Raków Częstochowa. Warszawa da się lubić?

Na ligowy mecz Legii z Rakowem czekano w Częstochowie od dawna. Może dlatego, że dla kilku zawodników Rakowa, sztabu szkoleniowego z trenerem Markiem Papszunem i opiekunem bramkarzy Maciejem Sikorskim, nie będzie to zwyczajne wydarzenie. Bo być nie może. Legia to przecież namiastka europejskiego futbolu, klub w którym dojrzewał piłkarski rodowity warszawiak Jakub Szumski, a piłkarskiego abecadła uczył się Miłosz Szczepański. Klub, w którym nazwisko Sikorski budzi zrozumiały szacunek, a nazwisko Papszun trochę zazdrości, że ktoś tak zdolny ośmielił się opuścić stolicę i budować zespół pod Jasną Górą, na futbolowej do niedawna prowincji.

Gdy dochodzi do starcia Legii z Rakowem, zawsze rozdarte serce ma także Muniek Staszczyk. Lider kultowej grupy T. Love, autor niezapomnianej „Warszawy”, ale i ten, który śpiewa z kumplami z częstochowskiego Habakuka, że jest… „z jednego miasta, jednego ciasta, ze świętego szczytu”, „że medalikarze mówią basta”, wychował się przecież na Rakowie. Dorosłe życie spędził już w Warszawie, ale o swoich korzeniach nigdy nie zapomniał.

– „Muniu” był na ostatnim spotkaniu pucharowym Rakowa z Legią. I co wtedy zobaczył? Świetnie grający zespół z Częstochowy. Teraz niestety przydarzyła mu się „kontuzja”, ale leczy ten uraz już w Warszawie. Jesteśmy w stałym kontakcie. Z tego co wiem, ponownie ma rozdarte serce, ale… Dziś ten zapach rodzinnego, ukochanego Rakowa chyba jest mu trochę bliższy – tłumaczy nam przyjaciel Staszczyka, autor hymnu częstochowskiego klubu, lider zespołu Szambo, z którym gra „Muniek”, wieki kibic czerwono-niebieskich, Maciej „Macia” Maślikowski. W przypadku Staszczyka Częstochowę i Warszawę łączy jeszcze postać wujka wokalisty Celestyna Dzięciołowskiego, który grał w Legii na przełomie lat 40. i 50. u boku samego Kazimierza Górskiego.

Zostawmy jednak historię. Najbliższy pojedynek Legii z Rakowem będzie dla częstochowian szansa na wzbogacenie wciąż skromnego ligowego dorobku. – Faworytem – bez dwóch zdań – jest Legia, która powoli łapie rytm, ale Rakowa bym nie skreślał. Potrafi być nieobliczalny i jeśli Legia będzie w gorszym humorze po powrocie z Glasgow, to może zdarzyć się coś nieoczekiwanego – anonsuje to starcie były zawodnik obu klubów, jeden z najbardziej uzdolnionych polskich trenerów, selekcjoner reprezentacji do lat 21, Jacek Magiera.

Raków gorszy od Lecha

– Możliwych scenariuszy jest kilka. Jeśli Raków nie będzie popełniał błędów w obronie, nie da się stłamsić, ma szansę na korzystny wynik. Oglądałem ze swoim tatą (Tadeusz Magiera był w latach 90. kierownikiem częstochowskiego Rakowa – przyp. AZ) potyczkę częstochowian z Lechem. Powiedziałem mu w przerwie, że ten mecz może całkowicie zmienić swoje oblicze i nie pomyliłem się. Na Legii będzie atmosfera, ale wiem, że w Rakowie są też chłopcy, którzy będą chcieli się bardzo pokazać na tym stadionie.

Dla kibiców Rakowa, a ma być ich w Warszawie prawie 1000, eskapada do stolicy to też ogromne wydarzenie. „Ten obijający się przez lata na peryferiach piłki klub wreszcie jest tam, gdzie jego miejsce” – czytamy w zapowiedzi kibicowskiej „pielgrzymki” częstochowian do Warszawy.
Raków do stolicy pojedzie z nowym zawodnikiem. Czerwono-niebiescy pozyskali bowiem napastnika, 26-letniego Aleksandara Koleva. Bułgar, który kilka dni wcześniej rozstał się z Arką Gdynia, podpisał w Częstochowie kontrakt ważny do końca obecnego sezonu.

 

Na zdjęciu: W marcu tego roku Tomasz Petraszek (w środku) i jego koledzy wyrzucili Legię za burtę Pucharu Polski. Liga, a zwłaszcza przy Łazienkowskiej, to jednak zupełnie inny wymiar.

Murapol, najlepsze miejsca na świecie I Kampania z Ambasadorem Andrzejem Bargielem

 
ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ