Wchodzenie na wyższy poziom

W trakcie ostatnich sparingów selekcjoner często wybierał ustawienie z trójką obrońców. Nie zawsze wyglądało to dobrze, a kibice dziwili się, dlaczego Nawałka zmienia coś, co działało świetnie w trakcie dwóch ostatnich kampanii kwalifikacyjnych i podczas EURO 2016. Aby odnaleźć odpowiedź trzeba nieco głębiej przyjrzeć się filozofii selekcjonera. Nie chodzi o to, by zrywać z tradycją i silną bronią reprezentacji. Ustawienie z czwórką obrońców to nadal taktyka w której polski zespół czuje się najlepiej. Ale umiejętność gry w innym ustawieniu, które jest ostatnio tak często szlifowane, da możliwość zmiany taktyki w trakcie spotkania.

Filozofia Nawałki

Takie roszady to atut silnych zespołów. – W Bayernie bywały mecze w trakcie których nasza taktyka była zmieniana po 5 – 6 razy – mówi Robert Lewandowski. W zależności od przebiegu spotkania – Nawałka może inaczej ustawić zespół. Oczywiście – taktyka to nie wszystko, liczby nie grają, a najwięcej zależy od wykonawców. Ale zmiana taktyki zmienia także obraz meczu. Mieszają się proporcje w poszczególnych sektorach boiska. Boczny obrońca rywali może być zaskoczony, gdy nagle w jego sektorze zacznie biegać inny polski zawodnik. Albo będzie mieć obok siebie dwóch przeciwników.

To sposób Nawałki na wprowadzenie polskiej drużyny na inny poziom. Teraz jego drużyna ma być bardziej uniwersalna. Podczas EURO 2016 Polacy nie byli w stanie zaskakiwać przeciwników. Trenerowi brakowało środków, by zmienić obraz gry. We Francji co prawda nie musieliśmy gonić wyniku, ale sytuację utrudniała wąska kadra. Oczywiście Nawałka zabrał do Francji aż 23 zawodników, ale ustalając wyjściowy skład na kolejne mecze obracał się w bardzo wąskim gronie nazwisk.

Ciągle do przodu

– Zespół jako całość idzie do przodu, rozwija się – mówi asystent Adama Nawałki, Bogdan Zając. – Jesteśmy w Rosji z myślą, by rozegrać tutaj jak najwięcej spotkań, a w takim przypadku rotacje w składzie są nieuniknione. Mogą pojawić się kontuzje, kartki, czego oczywiście chcielibyśmy uniknąć, ale musimy być na to gotowi. Chcemy doprowadzić do sytuacji, gdy cała grupa jako drużyna będzie mocniejsza. Kolejni zawodnicy dołączają do walki o miejsce w składzie i są bardzo blisko – opisuje.

Podczas pierwszych dni w Rosji kadrowicze Nawałki pracują nad tym bardzo intensywnie, ale szlifują też stałe fragmenty gry. To już standardowe treningi przygotowujące do meczu, przecież spotkanie z Senegalem coraz bliżej. Wczoraj mundial wystartował, a kadrowicze planowali wspólne oglądanie meczu. – Mamy salę w której możemy zebrać się wszyscy, wypić kawę i obejrzeć mecz – opisuje Maciej Rybus, który w towarzystwie Bartosza Bereszyńskiego został wczoraj wytypowany do udziału w konferencji. Ciekawy skład, bo piłkarze walczą ze sobą o miejsce w składzie, choć niewykluczone, że znajdzie się miejsce dla obu.

Słabe strony Senegalu

Dla Bereszyńskiego będzie to pierwszy wielki turniej. W trakcie zgrupowań w Juracie i Arłamowie mocno poprawił swoje notowania u Nawałki i dziś jest w grupie zawodników, którzy mocno pukają do pierwszego składu. – Po prostu wykonuję swoją ciężką pracę. W głowie mam to, że już wkrótce mecz, a ja chcę zagrać i pomóc drużynie – mówi. Czeka go rola bocznego obrońcy lub (w systemie z trzema defensorami) wahadłowego. – Na tej drugiej pozycji jest więcej zadań ofensywnych. Jesteś de facto jedynym piłkarzem na skrzydle. Pozycja wahadłowego wymaga ciągłego ruchu, ale myślę, że jesteśmy do tego przygotowani, bo fizycznie wyglądamy bardzo dobrze – dodaje obrońca Sampdorii.

Mecz z Senegalem zbliża się wielkimi krokami, piłkarze z dnia na dzień coraz więcej wiedzą o najbliższym rywalu. – Znamy już ich mocne i słabsze strony. To silny zespół, praktycznie wszyscy piłkarze występują w silnych ligach. Mają też gwiazdy, ale to po prostu mocna drużyna – mówi Bereszyński.

Harówka Glika

Kamil Glik na razie skupia się nad powrotem do pełnej sprawności. Wczoraj wyszedł na trening wraz z kolegami, ale wciąż będzie ćwiczyć w trybie indywidualnym. – Każda godzina, każde wykonane ćwiczenie działają na jego korzyść. Jego stan ciągle się poprawia, ale jesteśmy realistami i podchodzimy do tego z chłodną głową– mówi asystent Nawałki, Bogdan Zając. W środę Adam Nawałka mówił, że Kamil potrzebuje sześciu dni, by dojść do pełnej sprawności. To oznacza, że Glik mógłby być gotowy na spotkanie z Kolumbią.

– Skoro zapadła decyzja, że Kamil jedzie z nami, to znaczy, że liczymy na jego występ w którymś spotkaniu. Czy mógłby zagrać już z Senegalem? Bądźmy realistami, on od dwóch tygodni nie trenuje. Forma zdrowotna to jedno, drugie to forma sportowa. Z dnia na dzień analizujemy postępy w jego powrocie, ale na mecz wszyscy zawodnicy muszą być gotowi w stu procentach – mówi Zając. A Glik robi to co lubi najbardziej – ciężko haruje. Ma to we krwi.
Kłopoty ze stawem skokowym wciąż ma Rafał Kurzawa, który wczoraj wciąż nie trenował. Sytuacja szybko ma ulec poprawie i w ciągu kilku dni piłkarz Górnika będzie zasuwał wraz z kolegami.

Pociągiem na igrzyska

W Soczi z nieba leje się żar, termometry wskazują 33 stopni Celsjusza. Taka pogoda ma tu panować także w najbliższych dniach, stąd zmiany w terminarzu. Dzisiejszy trening został przełożony na popołudnie. O godzinie 17:00 jest już znacznie przyjemniej. Wczorajsze popołudnie spędziliśmy w Krasnej Polanie. To tutaj 4 lata temu rozgrywano kilka olimpijskich dyscyplin. Miasteczko (oficjalnie osiedle typu miejskiego) wciąż robi wielkie wrażenie. Gigantyczne apartamentowce wciąż pachną świeżością. Mimo, że Krasnaja Polana jest oddalona od centrum Soczi o około 60 kilometrów, wczoraj tętniło tam życie. Na estradzie ustawionej z okazji mistrzostw świata, trwał koncert, a restauracje były zapełnione wczasowiczami.

Pojechaliśmy tam pociągiem. Nowoczesny szynobus wjechał na peron punktualnie co do minuty. Linia kolejowa, wybudowana przed igrzyskami olimpijskimi, robi świetne wrażenie. Pociąg jedzie niezliczonymi wiaduktami, kilka raz wjeżdża do długiego tunelu, a wszystko to w otoczeniu wysokich szczytów. Szkoda tylko, że stacja końcowa mieści się jednak nieco przed centrum miasteczka i dalszą drogę trzeba pokonać darmowym autobusem.

Wojna to polityka

Rosjanie starają się, by obiekty wybudowane na igrzyska nie popadły w ruinę i na razie wychodzi im to bardzo dobrze. O igrzyskach w Soczi napisano wiele negatywnych opinii, ale napotkani przez nas mieszkańcy wspominają je bardzo dobrze. A teraz cieszą się, że znów będą częścią wielkiego wydarzenia.

Jadąc wczoraj taksówką do centrum treningowego Polaków trafiłem na kierowcę, który był wręcz zachwycony. – Cały świat do nas przyjeżdża, wczoraj widziałem fanów z Panamy – mówi. Podczas EURO 2012 był na meczu w Doniecku, teraz zaliczy dwa spotkania. Kilka lat temu przeprowadził się do Soczi z Rostowa nad Donem. To niedaleko ukraińskiej granicy, gdzie trwa mniej lub bardziej regularna wojna. – My i Ukraińcy to bracia – mówi. – To skąd ta wojna? – dopytuję. – Wojna eto polityka – kwituje.

Jak zapewnia, nawet teraz Rosjanin może pojechać do Doniecka i po drodze nie stanie mu się nic złego. Na sukces reprezentacji Rosji nie liczy. – Ludzie nie wierzą w ten zespół. Być może uda się wyjść z grupy, ale ćwierćfinał to maks, co ten zespół może osiągnąć – przekonywał jeszcze przed rozpoczęciem meczu z Arabią Saudyjską.