Aniołki walczą o swoje jak lwice

„Aniołki Matusińskiego” wystąpiły w głównych rolach podczas 95. lekkoatletycznych mistrzostw Polski w Radomiu. Przed startem w gronie kilku biegaczek na 400 metrów jest nadzwyczajna koncentracja, a jedna do drugiej się nie odzywa. Siekiery fruwają w powietrzu, bo każda pragnie wygrać i udowodnić swoją wyższość nad koleżankami. To prestiż i splendor. – Krajowy czempionat to niemal mini mistrzostwa Europy i znacznie trudniej zdobyć złoto u siebie niż w rywalizacji na kontynencie – przekonuje trener kadry na 400 m kobiet Aleksander Matusiński.

Nieprzyjaciel – wiatr

Iga Baumgart-Witan, najwyższa w kadrze zawodniczka sztafety 4×400 m, biega coraz szybciej, ale na bieżni w Radomiu miała prawo obawiać się o swój występ. Obok rywalek pojawił się ich największy nieprzyjaciel – wiatr!

– Przed startem zawsze obiera się jakąś taktykę i ustala, gdzie mocniej pobiec lub też który odcinek nieco wolniej – wyjaśnia nowa mistrzyni Polski z Bydgoszczy. – Wiatr raz dmuchał w twarz, innym razem w plecy lub z boku. A tutaj nic się nie dało zrobić, trzeba było od początku do końca biec na maksa. Skupiłam się, by jak najszybciej pokonać dystans i nie zważałam na koleżanki. Dopiero po przekroczeniu mety zauważyłam, że za mną finiszuje Ania (Kiełbasińska – przyp. red.), a na trzecim Justyna (Święty-Ersetic – przyp. red.). Cieszyłam się, że wygrałam z koleżankami oraz pokonałam wiatr, bo on zawsze sprawiał mi największe kłopoty. Natomiast jestem zawiedziona, bo nie udało nam się pokonać bariery 51 sekund, a przecież jesteśmy już na to przygotowane. Co się jednak odwlecze, to nie uciecze…

Żadnego zaskoczenia

– Nie jestem zaskoczony rozstrzygnięciami, bo każda z czterech pierwszych zawodniczek (czwarta była Małgorzata Hołub-Kowalik – przyp. red.) mogła minąć metę jako pierwsza. Rzadko się zdarza, by najlepsze biegały tak równo, z takimi małymi różnicami. Rezultaty byłyby o pół sekundy lepsze, gdyby nie wiatr – dodaje Matusiński, na co dzień klubowy trener Święty-Ersetic.

– Nie jestem też rozczarowany ani miejscem, ani postawą Justyny, bo konkurencja jest silna, skoro liderka europejskich tabel spotykała się z 3. oraz 7. zawodniczką rankingu. Wiem, jaką robotę wykonaliśmy i wiem, na co Justynę stać. Nie jest maszyną do osiągania najlepszych rezultatów oraz wygrywania za każdym razem. Spokojnie, jestem pewny nie tylko za Justynę, ale również za pozostałe zawodniczki. Teraz Iga pod kierunkiem swojej mamy Iwony będzie trenowała w Spale, z kolei Ania Kiełbasińska pod opieką Michała Modelskiego w Sopocie. A ja z resztą dziewczyn będziemy na zgrupowaniu w Zakopanem. Jestem przekonany, że idziemy we właściwym kierunku i otwierają się przed nami miłe perspektywy.

Zachować spokój

Dla Baumgart-Witan to drugi tytuł mistrzowski na otwartym stadionie (pierwszy w 2017). Sama nie ukrywa, że siekiery – jak zwykła to określać – fruwają również na zgrupowaniach, ale po nocy przychodzi dzień i zawodniczki pozostają przyjaciółkami oraz nie rozpamiętują drobnych spięć. Poza bieżnią są w dobrej komitywie, z kolei na niej walczą jak lwice – każda o swoje.

– Kiedyś miałam trochę żalu, bo jak wygrałam z Justyną, to wszyscy analizowali przyczyny jej porażki, a nie zajmowali się zwyciężczynią. „Halo, tu jestem!” chciałam krzyknąć, ale już mi to przeszło, bo teraz jest szerokie zainteresowanie naszymi dokonaniami. Przed mistrzostwami świata i igrzyskami trzeba zachować spokój i wykonać wcześniej opracowany plan. Mamy realne szanse osiągnąć sukces. Każda z nas, przynajmniej na teraz, myśli o występach indywidualnych, które są wcześniej, a potem będziemy koncentrować na występie w sztafecie.

Mistrzyni Europy z brązowym medalem mistrzostw Polski!

Minimum na MŚ wypełniły cztery zawodniczki, ale tylko trzy z nich wystartują indywidualnie – medalistki z Radomia. – Justyna z powodu brązu nie rozpaczała, bo nie było ku temu powodów – uśmiecha się opiekun kadry biegaczek. – Wręcz przeciwnie, cieszyła się, że zakwalifikowała się do biegu indywidualnego w Dausze. Zachować spokój – to najważniejsze na tę chwilę!

Dwie szanse w Dausze

Występy lekkoatletów w Dausze to spore wyzwanie, bo w Katarze temperatury sięgają 35-40 stopni i jest duża wilgotność. Z kolei na mocno osłoniętym stadionie są zainstalowane nawiewy i temperatura wynosi zaledwie 22 stopnie.

– Do wszystkiego trzeba być przygotowanym oraz się przyzwyczaić – dodaje Baumgart-Witan. – Mnie cieszy fakt, że do naszej żelaznej trójki dochodzi zawsze ktoś nowy i grono biegaczek do sztafety co rusz się powiększa. Tym razem dołączyła Ania Kiełbasińska. W tych mistrzostwach będzie okazja rywalizować w tej „klasycznej” sztafecie oraz mieszanej (2 biegaczki i 2 biegaczy – przyp. red.). Jeżeli będziemy zdrowe, dopisze pogoda i rywalki będą prezentowały podobny poziom jak teraz, wówczas otwiera się przed nami szansa osiągnięcia życiowego rezultatu. Z ewentualnego brązu będę zawiedziona – mruga porozumiewawczo Iga.

Kandydatów do podium MŚ w sztafecie kobiet jest zdecydowanie więcej niż miejsc. USA, Jamajka, Polska, a w dalszej kolejności Francja i Nigeria; nie można zapominać też o Wielkiej Brytanii czy Botswanie.

– Do mistrzostw pozostał miesiąc i jest jeszcze czas na pracę – wyjaśnia trener Matusiński. – Oczywiście, mam jakieś przemyślenia dotyczące składu sztafety i mogę zdradzić, że będą różnice między zestawieniem eliminacyjnym oraz finałowym. Muszę również uwzględniać sztafetę mieszaną, ale zapewniam, że w obu będą biegały najlepsze. Skłaniam się do zabrania na mistrzostwa szóstki, a nawet siódemki zawodniczek. Chciałbym, żeby wszystkie były dowartościowane. Na razie to tylko dywagacje, bo wszystko będzie decydowało się już na miejscu.

To nas rajcuje!

Pojawiły się gdzieniegdzie wieści jakoby „Aniołki Matusińskiego” po igrzyskach w Tokio rozstawały się z bieżnią i miała nastąpić seria urlopów.

– Jestem trochę zdziwiona tą informacją – dodaje mistrzyni kraju. – Biegam już 15 lat, ale nie czuję, że mój rocznik to 1989. Może rzeczywiście warto byłoby zastanowić się nad urlopem, ale to będzie zależało od wielu czynników. Przede wszystkim od tego, co zwojujemy na mistrzostwach świata oraz igrzyskach. Jest stanowczo za wcześnie, by mówić o rozstaniu z bieżnią, ale mówię tylko w swoim imieniu. Na razie nie skupiamy się, która z nas jest lepsza i czy pójdziemy na urlopy. Na tę chwilę koncentrujemy się nad rywalizacją w sztafecie z całym światem! To nas rajcuje!

 

Na zdjęciu: Iga Baumgart-Witan w Dausze chce powalczyć o finał w biegu indywidualnym oraz medal w sztafecie. Są na to realne szanse.

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ

 

Murapol, najlepsze miejsca na świecie I Kampania z Ambasadorem Andrzejem Bargielem