Waszczuk: Ruch nigdy nie zginie!

Czy Ruch zagra w III lidze?
Marcin WASZCZUK: – Jeszcze za wcześnie, żeby odpowiedzieć na to pytanie wprost, ale nie wyobrażam sobie innej drogi. Nie jestem wróżką ani Copperfieldem, lecz do końca będę walczył o to, by zagrał. Ruch musi grać, a my musimy i walczymy o Ruch!

Poniedziałek miał być ważnym dniem.
Marcin WASZCZUK: – I był. Czekamy na wpływy. Jesteśmy gotowi, by po ich otrzymaniu wykonać przelewy dla zawodników, pracowników. Te środki to nie będzie pożyczka.

Mówiło się, że potrzeba kwoty rzędu 600-700 tys. zł.
Marcin WASZCZUK: – O całości będę mówił, dopiero gdy wpłyną na nasze konto.

Kiedy to może nastąpić?
Marcin WASZCZUK: – Jeśli nie w poniedziałek wieczorem, to we wtorek.

Chodzi o miasto i firmę Ecoexpress24?
Marcin WASZCZUK: – O prywatnego sponsora.

Jaka jest rola miasta?
Marcin WASZCZUK: – Próbowałem się porozumieć z prezydentem Kotalą. Wiem, że jest w szpitalu, dlatego życzyłem mu szybkiego powrotu do zdrowia, a swoje ścieżki skierowałem do wiceprezydenta. W trakcie urlopu działania podjął właśnie wiceprezydent Marcin Michalik. Na efekty musimy poczekać. W poniedziałek aktywność podjęli akcjonariusze. Tu na efekty też trzeba poczekać.

Kiedy pracownicy wrócą do pracy?
Marcin WASZCZUK: – Zgodnie z umową – gdy dostaną na konta swoje pieniądze. Czekam na nich niecierpliwie.

Jaka jest pewność, że środki spłyną do nich, a nie rozejdą się na inne cele?
Marcin WASZCZUK: – Ja jestem ich gwarancją. Definitywnie zostało ustalone, że tylko zarząd może podejmować decyzje o kierunku przepływu środków. Jako że jako wiceprezes tworzę zarząd 1-osobowy, daję tę pewność. W momencie, w którym pieniądze trafią na nasze konto, zostaną przelane pracownikom, zawodnikom, sztabowi. Zabezpieczymy działalność pierwszej drużyny i obóz szkoleniowy dla młodzieży. Podobnie jak środki zorganizowane tydzień temu, które poszły na pensje dla pracowników.

Czy środki, jakich się spodziewacie, pozwolą w pełni spłacić zaległości względem zawodników, trenerów, pracowników, przedstawicieli akademii?
Marcin WASZCZUK: – Nie jestem w stanie odpowiedzieć. Pracownicy wyliczają swoje potrzeby niezbędne do wykonania zadań, musimy z nimi tak to poukładać, by nie stracić żadnej ze współpracujących z nami firm. Pracownicy wiedzą, jak to poskładać, czekamy tylko na środki. Jakąś część tych zaległości – oby jak najmniejszą – będziemy pewnie spłacać systematycznie, ale ciut później. Do Ruchu trafiłem trzy tygodnie temu, nie jestem w stanie natychmiast zbudować tu Krakowa. Mając do dyspozycji takich pracowników, sztab trenerski – są podstawy, by wierzyć, że wszystko poukładamy. Nie poddaliśmy się i nie zamierzamy poddać. Brakuje mi tylko współpracy z kibicami. O to wciąż apeluję, by przyszli porozmawiać. Nie wymagam od razu zawieszenia bojkotu, a rozmowy.

O tym, że przepadły wpłacone wcześniej przez rodziców pieniądze na obozy dla młodych graczy akademii, było bardzo głośno. To bulwersująca sprawa.
Marcin WASZCZUK: – Te środki nie przepadły i młodzież pojedzie na obozy. Takie przesunięcia pieniędzy z akademii nie powinny jednak mieć miejsca. To było zupełnie niepotrzebne. Przepraszam rodziców i chcę, żeby wiedzieli, że akademia to nasz skarb, bo największą siłą Ruchu zawsze byli wychowankowie. Daję gwarancję, że gdy tylko ustabilizujemy naszą sytuację, stanie się tak, jak zapowiadał prezes Bik – konto akademii będzie służyło tylko i wyłącznie temu, by mogła rozwijać się akademia. Będę kładł ogromny nacisk na rozwój akademii, bo nasza młodzież jest przyszłością Ruchu!

Do środy obozy muszą być zapłacone. Jaka jest na to szansa?
Marcin WASZCZUK: – Ogromna. Załatwiłem prolongatę do środy, a do tej pory z podobnych kwestii się wywiązywałem i wierzę, że teraz nie będzie inaczej.

W środę mija termin spłaty zobowiązań licencyjnych – 790 tys. zł. Jeśli nie zostaną uregulowane, Ruchowi grozi utrata licencji na grę w III lidze.
Marcin WASZCZUK: – Stale prowadzę działania w kierunku rozwiązania tego problemu. Zdaję sobie sprawę, że zostało niewiele czasu.

W grę wchodzi prolongata terminu?
Marcin WASZCZUK: – Jeśli nie będę miał środków – to tak, prolongata, ale i przedstawienie planu naprawczego, który ma być uzasadnieniem dla tej prolongaty.

Do końca roku Ruch musi zapłacić trzy 400-tysięczne raty układu sądowego z wierzycielami, zwrócić miastu 2 mln zł pożyczki, uregulować blisko 800 tys. zł zobowiązań licencyjnych. Czy budżet się zepnie?
Marcin WASZCZUK: – Mówienie dziś o zamykaniu budżetu jest wróżeniem z fusów. Robimy wszystko, co w naszej mocy, by pozyskać twarde środki i odpowiednio je zagospodarować. Przygotowujemy się też do akcji crowdfundingowej. I oczywiście szukamy nowych sponsorów. Jeśli będzie zgoda wokół Ruchu, to i sponsorzy się znajdą.

Jak ocenia pan zasadność takiej akcji crowdfundingowej w obliczu trwającego wciąż kibicowskiego bojkotu?
Marcin WASZCZUK: – Liczę, że znajdziemy z kibicami wspólny język. Oni są niezbędni. Wciąż wierzę, że znajdziemy nić porozumienia, że głos zdrowego rozsądku przeważy nad głosem stracenia tego klubu i doprowadzenia go do upadłości.

Czy Ruch da radę zorganizować sobotni mecz z Zagłębiem II Lubin?
Marcin WASZCZUK: – Odpowiem inaczej: zrobimy wszystko, by tego meczu nie stracić. I proszę nie ciągnąć mnie za język… Myślę, że za dwa dni będę mógł powiedzieć więcej.

Czy ten poniedziałek może okazać się przełomowym dniem podczas pańskiej krótkiej kadencji wiceprezesa?
Marcin WASZCZUK: – Briefing prasowy pracowników był potrzebny. Teraz cała Polska wie, z czym się borykamy. Mamy już tego pierwsze efekty. Silnym bodźcem było zapytanie prezesa PZPN, Zbigniewa Bońka, jak nam pomóc. Zainteresował się Ruchem. Znakomitą postawą wykazali się dziennikarze Michał Pol i Roman Kołtoń, publikując swoje vlogi. Publicznie i z całego serca im dziękuję, chylę czoło, zapraszam na Cichą. Gorąco pozdrawiam i dziękuję za twitta Jarosławowi Królewskiemu z Wisły Kraków. Zapowiedział, że kupi akcje Ruchu. Liczę na to, że się spotkamy, poznamy i zaczniemy ściśle współpracować. Liczę na naszych przyjaciół z całej Polski.

Nie zadrżała panu ręka, gdy w poniedziałek 1000 złotych wręczyli panu dwaj starsi kibice?
Marcin WASZCZUK: – Nie zadrżała. Trzeba było widzieć ich oczy pełne wiary, że uratujemy ich miłość życia! To jest prawdziwa walka – do końca! Widziałem, że robią to ze łzami w oczach. Ci dwaj panowie powiedzieli wprost, że staną twarzą w twarz z tymi, którzy chcą upadłości klubu. Że spojrzą im w oczy. Sami chcieli, by upublicznić ich z imienia i nazwiska, co niniejszym czynię. To panowie Henryk Szroborz i Andrzej Kuczera. Zadeklarowali nawet, że wpłacą więcej, jeśli tylko zobaczą, że rzeczywiście dzieje się to, co do nich dociera – czyli że w klubie dochodzi do pozytywnych zmian. Zapewnili, że przyprowadzą więcej osób, bo są tacy, którzy chcą ratować klub. Chcieli przedstawić się z imienia i nazwiska i sprawić, by inni poszli za nimi. Pozdrawiam ich bardzo gorąco! Oni bardzo wzmocnili moją wiarę w uratowanie Ruchu!

Udziela pan sporej liczby wywiadów. Skąd taka zmiana, w porównaniu do poprzedniego prezesa Jana Chrapka?
Marcin WASZCZUK: – Właśnie tak widzę komunikację z chorzowskim społeczeństwem, ze wspólnotą „Niebieskich”. Wszyscy mają na bieżąco wiedzieć, co robimy. Ma być stale relacjonowane, na co idą pieniądze, w jakiej wysokości. Szczególnie te, które zasilać nas mogą z różnych zbiórek. Zgadzam się ze wszystkimi kibicami w stu procentach: Ruch nigdy nie zginie!

 

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ

 

Murapol, najlepsze miejsca na świecie I Kampania z Ambasadorem Andrzejem Bargielem