Warto ciężko pracować

Niespełna 17-letni Szymon Brańczyk, bramkarz juniorów Podbeskidzia, otrzymał szansę w sparingu i wyjedzie z zespołem na zgrupowanie do Turcji.


Szymon Brańczyk, rocznik 2006, na pewno długo nie zapomni 18 stycznia 2023 roku. Zawodnik, który do tej pory występował w drużynie juniorów Podbeskidzia, a także zaliczył jesienią mecz w czwartoligowych rezerwach, po raz pierwszy zagrał w pierwszym zespole „górali”. Wprawdzie był to tylko sparing, wygrany z GKS-em Jastrzębie 2:0, ale bardzo młody bramkarz miał po raz pierwszy okazję zagrać z seniorami, którzy na co dzień występują na tak wysokim poziomie rozgrywkowym. Brańczyk wszedł na boisko w 71. minucie spotkania, zastępując Matveia Igonena.

To niezbyt wiele minut na boisku, mimo to młody zawodnik po meczu cieszył się, że trener dał mu szansę.

– To dla mnie ogromne wyróżnienie. I bodziec do dalszej pracy. Dziękuję trenerom za zaufanie i pracuję dalej, niedługo obóz w Turcji. Nic, tylko trenować – powiedział w rozmowie z klubową telewizją bramkarz, który w tym roku skończy 17 lat.

– Dla młodych zawodników takie szanse to coś dużego. Ja ją otrzymałem i myślę, że wykorzystałem. Trzeba czekać na kolejne i zobaczymy, co będzie dalej – podkreślił Szymon Brańczyk. Choć na boisku przebywał niespełna 20. minut, to musiał się wykazać. Miał dwa skuteczne wyjścia i wygrał pojedynek z Szymonem Gołuchem.

– Jakby na to nie patrząc, zachowałem czyste konto – uśmiechał się bramkarze Podbeskidzia.

– Te dwie sytuacje, które miałem, to wszystko, co było do roboty, ale na pewno skuteczne interwencje podbudowały mnie. Szczególnie ta pierwsza – opowiedział o swoim pierwszym występie w pierwszej drużynie Podbeskidzia Brańczyk.

Oczywiście trudno spodziewać się, że tymi kilkunastoma minutami młody golkiper rzucił poważne wyzwanie Matveiowi Igonenowi. Estończyk jest niekwestionowanym numerem jeden wśród bramkarzy Podbeskidzia. W kadrze tego zespołu znajduje się jeszcze kilku bramkarzy. Jesienią numerem dwa był Krystian Wieczorek, który zaliczył występ w przegranym meczu Pucharu Polski z Lechią Zielona Góra. W styczniu gracz ten podjął treningi z Polonią Bytom. W ubiegłą sobotę wystąpił nawet w sparingu tego zespołu, z Ruchem Chorzów, ale trener bytomian – Adam Burek – przesądził, że Wieczorek piłkarzem Polonii nie zostanie. Co dalej? Jest zawodnikiem Podbeskidzia, a więc powinien pojechać z „góralami” na obóz do Turcji. Podobnie jak Maksymilian Manikowski. Jeżeli chodzi o Jakuba Wasztyla, to bramkarz ten jesień spędził na wypożyczeniu w III-ligowym ŁKS-ie Łagów. Po rundzie wrócił do Podbeskidzia, trenował z „góralami” i wystąpił nawet w jednym ze sparingów bielskiej drużyny. Gdy „górale” wypożyczali go, w umowie zastrzeżono, że wypożyczenie może zostać skrócone. Na razie jednak takiej decyzji nie podjęto.

Jeszcze pod koniec zeszłego roku Podbeskidzie przyglądało się dwóm innym golkiperom. Chodzi o Wiktora Kaczorowskiego ze Stali Rzeszów, a także o Damiana Węglarza, który jest graczem Chrobrego Głogów. Obaj jesienią byli zmiennikami w wymienionych pierwszoligowych klubach, a zatem nawet gdyby trafili do Podbeskidzia, to z całą pewnością nie zagroziliby pozycji Matveia Igonena i pod Klimczok raczej nie trafią. Co jednak nie zmienia faktu, że „górale” rozglądają się za kimś, kto wzmocniłby rywalizację wśród zmienników Estończyka. A może rozglądać się wcale nie trzeba, skoro ma się u siebie utalentowanego, choć jeszcze bardzo młodego Szymona Brańczyka? Gracz ten w ubiegłym roku podpisał z klubem trzyletnią umowę. A co najważniejsze, bardzo chce mu się pracować.


Na zdjęciu: Pozycja Matveia Igonena w bramce Podbeskidzia nie jest zagrożona. Ale zawsze trzeba mieć wartościowego zmiennika.
Fot. Krzysztof Dzierżawa/PressFocus