Warta Poznań rozbiła bezradne Zagłębie

Kwadrans wystarczył Warcie, aby kompletnie rozbić bezradne Zagłębie. Kibice z Lubina nie wytrwali do końca meczu.


W poprzednich czterech spotkaniach Zagłębie nie przegrało ani razu, lecz złudne to było wrażenie. Nie było bowiem tak, że gra lubinian uległa poprawie – ot, po prostu udało się zdobyć parę punktów. W meczu z Wartą tak kolorowo nie było. Poznaniacy perfekcyjnie zorganizowani z tyłu i skuteczni z przodu pomiędzy 19. a 33. minutą zdeklasowali gospodarzy.

Pod kontrolą

Każdy z trzech goli strzelonych w tym przedziale kompromitował „Miedziowych”. Trafienia Adama Zrelaka były zresztą niemalże identyczne. Rzut rożny, piłka przed polem karnym, wbicie jej z powrotem w „szesnastkę”. Obrońcy wybiegali, a Zrelak wbiegał w stronę bramki i uderzając futbolówkę głową uprzedzaj golkipera Zagłębia. W przypadku gola Miguela Luisa podziałało natomiast trochę fantazji. 23-latek strzelił bowiem z bardzo ostrego kąta, zaskakując Kacpra Bieszczada, który i tak powinien spisać się lepiej.

Trener Piotr Stokowiec nie czekał. Jeszcze w pierwszej połowie zmienił ustawienie swojej drużyny na to z trzema środkowymi obrońcami. W przerwie z kolei wprowadził na boisko aż czterech piłkarzy, by w jak największym stopniu wymienić tych, którzy byli odpowiedzialni za dotychczasowy blamaż.

Z jednej strony można powiedzieć, że dało to jakiś efekt, bo Zagłębie zyskało wyraźną przewagę optyczną. Z drugiej zaś, była to rzecz typowa dla prowadzącej w spotkaniu Warty. „Zieloni” pewni siebie po prostu pozwolili gospodarzom grać piłką, bo ci i tak nie byli w stanie nic zrobić. Zresztą dopiero w końcówce meczu coś podziało się pod poznańską bramką. „Miedziowi” stworzyli raptem jedną okazję, bardzo przypadkową, gdy po podbramkowym miszmaszu przypadkową futbolówkę zmierzającą do siatki wybił niezawodny Łukasz Trałka.

Werbalne niezadowolenie

Ale wtedy było już 0:4. W 82 minucie Mateusz Kupczak odebrał piłkę Jakubowi Żubrowskiemu, który był wówczas ostatnim obrońcą. Tę przejął Frank Castaneda, ciężko pracujący dla zespołu przez cały mecz. Wcześniej miał kilka okazji, ale dopiero pod koniec dołączył do bramkowego grona Zrelaka i Luisa. Co jeszcze tyczy się strzelca dwóch goli, Słowak powinien mieć ich trzy. Po przerwie Warta wyprowadziła kilka groźnych kontr i po jednej z nich Zrelak jakimś cudem uderzył obok słupka.

Kibice z Lubina wielokrotnie okazywali werbalne niezadowolenie z gry piłkarzy swojego klubu. W końcowych minutach spotkania stwierdzili zaś, że mają już tego wszystkiego dość, bo to nie była pierwsza lepsza porażka – to była kompromitacja. Jeszcze przed ostatnim gwizdkiem spora część z kilku tysięcy obecnych opuściła stadion przy ulicy Marii Skłodowskiej-Curie.


Zagłębie Lubin – Warta Poznań 0:4 (0:3)

0:1 – Zrelak, 19 min (głową, asysta Kiełb), 0:2 – Luis, 23 min, 0:3 – Zrelak, 33 min (głową, asysta Luis), 0:4 – Castaneda, 82 min (asysta Kupczak)

ZAGŁĘBIE: Bieszczad – Chodyna (75. Daniel), Kopacz, Chancellor, Balić (46. Żubrowski) – Scekić – Szysz, Łakomy (46. Poręba), Hinokio (46. Starzyński), Dieng (46. Podliński) – Doleżal. Trener Piotr STOKOWIEC. Rezerwowi: Burić, Ławniczak, Wójcicki, Żivec

WARTA: Grobelny – Trałka, Szymonowicz, Ivanov – Grzesik, Maenpaa (67. Kopczyński), Kupczak, Kiełb (80. Matuszewski) – Luis (67. Szczepański), Zrelak (67. Papeau), Castaneda (83. Corryn). Trener Dawid SZULCZEK. Rezerwowi: Lis, Szelągowski, Courtney-Perkins, Szmyt

Sędziował Bartosz Frankowski (Toruń). Widzów 3637. Żółte kartki: Kopacz (74. faul), Doleżal (89. faul) – Szymonowicz (58. faul), Zrelak (66. faul)
Piłkarz meczu – Łukasz TRAŁKA


Na zdjęciu: Warta pokazała Zagłębiu, jak powinna wyglądać skuteczna walka o utrzymanie.
Fot. Tomasz Folta/Press Focus