Warta Poznań. Czy wzór pozostanie wzorem?

W pierwszym sezonie beniaminek może zaskoczyć, ale prawdziwą sztuką jest, aby wynik powtórzyć w drugim. Warta Poznań chciałaby tego dokonać.


Niczym innym, jak mianem sensacji można było określić to, że „Zieloni” zajęli w minionym sezonie 5. miejsce i tylko przez gorszy bilans starć ze Śląskiem Wrocław nie załapali się do europejskich pucharów. Skazywany na pożarcie najbiedniejszy z beniaminków, wyrzucony na zastępczy stadion w Grodzisku Wielkopolskim, zaskoczył jednak krytyków.

Powtórzyć wynik

Na razie jeszcze Warty w Poznaniu oglądać nie będziemy, ale jak mówią sami oficjele klubu – ten znajduje się obecnie w fazie mocno przejściowej. Dobry poprzedni sezon sprawił, że – jak na warunki „Dumy Wildy” – jej kasa zapełniła się dużymi pieniędzmi. Piąta lokata w ekstraklasie to zysk w postaci ponad 10,5 mln złotych, czyli… podwojenie budżetu.

Do tego doszły jeszcze inne przychody, przez co Warta może być względnie zadowolona. Oczywiście nadal jest jeszcze wiele do zrobienia. „Zieloni” chcą sobie wyrobić solidniejszą pozycję w polskim środowisku piłkarskim, chętnie przyjmą także nowego inwestora, który pomógłby wprowadzić klub na wyższy poziom organizacyjny. Do tego jednak… potrzeba pozostania w najwyższej lidze.

Sukces pierwszego sezonu był zasługą świetnie skonsolidowanej drużyny oraz trenera Piotra Tworka, który wykonał kapitalną robotę, perfekcyjnie dostosowując swój plan do posiadanego w zespole materiału. Pytanie jednak, czy Warcie uda się ten wynik powtórzyć? Jako beniaminek była ona stawiana jako wzór dla przyszłych ekip, które miałyby wkraczać do ekstraklasy i trudno się z tym nie zgodzić. Prawdziwym sukcesem będzie jednak dla poznaniaków to, jeśli uda się pozostać na szczycie także w kolejnym sezonie. A o to może nie być już tak łatwo.

Działania trwają

Letnie okienko transferowe będzie rzecz jasna kluczowe dla Warty. Na ten moment z klubem pożegnało się dwóch wypożyczonych, ale istotnych graczy, którzy wiosną przywdziewali zieloną koszulkę. Klubu nie stać było na wykupienie świetnego skrzydłowego Makany Baku, a młodzieżowiec Maciej Żurawski wrócił do Pogoni Szczecin.

Odejścia Daniela Bielicy czy Maika Naworckiego przesadnie bolesne nie były, ale w drużynie nie ma też Roberta Janickiego, Mariusza Rybickiego oraz Jakuba Kuzdry. Owa trójca nie była postaciami z pierwszego szeregu (może jedynie Kuzdra), była co najwyżej dopełnieniem kadry, która ekstraklasową jakością ogólnie rzecz ujmując nie grzeszyła. Janicki z Rybickim odcisnęli piętno na zespole w I lidze, ale chcąc się rozwijać, Warta nie była sentymentalna.

Na ten moment do klubu przyszło trzech zawodników. Jędrzej Grobelny to młody bramkarz, który na wypożyczeniu z Pogoni do pierwszoligowej Miedzi Legnica zbyt wiele nie pograł. Trudno będzie mu łapać regularne występy, ale na jego korzyść w pewnym sensie może zadziałać fakt, że jest wychowankiem Warty. Wiktor Pleśnierowicz razem z Grobelnym grał w Miedzi i także zna wielkopolskie klimaty, bo urodził się w Kaliszu, a szkolił w akademii Lecha. W Miedzi zagrał 14 razy, a w „Dumie Wildy” będzie rozpatrywany jako kandydat na podstawowego młodzieżowca – bo z tym „Zieloni” mają na ten moment kłopoty.

Do drużyny dołączył też 22-letni belgijski skrzydłowy Milan Corryn, który spróbuje wejść w buty Makany Baku. Nie wiadomo jednak, na co go w praktyce stać, choć w poprzednim sezonie w barwach słowackiego Trencina prezentował się przyzwoicie. Jak więc widać, na razie wzmocnienia byłego beniaminka na kolana nie rzucają.


Fot. twitter.com/WartaPoznan/Piotr Leśniowski