Warta wiele warta

W Łęcznej drużyna trenera Piotra Tworka udzieliła gospodarzom surowej lekcji futbolu.


Nikt nie może zaprzeczyć, że w poprzednim sezonie to właśnie Warta była największą rewelacją rozgrywek PKO Ekstraklasy. Poznaniacy dosłownie otarli się o europejskie puchary (konkretnie o Ligę Konferencji Europy), przegrywając rywalizację ze Śląskiem Wrocław gorszym bilansem bezpośrednich spotkań (dwie porażki).

Wieszczono wówczas, że w następnym sezonie drużyna trenera Piotra Tworka będzie miała poważne kłopoty i jest skazana na walkę o utrzymanie. Przemawiało za tym kilka przesłanek. Po pierwsze – drugi sezon zawsze jest dla beniaminka trudniejszy, bo przeciwnicy już go rozszyfrowali. Po wtóre – z zespołu odszedł (do tureckiego Goeztepe Izmir) Makana Baku, piłkarz, który bardzo często robił na boisku różnicę. W 13 meczach pomocnik wywodzący się z Demokratycznej Republiki Konga, posługujący się również paszportem niemieckim, strzelił sześć goli, do których dołożył dwie asysty.

Warta straciła jednego ze swoich asów atutowych ( i kilku mniej znaczących zawodników), ale nie straciła swojego DNA, czyli waleczności, nieustępliwości i tego, co nazywamy charakterem. Trudno w grze „gorszej” drużyny z Poznania doszukiwać się fajerwerków, ale jest to bardzo solidne rzemiosło, nad którym nie sposób przejść obojętnie.

W piątkowym pojedynku z Górnikiem Łęczna zabrakło zdyskwalifikowanego dyspozytora mocy, Łukasza Trałki. W praniu okazało się, że jego absencja nie miała znaczenia, tzn. przełożenia na wynik uzyskany przez drużynę, bo beniaminek z Łęcznej został dosłownie zmieciony z boiska. Wniosek? Na ten moment w Warcie nie ma ludzi niezastąpionych.

– Przygotowując się do tego meczu wiedzieliśmy, że spotkanie może być bardzo trudne do momentu, gdy nie ułożymy gry według swojego scenariusza – powiedział po meczu w Łęcznej trener Warty, Piotr Tworek. – Dobrze, że otworzyliśmy wynik, bo naszym wyznacznikiem był mecz Górnika z Cracovią, więc wiedzieliśmy, że ten zespół potrafi być niebezpieczny, mając szybkich zawodników. Musieliśmy uporządkować środek pola, co dało nam przewagę i zdecydowało o tym, że ostatecznie wysoko wygraliśmy. Cieszę się, że nowi zawodnicy wzięli ciężar gry na swoje barki. Od poniedziałku przygotowujemy się do meczu z Legią Warszawa.



Graliśmy bez Łukasza Trałki, który jest ważnym elementem układanki w środku pola i cały zespół bardzo go ceni za doświadczenie i wiedzę, które dają pewność na boisku. Jestem bardzo zadowolony z gry Mateusza Czyżyckiego i Szymona Czyża, którzy godnie zastąpili Łukasza. Będą nas dotykały różne absencje, więc każdy piłkarz musi wiedzieć, że jest potrzebny i zespół w niego wierzy.

Szkoleniowiec gospodarzy Kamil Kiereś był zdruzgotany postawą swojego zespołu. – Zagraliśmy fatalny mecz. Mam wrażenie, że nie do końca wierzyliśmy, że możemy to spotkanie wygrać. Pokazuje to pierwsza bramka, która padła po prostej stracie. Jest to nasza bolączka, bo w dotychczasowych spotkaniach bramki, które traciliśmy, padały w podobny sposób, czyli po łatwych stratach z naszej strony.

Sytuacja, w której „za darmo” oddaliśmy drugą bramkę, podcięła nam skrzydła. Musimy się teraz zresetować. Ta porażka na pewno jest trudnym momentem dla zespołu, ale trzeba wspólnie się podnieść i pracować.


Na zdjęciu: Trener poznańskiej Warty Piotr Tworek umiejętnie zarządza i dyryguje swoim zespołem.

Fot. Paweł Jaskółka/PressFocus