„Wciągające” derby

Piłkarze Miedzi Legnica ufają, że wygrana z Radomiakiem rozpoczęła ich serię zwycięstw.


Piłkarze Miedzi nie mają zbyt dużo czasu na fetowanie wyjazdowego zwycięstwa z Radomiakiem. Już w sobotę (większość meczów odbędzie się w niedzielę) o godzinie 16.00 podopieczni trenera Jarosława Skrobacza zmierzą się w derbowym pojedynku z Chrobrym Głogów. – Derby są zawsze ważne – powiedział jeden z bohaterów ostatniego meczu „Miedzianki”, Marcin Garuch.

– Te pojedynki rządzą się swoimi prawami, a jeżeli wyjdziemy na boisko z takim zaangażowaniem jak w meczu z Radomiakiem, zagramy tak zespołowo i z takim planem, to jestem spokojny, że u siebie powalczymy o trzy punkty. Zagrałem w Pruszkowie na nowej pozycji, ale najważniejsze jest to, że zespół sięgnął po zwycięstwo. Po czterech latach zagrałem w tak ważnym meczu od pierwszych minut, bo nie liczę spotkania z GKS-em Jastrzębie, w którym wystąpili wszyscy rezerwowi. Cieszę się, że wybiegłem w pierwszym składzie i to pierwsze zwycięstwo na wyjeździe przypadło też mnie.

Ostatnia wygrana z Radomiakiem cieszy podwójnie legniczan, bo została odniesiona w niesprzyjających warunkach pogodowych i z przeciwnikiem, który ostatnimi czasy regularnie ogrywał Miedź. Dlatego też ten sukces smakuje piłkarzom trenera Skrobacza wyjątkowo. – Na pewno nie było to zbyt ładne spotkanie – przyznał strzelec pierwszego gola dla „Miedzianki”, Krzysztof Drzazga.

– Ale trener i sztab uczulali nas przed meczem, że to spotkanie będzie tak wyglądać. Nastawiliśmy się na walkę i musieliśmy wykorzystać swoje sytuacje. Miejmy nadzieję, że to zwycięstwo pchnie nas dalej i złapiemy serię zwycięstw. Na pewno w meczu z Chrobrym będziemy walczyć tak, jak z Radomiakiem. Mieliśmy krótki czas na regenerację, ale w sobotę zagramy o trzy punkty.

Trener Jarosław Skrobacz po zwycięstwie z Radomiakiem odetchnął z ulgą. – To nieprawda, że wcześniejsze spotkania wyjazdowe zagraliśmy bardzo słabo, ale faktem jest, że nie zdobyliśmy w nich punktów – powiedział szkoleniowiec Miedzi.

– W Bełchatowie zagraliśmy bardzo dobrze, ale nieskutecznie. Byliśmy prawie 70 procent czasu gry przy piłce, oddaliśmy na bramkę przeciwnika kilkanaście strzałów, ale albo bronił je bramkarz rywali, albo mijały światło bramki. Takie mecze czasami się zdarzają, bardzo rzadko, ale zdarzają. Z Arką błyskawicznie straciliśmy bramkę, ale mogliśmy szybko doprowadzić do wyrównania. Niestety, znowu szwankowała skuteczność, a poza tym popełniliśmy kilka katastrofalnych błędów w obronie.

Gdybyśmy „trafili” gdynian, to kto wie… Proszę zobaczyć, jak wypunktował ich GKS Tychy, który pierwszy strzelił gola. Zaczęły się nerwy i efekt wiadomy. Co do najbliższego meczu – wiadomo, jakie prestiżowe dla piłkarzy są derby. Na pewno Chrobry jest wymagającym przeciwnikiem, co pokazała runda wiosenna poprzedniego sezonu. Teraz na pewno nie mają gorszego zespołu niż przed kilkoma miesiącami, moim zdaniem miejsca 3-6 na mecie bieżących rozgrywek są w ich zasięgu.

Liczę, że zagramy równie dobrze, jak z Radomiakiem, ale o wiele skuteczniej, bo mieliśmy jeszcze dwie-trzy okazje, które powinny zakończyć się bramką. Zagramy u siebie, co na pewno będzie naszym dużym atutem. Poza tym do mojej dyspozycji jest już nasz najlepszy snajper, Kamil Zapolnik, którego zabrakło w poprzednim meczu z powodu kontuzji.


Na zdjęciu: Napastnik Miedzi Krzysztof Drzazga zapewnia, że z Chrobrym jego drużyna powalczy o komplet punktów.

Fot. Paweł Andrachiewicz/PressFocus