W wozie VAR za Legią

Gest jednego z pracowników zasiadających przy VAR-ze wzbudził wiele dyskusji po meczu Legii z Cracovią.


Oprócz dwóch sędziów przy monitorach w wozie VAR siedzi jeszcze pracownik techniczny, realizator odpowiadający za konkretne ujęcia pokazywane arbitrom. On sam rzecz jasna sędzią nie jest, ale bierze pośredni udział przy każdej spornej sytuacji w meczu.

Właśnie taka osoba wzbudziła mnóstwo kontrowersji i dyskusji po meczu Legii z Cracovią. Konkretnie – chodziło o gest, który pokazał przed rozpoczęciem spotkania. Kiedy telewidzowie podczas prezentacji sędziów zobaczyli ujęcie z wnętrza wozu, ów pracownik pokazał do kamery słynną „eLkę”, czyli gest symbolizujący wspieranie warszawskiego klubu. Głównie w mediach społecznościowych rozpętała się burza, a głos zabrał chociażby były arbiter Rafał Rostkowski: – Ta osoba nie jest sędzią, ale niesmak jest… – napisał na Twitterze. Niektórzy bronili mężczyznę, podkreślając, że nie jest to przecież arbiter i nie ma co udawać, że ludzie nie mają swoich sympatii kibicowskich, lecz takie opinie zdawały się być w mniejszości.

Rzadkie są w ekstraklasie sytuacje, kiedy w składzie sędziowskim znajduje się arbiter z okręgu, z którego pochodzi jeden z grających klubów – np. poznański sędzia w meczu Lecha. To powoduje niepotrzebne prowokacje i nakręca fanów, którzy w przypadku pomyłki na rzecz danego zespołu zaczną krzyczeć o „sędziowaniu pod klub X!”. Z drugiej strony, jeśli arbiter gwizdnie przeciwko drużynie, mogą pojawiać się teorie o próbie podkreślenia swojej niezależności. W większości przypadków będą to zapewne bujdy, bo niepoważnym byłoby, aby w najwyższej polskiej lidze, opakowanej kamerami i obserwowanej przez tysiące, ktoś ryzykowałby swoją karierą w tak idiotyczny sposób.

Inna sprawa, że gest pokazany przez operatora… był po prostu głupi. To nie jest sędzia, jego nazwisko nie było nigdzie podane, więc nikt nigdy nie grzebałby w jego życiorysie, by znaleźć informacje o adresie i sympatiach. To, co zrobił, było zbędną prowokacją. Trudno przypuszczać, aby mógł w realny sposób wpłynąć na decyzje arbitrów, choć to on odpowiada za prezentowanie powtórek, co daje jakieś pole do potencjalnych manipulacji… Paweł Gołaszewski z „Piłki Nożnej” twierdzi, że ten pan więcej VAR-u obsługiwać już nie będzie.


Fot. Adam Starszyński/PressFocus