Walec z Częstochowy nie zwalnia! GKS Jastrzębie wysoko przegrywa z Rakowem

Choć kluby z Częstochowy i Jastrzębia organizacyjnie i finansowo dzieli bardzo wiele, to sportowo można było spodziewać się sporych emocji i tak też było. Po pierwsze dlatego, że już w pierwszym spotkaniu goli i zwrotów akcji nie brakowało, a beniaminek wywiózł z Częstochowy 1 punkt.

Sobotni mecz także mógł się podobać. Trener lidera, Marek Papszun nie mógł skorzystać z usług pauzującego za żółte kartki Petera Schwarza i w jego miejsce wystawił… absolutnego żółtodzioba – 19-letniego Karola Noiszewskiego. Młodzian latem trafił do Rakowa z czwartoligowej Mazovii Mińsk Mazowiecki. Sygnały, że spotkanie w Jastrzębiu będzie emocjonujące i żywe pojawiły się już… w pierwszej akcji meczu. Błąd obrońcy Rakowa Tomasza Petraszka o mało nie skończył się golem dla GKS-u. Gospodarze byli aktywni, ale goście odpowiedzieli najlepiej, jak mogli. Czech Petraszek zrehabilitował się za swój błąd i wykorzystał dośrodkowanie z rzutu rożnego Macieja Domańskiego.

Stracony gol tylko jeszcze bardziej podrażnił walecznych i ambitnych jastrzębian. Wyrównać próbował Kamil Jadach, a kilka razy mocno „kotłowało się” pod bramką Michała Gliwy. Szczęście było po stronie ekipy spod Jasnej Góry i jakby tego było mało, goście podwyższyli prowadzenie. Najlepszy w częstochowskiej ekipie Domański został sfaulowany ok. 20 metrów przed bramką GKS-u. Do rzutu wolnego podszedł sam poszkodowany i pięknym strzałem zdobył bramkę. Dla Domańskiego była to 4 bramka w tym sezonie. 28-latek trafił także w pierwszym meczu pomiędzy tymi zespołami. GKS ani śmiał się poddawać i do ostatnich sekund pierwszej połowy walczył o gola kontaktowego. Ta sztuka jastrzębianom udała się tuż przed przerwą, gdy równie przepięknym strzałem z dystansu popisał się Kamil Szymura.

Po zmianie stron niewiele się zmieniło, bo gospodarze nadal dążyli do wyrównania a częstochowianie czekali na ich błędy i okazje do kontr. Lepiej na początku wyglądali podopieczni trenera Jarosława Skrobacza, którzy m.in. trafili w słupek bramki Rakowa. Mogło zrobić się gorąco do lidera, ale ten zareagował na zbliżające się kłopoty najlepiej, jak można było. Perfekcyjną kontrę wykończył skutecznym strzałem Miłosz Szczepański i częstochowianie znów prowadzili różnicą dwóch bramek. Ten gol ewidentnie podłamał gospodarzy, a zawodnicy trenera Papszuna rozkręcali się z każdą minutą drugiej połowy. Efektem tego było kolejne ciosy zadane jastrzębianom. Domański najpierw sam pokonał po raz drugi Drazika a potem, podobnie jak w pierwszej połowie, idealnie dośrodkował na głowę Petraszka. 5:1 GKS był na deskach, ale gości szukali kolejnych bramek, lecz na szczęście dla gospodarzy ich nie znaleźli. 12 zwycięstwo w tym sezonie i 16 mecz z rzędu bez porażki – stały się faktem. Na Rakowa nie ma mocnych!

GKS Jastrzębie – Raków Częstochowa 1:5 (1:2)

0:1 – Petraszek, 10 min (głową), 0:2 – Domański, 31 min (wolny), 1:2 – Szymura, 44 min, 1:3 – Szczepański, 58 min, 1:4 – Domański, 70 min, 1:5 – Petraszek, 80 min (głową)

GKS: Drazik – Kulawiak, Pacholski, Szymura, Gojny – Skórecki (84. Mazurkiewicz), Spychała, Tront, Jadach (79. Jaroszek), Ali – Adamek (65. Żak). Trener Jarosław Skrobacz.

RAKÓW: Gliwa – Petraszek, Niewulis, Kasperkiewicz – Malinowski, Listkowski (84. Musiolik), Noiszewski (59. Radwański), Szczepański (80. Kościelny), Domański, Kun – Lewicki. Trener Marek Papszun.

Sędziował – Zbigniew Dobrynin (Łódź)

Żółte kartki: Ali, Kulawiak – Noiszewski, Listkowski.

Piłkarz meczu – Maciej DOMAŃSKI