligi nie ma już co prawda drużyny seniorów, ale funkcjonuje dalej. Policzone są już jednak jego dni przy Zgody 28, czyli pod adresem kojarzonym przez wielu sympatyków futbolu w naszym kraju, gdzie wychował się – piłkarsko, ale nie tylko – Arkadiusz Milik. Wybaczcie, Szanowni Czytelnicy, pierwszoosobową narrację, ale tak będzie najłatwiej. Rozwój – jako katowiczaninowi, jako pracownikowi katowickiej przecież redakcji – siłą rzeczy musiał być mi bliski, stanowiąc stały element życia zawodowego. Trochę mnie tam nie było – ostatnim meczem, relacjonowanym w „Sporcie” ze Zgody, były majowe derby z ROW-em 1964 Rybnik.

Rozwój Katowice. Szatnię pierwszej drużyny oddano do użytku półtora roku temu – to jedna z części budynku klubowego, których szkoda najbardziej. Fot. Maciej Grygierczyk

Prysło jak bańka

Skręcając z Ligockiej w Zgody, jakaś niezdefiniowana siła mimowolnie ściska za gardło… Podjeżdżam pod klub, ale bliżej głównego wejścia, a nie tam, gdzie zawsze. Duży parking, przed laty elegancko przez klub wybrukowany, jest dziś już formalnie wyłączony z użytku i nikt tam auta nie zostawi. Witają za to te same co zawsze twarze. Wiceprezes Marcin Nowak, czy pracownicy Szymon i Krzysiek. Zmieniali się zawodnicy, trenerzy, członkowie sztabów szkoleniowych, szczeble rozgrywkowe, ale oni – w różnych rolach – są z Rozwojem związani niemalże przez całe życie. Zazwyczaj uśmiechnięci, pozytywnie nastawieni. Nie inaczej jest i tym razem.

Mimo upału, praca wre. Tym razem nie ta zza biurka, a fizyczna. To zrozumiałe, skoro trwa przygotowywanie się do całkowitego opuszczenia siedziby przy Zgody 28. Wieloletnie życzenia, by miasto przejęło te tereny – najpierw od Katowickiego Holdingu Węglowego, następnie Spółki Restrukturyzacji Kopalń – prysły już jak mydlana bańka.

Ten stadion w struktury MOSiR-u w najbliższej przyszłości nie wejdzie, a klub uznał, że nie jest już w stanie dźwigać na własnych barkach nie tylko kosztów jego utrzymania, ale także czynszu. Najpierw względem KHW, a teraz SRK. Szacunkowo, na funkcjonowanie w tym miejscu w rocznym budżecie zarząd Rozwoju musiał rezerwować 700 tysięcy złotych. Bardzo dużo – zważywszy że klub działa w formie stowarzyszenia i nie jest finansowany przez dużego prywatnego sponsora, ani też priorytetowy dla miasta. By przetrwać, decyzja o zejściu z listy najemców SRK była tak naprawdę jedyną możliwą do podjęcia przez Rozwój. To oczywiście automatycznie wiąże się z wyprowadzką.

(Nie) wszystko na sprzedaż

Wchodzę na koronę stadionu. Oczom ukazuje się już nie obszar doszczętnie wypalony przez lipcowe słońce – a takie zdjęcia krążyły jakiś czas temu w internecie – lecz (nie)regularna łąka. Kilkanaście schodów w dół – i już jestem na murawie, a raczej tym, co po niej pozostało. Pojedyncze jej płaty zostały wypalone, reszta to już po prostu jałowy, zaniedbany trawnik, przez który gdzieniegdzie przebijają się jeszcze pozostałości białej farby po wymalowanych liniach. Zarosły już niemalże całkowicie kamienne napisy po obu stronach stadionu – „Rozwój Katowice” i „Kopalnia Wujek”.

– Ty! Ale nie depcz po tej trawie! – śmieje się w oddali Krzysiek. Mi do śmiechu nie jest, trudno wręcz wydobyć z siebie w takim krajobrazie słowo. Siadam na tym samym miejscu, z którego jeszcze w marcu opisywałem wygraną 6:0 z Siarką Tarnobrzeg. Trudno wierzyć własnym oczom.

– My już ten etap mamy dwa miesiące za sobą. Trzeba patrzeć do przodu – mówi wiceprezes Nowak, gdy akurat wlepiam wzrok w stronę bramki, do której swojego pierwszego seniorskiego gola wbił w 2010 roku Arek Milik. Bramki prezentują się dobrze i na całym boisku praktycznie tylko one przypominają, że trzy miesiące temu walczono tu o punkty w drugiej lidze. Nadal wiszą w nich siatki. – Te meczowe trudno sprzedać, na treningowe jest większe wzięcie – słyszę od Szymona.

Nic dziwnego, że Rozwój próbuje jeszcze zarobić kilka groszy. Pracownicy opróżniają pomieszczenie VIP i „spikerkę”, wynoszą szafki, krzesła, stoły, różne inne sprzęty. Samych gaśnic uzbierało się kilka. Pomieszczenia też mają zostać sprzedane. To przenośne blaszane kontenery. Zasiadali w nich nie tylko goście czy spiker. Służyły też jako biletowe kasy, stanowisko kierownika ds. bezpieczeństwa, punkt depozytowy czy gastronomiczny. Teren wokół ostatniego z wymienionych stał się przy Zgody kultowy. Jeszcze kilka lat temu na Facebooku prowadzono profil „GastroStrefa”, kibice mieli też swoją mini-flagę z tym napisem. Gdy walcząc o pierwszą ligę Rozwój strzelił w końcówce gola Zniczowi Pruszków, ludzie właśnie z „GastroStrefy” zbiegali wyściskać Sebastiana Gielzę, czyli jego autora. Teraz zostały tam pojedyncze ławki.

Opróżniane gabloty

Część sprzętów Rozwój już sprzedał, z częścią chce to uczynić. – Bazar mamy, chcesz coś? – śmiejemy się wspólnie. Niebawem wystosowane zostanie nawet ogłoszenie z cennikiem, oczywiście do negocjacji. Nowych właścicieli będzie mieć ławka sędziego technicznego, telebim, być może część (zielono-żółtych) krzesełek, ławki rezerwowych. Jedna z ławek leży też do góry nogami na bocznym boisku za trybuną główną. W poprzednim sezonie odbywały się tam mecze juniorów. Na horyzoncie dostrzegamy górę piasku, którego w najbliższej przyszłości do konserwacji boisk nikt już nie wykorzysta.

Obok boiska treningowego mieszczą się salka imitująca siłownię oraz sala konferencyjna. Wynoszone są kolejne sprzęty – sztangi, gryfy, materace, ławeczki do ćwiczeń, piłki lekarskie, rowery stacjonarne. Z sali konferencyjnej zabieramy… zlewozmywak, którego nikt nigdy nie podłączył. Pracownicy opróżniają szafki. Są w nich m.in. kartki z nazwiskami trenerów, którzy w ostatnich latach wypowiadali się po meczach przy Zgody. – Patrz, ilu jest Mariuszów Pawlaków. Z Chojniczanki, Gryfa, Bełchatowa, Grudziądza. A akurat go zwolnili! – pokazuje Szymon.

Wchodzę do budynku klubowego, sprzed którego zniknęła już  gablota, przypominająca, że to właśnie w tym miejscu zaczynały się piękne kariery przyszłych reprezentantów Polski – nie tylko Milika, ale też Tomasza Zdebela. Zza szyb w głównym korytarzu budynku klubowego nie lśnią już dziesiątki pucharów i innych pamiątek, jak choćby piłka z życzeniami i podpisem Jerzego Dudka. To wszystko ma zostać przewiezione do magazynu. – Jeszcze go szukamy, będzie gdzieś blisko – rzuca wiceprezes Nowak.

Trybuny już nie zapełnią się widzami, którzy dopingowaliby seniorów Rozwoju.
Fot. Maciej Grygierczyk

W klubie zawsze było bardzo głośno, bo na niewielkiej przestrzeni gromadziło się nieraz w jednym czasie kilka grup juniorskich. Teraz jest cicho. Nieśmiało brzęczy jedynie telewizor w pokoju Józefa Paszka, czyli po prostu pana Józka, wieloletniego gospodarza klubu.

– Nawet nie pamiętam już dokładnie, kiedy zaczynałem tę pracę. Na pewno w latach 90. Smutno, ale tak jest wszędzie. Nie masz pieniędzy, to co zrobisz? Jestem tu, bo nie będę siedział cały dzień w domu. Czasem dowiozą coś do prania, to wypiorę – mówi pan Józek, rezydujący naprzeciwko szatni trenerów. Klucz do niej jest w tym samym miejscu, co zawsze – na półce z routerem wi-fi. Zamek trzeba otworzyć, bo nikogo tam już nie spotkamy. Prawie wszystkie meble wyniesiono. Trenerzy urzędują teraz na „Kolejarzu” przy ul. Alfreda. To ten miejski obiekt, wraz z boiskami Hetmana w Dąbrówce Małej i Górnika MK w Kostuchnie, tworzy dziś treningowy dom Rozwoju.

Klub w sąsiedztwie biblioteki

Akademia ma się czym chwalić. Jako jeden z nielicznych klubów w regionie, Rozwój ma dwie drużyny w Centralnej Lidze Juniorów. Tę U-15 prowadzi Kamil Pągowski, tę U-17: prezes Sławomir Mogilan w duecie z Rafałem Bosowskim, który w ostatnich dwóch sezonach był ważnym członkiem sztabu II-ligowego zespołu. Za wyniki juniorów starszych w I lidze śląskiej odpowiada Tomasz Wróbel. Wychowanek Rozwoju karierę zawodniczą zakończył po cichu, teraz realizuje się w roli trenera. W klubie podkreślają nie bez satysfakcji, że mimo problemów więcej ludzi doń się zapisało niż wypisało, a przecież czas żniw dla akademii piłkarskich – czyli początek roku szkolnego – dopiero nadejdzie.

Żal po Rozwoju

Brakuje jednak soli w postaci seniorskiej drużyny. To dla niej półtora roku temu powstała piękna szatnia – w tej części budynku klubowego, gdzie przez lata mieścił się bar. Stół bilardowy czy automat z jednorękim bandytą zastąpiła jacuzzi, duże prysznice, przestronny pokój fizjoterapeuty i dużo miejsca dla zawodników. Do tego eleganckie szafki, każda z herbem klubu i numerem danego zawodnika. – Czujesz? Jeszcze pachnie nowością – mówi Dawid, kolejna z osób od lat pomagająca Rozwojowi, gdy wchodzimy do szatni. Część jej sprzętów ma zostać uratowana – ale do nowej siedziby klubu siłą rzeczy nie trafi.

To już kwestia kilku tygodni, gdy Rozwój zakotwiczyć ma przy Mikołowskiej, w Zespole Szkół Technicznych i Ogólnokształcących nr 2, z którym od lat współpracuje i w którym otwiera klasy sportowe. Niedawno ze środków Ministerstwa Sportu i Turystyki wybudowano przy szkole nowoczesną halę. Klub znajdzie swoją siedzibę jednak nie bezpośrednio w niej, a a w części szkolnej. Wyciszonej, w sąsiedztwie biblioteki. Nie będzie tak, że uczniowie pomylą klub z salą do chemii czy matematyki.

Jaka ta kasa?

W Rozwoju wierzą, że to przejściowy okres. I że już w 2021 roku przeniosą się do dzielnicy Piotrowice, na ul. Asnyka, gdzie miasto wybudować ma stadion piłkarsko-lekkoatletyczny. Wtedy będzie można poważniej pomyśleć o powrocie do seniorskiej piłki (w sezonie 2020/21 klubowi ma przysługiwać prawo startu w klasie okręgowej). Na razie nie ma na to ani warunków, ani też pieniędzy, bo na stowarzyszeniu ciążą długi. Budżet na ten sezon, oscylujący w okolicach 700 tysięcy złotych, przy relatywnie niskich kosztach pozwala regulować zobowiązania.

Przeprowadzka w budynku klubowym w toku… Fot. Maciej Grygierczyk

A co dalej z terenami przy Zgody? – Może jeszcze kiedyś zadzwonisz, żebym zajął ci tu kolejkę do kasy – uśmiecha się Paweł Wawoczny, jeden z najlepszych napastników w historii Rozwoju, dziś wiceprezes, a do niedawna również spiker. Pytanie, czy do stadionowej kasy biletowej, czy jednak takiej sklepowej, wcale nie musi być potraktowane jako żart.

Spółka Restrukturyzacji Kopalń, chcąc dbać o interes państwa, po zakończeniu przez Rozwój najmu powinna de facto wystawić ten teren na sprzedaż. Jego obecny plan zagospodarowania przestrzennego mówi o usługach sportowych i rekreacyjnych. Ale jeśli SRK najpierw zawnioskuje o zmianę planu zagospodarowania – i zgodę od miasta otrzyma – to pewnie oferta będzie się cieszyła większym powodzeniem… – Liczę się z tym, że kiedyś przyjdzie mi tam chodzić na zakupy. To za każdym razem byłoby przykre doznanie – mówi Przemysław Gałecki, który przy Zgody grał przez 11 lat, a do dziś mieszka w niedalekim sąsiedztwie. To, co stało się z Rozwojem, dziwi nie tylko jego. Powrotna droga ku dobrym czasom wieść będzie już nie przez Zgody, a Piotrowice. To może być nowe otwarcie – łatwiejsze, bo już bez balastu płatnika czynszu wobec górniczych podmiotów. Ale najpierw musi zadbać o to miasto, budując stadion przy Asnyka.

 

 

Na zdjęciu: To na tę bramkę pierwszego gola w seniorskiej karierze strzelił Arkadiusz Milik.

Murapol, najlepsze miejsca na świecie I Kampania z Ambasadorem Andrzejem Bargielem

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ