Walka nadal trwa

Bruk-Bet Termalica jechał do Łęcznej jako zespół niepokonany w lidze od października 2020 roku.


Podopieczni Irenerusza Mamrota, od porażki w półfinale Pucharu Polski z Rakowem Częstochowa nie potrafił wygrać, a na domiar złego w trzech meczach zdobył ledwie bramkę. Górnik w dodatku nie gra już o nic. Gdyby nie ostatnie porażki, to zajmowałby miejsce w środku tabeli. Bruk-Bet Termalica, gdyby wygrał to wskoczyłby na miejsce Ruchu Chorzów i był w strefie dającej awans bezpośredni do ekstraklasy.

Górnik bardzo szybko, konkretnie w 31 minut pozbawił niecieczan złudzeń. Najpierw do siatki Tomasza Loski trafił Miłosz Kozak. Kilkanaście minut później, po podaniu Daniela Dziwniela do bramki Bruk-Betu Termaliki trafił Serhij Krykun. Na przerwę zespół prowadzony przez Radoslava Latala schodziła do szatni w nastroju dalekim od pozytywnego. Bruk-Bet Termalica po przerwie miał okazję odwrócić losy spotkania. Andrzej Trubeha zdobył gola kontaktowego, jednak nie wystarczyło to do zdobycia choćby punktu.

Górnik Łęczna – Bruk-Bet Termalica Nieciecza 2:1 (2:0)

1:0 – Kozak, 13 min (wolny), 2:0 – Krykun, 31 min, 2:1 – Trubeha, 56 min (głową).

GÓRNIK: Gostomski – Zbozień, Cisse, de Amo, Dziwniel – Pawlik, Kryeziu – Kozak, Gąska (71. Podliński), Krykun (90. Bednarczyk) – Tkacz (63. Pierzak). Trener Ireneusz MAMROT.

BRUK-BET: Loska – Kadlec, Biedrzycki, Tekijaski, Radwański (60. Błachewicz) – Trubeha (76. Hilbrycht), Ambrosiewicz (46. Polarus), Dombrowskyj, Fornalczyk (46. Karasek) – Mesanović (83. Putiwcew) – Poznar. Trener Radoslav LATAL.

Sędziował Łukasz Karski (Słupsk). Widzów 1200. Żółte kartki: Dziwniel, Kozak, Podliński – Dombrowśkyj, Tekijaski, Radwański.
Piłkarz meczu – Miłosz KOZAK.


Fot. Piotr Matusewicz / PressFocus