Walczą o byt

Na Podlasiu nie było pieniędzy, by dokonać wzmocnień, dlatego w klubie liczą, że drużyna będzie silniejsza niż jesienią dzięki powrotom do zdrowia kilku zawodników.


Przy splocie niekorzystnych wydarzeń, już po pierwszej tegorocznej kolejce „Jaga” może znaleźć się w strefie spadkowej, co najdobitniej ilustruje powagę położenia, w jakim przygotowywała się do rundy wiosennej. – Jesteśmy świadomi sytuacji, w jakiej się znajdujemy. Gramy o byt w elicie, co jest bardzo istotne dla funkcjonowania całego klubu – nie ukrywa trener Maciej Stolarczyk, który przejmując latem drużynę z Podlasia żartował, że przypnie się kajdankami do krzesła, nawiązując do częstych zmian szkoleniowców, jakich ostatnimi czasy dokonywali włodarze Jagiellonii.

Tym razem – w odróżnieniu choćby od poprzedniego roku i przypadku Ireneusza Mamrota – jak zadeklarowali w listopadzie, tak zrobili i pozwolili Stolarczykowi pracować. Mimo że runda jesienna nie była udana – zespół zaprezentował podczas niej dwa oblicza, bo o ile potrafił zanotować świetną serię 9 meczów bez porażki (4 zwycięstwa i 5 remisów), o tyle spośród pozostałych 8 spotkań przegrał aż 7! Na dodatek skompromitował się w Pucharze Polski, z którego wyrzuciła go III-ligowa Lechia Zielona Góra, a ekstraklasowy rok zakończył zdobyciem 1 „oczka” w 5 kolejkach.

Białostoczanie są w nieciekawej sytuacji, choć dysponują czołowym ofensywnym duetem naszej ligi, tworzonym przez Hiszpanów Jesusa Imaza i Marca Guala, którzy jesienią solidarnie uzbierali po 8 goli i 3 asysty. Pytanie, czy wiosną będą w stanie do tego nawiązać, wydaje się zasadne o tyle, że zimą trochę działo się wokół drugiego z nich. Gual rozwiązał kontrakt z Dnipro Dniepropietrowsk, z którego jest na Podlasie wypożyczony, od 1 lipca stanie się wolnym zawodnikiem, a już teraz kusiła go portugalska Vizela.

Prezes, stawiający sprawę wprost („Bronimy się przed spadkiem!”) jeszcze jesienią zwracał uwagę, że latem klub miał na kontraktach ponad… 90 zawodników i choć liczbę tę udało się zredukować do 70, to transferowej ofensywy nie należy się zimą spodziewać, a jeśli będą wzmocnienia, to tylko darmowe. Dotąd pozyskano tylko jednego nowego zawodnika. Francuski środkowy pomocnik Aurelien Nguiamba nie tak dawno został skaperowany do Spezii przez samego Thiago Mottę, ale pod jego wodzą rozegrał w Serie A tylko 3 mecze (ostatni w maju), a gdy zmienił się trener, nie występował już w ogóle. Mimo to, piłkarza mającego na koncie ponad 30 spotkań rozegranych w juniorskich reprezentacjach Francji (do U-19), zarekomendował swoim krajanom Bartłomiej Drągowski, bez czego pewnie nie wypożyczonoby go ze Spezii, nie mówiąc o zastrzeżeniu w umowie klauzuli (mało realnej do zrealizowania finansowo) pierwokupu.

W klubie liczą, że zespół wzmocnią zawodnicy wracający do zdrowia, bo plaga kontuzji była wymieniana jako jeden z powodów kiepskiej poprzedniej rundy. Julian Camara i Tomasz Kupisz mają ożywić ofensywę, zaś Taras Romanczuk czy Michał Pazdan, który nie grał od połowy września – ustabilizować przeciekającą obronę. Wcześniej „Jaga” grała 3-4-3, w zimowych sparingach trener Stolarczyk testował też wariant z czterema obrońcami. Wygrała tylko jeden z nich, z Węgrami z Paks, o czym przesądził gol Andrzeja Trubehy. Prezes Petrkiewicz w listopadzie mówił o nim, że „to superfacet, ale powinien pograć ligę niżej”. Pierwotnie napastnik nie znalazł się w kadrze na zgrupowanie, ostatecznie doleciał do Turcji i znów zaczął być brany pod uwagę. To dowodzi pewnej prowizorki odbywającej się na Podlasiu, która w połączeniu z kształtem ligowej tabeli może niepokoić kibiców „Jagi”.
Wojciech Chałupczak




Czy wiesz, że…
Jagiellonia to jedyny zespół, który przystąpi do rundy rewanżowej ekstraklasy bez wyjazdowego zwycięstwa. Nawet zamykająca stawkę Miedź Legnica była w stanie zgarnąć na obczyźnie pełną pulę, wygrywając 3:0 w Zabrzu. Piłkarze z Podlasia też byli bliscy pokonania Górnika, prowadzili 1:0, lecz w doliczonym czasie ukłuł ich Erik Janża. Poprzednim zespołem, który ograli na obczyźnie, był inny Górnik – ten z Łęcznej, już zdegradowany, w ostatniej kolejce poprzedniego sezonu. W tym ich eksportowy bilans to 3 porażki i 5 remisów. Co ciekawe, wywieźli jako jedyni punkt z jaskini lwa, czyli stadionu Rakowa. I to w jakim stylu – wyciągając wynik z 0:2 na 2:2 dzięki „iberyjskim” bramkom Nene i Jesusa Imaza.


Na zdjęciu: Marc Gual to czołowy piłkarz Jagiellonii, ale zasadne jest pytanie, czy wiosną powoli nie będzie odpływał myślami do innego klubu…
Fot. Michał Kosc/PressFocus