Warta znowu bez wygranej na własnej murawie

Warta Poznań nadal bez zwycięstwa na własnym stadionie. W Grodzisku Wielkopolskim, po zaciętym meczu z Zagłębiem Lubin podział punktów.


Warta Poznań przed 9. kolejką ekstraklasy wciąż czekała na pierwsze domowe zwycięstwo. Z kolei Zagłębie Lubin, które znowu zawodzi w tym sezonie, było mocno zmotywowane przez Piotra Stokowca, który w piątek świętował mecz numer 300 w roli trenera zespołu z ekstraklasy.

Oba zespoły bardzo potrzebują punktów dorobek. Warta ma ich 9, Zagłębie o jedn mniej. Zagadką przed meczem było, ile bramek będzie strzelonych na boisku w Grodzisku. Z tym gospodarze i goście mają spory problem. Podopieczni Dawida Szulczka tylko 6 razy umieszczali piłkę w siatce dotychczasowych przeciwników. Lubinianie… cztery.

Po gwizdku Wojciecha Mycia, który był arbitrem meczu, oba zespoły rozpoczęły szybką grę. Akcje skrzydłami z obu stron kończyły się dośrodkowaniami, ale do groźnych sytuacji podbramkowych nie dochodziło.

Z czasem Warta starała się atakować gości już na ich połowie. To sprawiało okazję do podań w pole karne Zagłębia, ale były one dalekie od ideału. W tej fazie meczu jedynie Adam Zrelak zmusił Kacpra Bieszczada do pokazania swojego kunsztu bramkarskiego. Zrelak mocno uderzył piłkę zza pola karnego, ale golkiper wybił ją z linii bramkowej.

Przyjezdni starali się odzyskać inicjatywę. Szybka kontra i Tornike Gaprindaszwili, będąc w polu karnym poznaniaków, posłał piłkę silnym uderzeniem po ziemi. Adrian Lis był jednak na posterunku.

I wreszcie Warta dopięła swego. To byłą piękna akcja lewą stroną. Maciej Żurawski dostał piłkę, Dostrzegł stojącego tuż przed bramką Jana Grzesika i podał mu. Ten dopełnił formalności i skierował futbolówkę do pustej bramki z bliskiej odległości.

Zagłębie nie zwlekało i szybko piłkarze Stokowca ruszyli w kierunku bramki Warty. Przerzut piłki w poprzek pola karnego, potem dokładne dogranie w kierunku Martina Doleżala i gol. Lis był bez szans.

Wyrównanie dodało skrzydeł piłkarzom Zagłębia. Zaczęli próbować długich podań nie bawiąc się w szarpaną grę w środku pola. Gospodarze chcieli odzyskać prowadzenie, ale Zagłębie bardzo uważnie grało w defensywie. Zwłaszcza gdy w pole karne wbiegał Zrelak, który próbował strzelać, ale do przerwy wyniku nie zmienił.

Druga połowa to już był zupełnie inny mecz. Niezłe tempo gry, sporo prób szybkiego rozgrywania piłki, lepsza celność podań. I to z obu stron. Kolejne gole wydawały się kwestią czasu.

Zagłębie wyprowadziło szybką kontrę środkiem boiska. Damjan Bohar zobaczył wbiegającego w pole karne Rafała Adamskiego, któremu celnie podał piłkę, a ten przelobował bramkarza umieścił ją w siatce Warty Poznań.

Po trzech minutach padło wyrównanie. Z kilku metrów celny strzał Zrelaka i znowu na tablicy świetlnej pojawił się wynik remisowy, 2:2.

Kontra za kontrę, tak można określić ostatni kwadrans gry. Obaj bramkarze mieli sporo pracy. Zwłaszcza Adrian Lis musiał popisać się świetną interwencją po strzale Tomasza Pieńki.


Warta Poznań – Zagłębie Lubin 2:2 (1:1)

1:0 – Grzesik (asysta Żurawski), 28 min, 1:1 – Doleżal, 34 min, 1:2 – Adamski, 68 min, 2:2 – Zrelak, 71 min

WARTA: Lis – Grzesik, Ivanov, Szymonowicz, Matuszewski (89. Destan) – Kupczak, Maenpaa (74. Szmyt), Mariz Luis (89. Corryn), M. Żurawski (51. Szczepański) – Stavropoulos, Zrelak. Trener Dawid Szulczek. Rezerwowi: Grobelny – Corryn, Sarbinowski, Rakowski, Szmyt, Szczepański, Destan.

ZAGŁĘBIE: Bieszczad – Kopacz, Ławniczak, Jach, Giorbelidze – Makowski, Łakomy, Starzyński (77. Pieńko), Gaprindaszwili – Bohar (77. Dieng), Doleżal (57. Adamski). Trener Piotr Stokowiec. Rezerwowi: Burić – Woźniak, Adamski, Poletanović, Pieńko, Lepczyński, Chodyna, Dieng.

Sędziował Wojciech Myć (Lublin). Żółte kartki: 75. Zrelak, 79. Szmyt.


Fot. Paweł Jaskółka/PressFocus