Wciąż więcej przegrywają niż wygrywają

Na styczniowe mistrzostwa Europy 2022 biało-czerwoni zakwalifikowali się szczęśliwie. Po dającym nadzieję mundialu w Egipcie kadra Patryka Rombla wciąż więcej przegrywa niż wygrywa.


Bilans sześciu meczu eliminacji Euro 2022 niby jest dla polskich piłkarzy ręcznych remisowy – po 3 zwycięstwa i porażki – ale mylący. Dwie wygrane zespół Patryka Rombla odniósł nad Turkami, którzy w grupie 5 dla pozostałych byli dostarczycielami punktów i idealnymi poprawiaczami nastrojów. Tak było w styczniu, gdy biało-czerwoni zaczęli kwalifikacje od 4 punktów w dwumeczu z ekipą znad Bosforu i bilansu bramkowego plus 16.

Schody rozpoczęły się jednak w marcu, gdy przyszło naszym mierzyć się z rywalami solidnymi, choć przecież nie gigantami światowego handballu: Holandia dopiero rok wcześniej zadebiutowała w mistrzostwach Europy, a Słowenia w styczniowych mistrzostwach świata zajęła 9. miejsce (Polska 13.), a kilka dni po pokonaniu biało-czerwonych, nie miała już nic do powiedzenia ze Szwecją i Niemcami w olimpijskim turnieju kwalifikacyjnym.

Mimo to biało-czerwoni przegrali 3 z 4 bezpośrednich spotkań z najgroźniejszymi rywalami, w tym dwukrotnie z „pomarańczowymi”. Zajęli dopiero 3. miejsce w grupie i awans do grona 24 uczestników Euro wywalczyli jako szczęśliwa czwórka z ośmiu innych zespołów na trzecich pozycjach – dzięki korzystnemu bilansowi meczów z dwoma czołowymi drużynami. Dla nas tą katapultą była wygrana ze Słowenią w miniony czwartek, aczkolwiek ostatecznie nawet remis w spotkaniu w Opolu dałby promocję.

Przypomnijmy zatem ciernistą drogę na mistrzostwa Europy, które w dniach 13-30 stycznia 2022 odbędą się na Węgrzech i Słowacji.

  • 6.01.2021, Eskisehir: Turcja – Polska 24:29 (12:15)

Polacy zaczęli od 2:4, ale szybko odrobili straty i potem przez cały mecz wynik kontrolowali. Dobrą robotę w obronie robili bracia Gębalowie, a 12 obron zanotował Piotr Wyszomirski; czas Adama Morawskiego miał dopiero nadejść w Egipcie. Najskuteczniejsi Tomasz Gębala i Arakadiusz Moryto – po 6 goli.

  • 9.01.2021, Płock: Polska – Turcja 35:24 (16:12)

Polacy zagrali skuteczniej niż w Turcji: wyciągnęli wnioski z pierwszego meczu i nie spuszczali z oka najgroźniejszego wśród rywali, Doruka Pehlivana. Rozgrywający Łomży Vive (wypożyczony do niemieckiego Minden) rzucił wtedy 9 goli, ale w Płocku wpadał w kleszcze polskiej obrony. Po drugiej stronie rzutowy luz mieli Szymon Sićko i Tomasz Gębala (po 6 goli), którzy dostrzegali też obrotowych, a na linii rzutów karnych nie mylił się Moryto (5 razy, w sumie 7 goli).

  • 9.03.2021, Celje: Słowenia – Polska 32:29 (15:14)

Z powodu obostrzeń sanitarnych kadra nie mogła na Słowenie lecieć samolotem – dotarła autokarem, po drodze odbywając dwa treningi – jeden w kraju, drugi na miejscu. Zabrakło w skłądzie „przemęczonych” meczami dla Vive Moryty i Tomasza Gębali. Zastępujący tego drugiego w obronie Piotr Chrapkowski szybko złapał dwie kary, a a po trzech kwadransach wyleciał z boiska z czerwoną kartką. Nie pomogło 8 goli Sićki i interwencje Morawskiego – pierwsza porażka stała się faktem.

  • 14.03.2021, Wrocław: Polska – Holandia 26:27 (11:11)

Dramat Polaków, którzy decydującego gola stracili niemal równo z końcową syreną, choć sami mieli okazje, by wygrać. Na minutę przed końcem przy remisie 26:26 odzyskali piłkę, ale rzut Sićki obronił Bart Ravensbergen. W odpowiedzi Holendrzy mieli 6 sekund i wystarczyło. Duet Luc Steins – Kay Smits z zimną krwią rozegrał wrzutkę i temu drugiemu pozostało trafić do pustej bramki…

  • 29.04.2021, Opole: Polska – Słowenia 27:26 (12:10)

Polacy zrobili Słoweńcom to, czego doznali od Holendrów. Grający w mocno rezerwowym składzie pewni już awansu rywale na 5 sekund przed końcem doprowadzili do remisu, ale Morawski szybko wznowił, piłka trafiła do Michała Daszka, a ten fantastycznym rzutem w długi róg w ostatniej sekundzie zapewnił biało-czerwonym bezcenne 2 punkty.

  • 2.05.2021, Almere: Holandia – Polska 32:30 (17:16)

Nici z rewanżu na „pomarańczowych”. Po wyrównanej pierwszej połowie i remisie w 45 min (24:24), ostatni kwadrans to ponowny popis duetu Smits – Steins (łącznie 14 goli) oraz Barta Ravensbergena (13 obron) i bezradność polskiej defensywy. Na 4 minuty przed końcem Holendrzy wyszli na 30:26 i mogli fetować 2. miejsce w grupie, a Polacy skazani byli na nerwowe obgryzanie paznokci i tabelkę drużyn z trzecich miejsc.

Najlepsi strzelcy

  • 30 Sićko
  • 27 Daszek
  • Moryto
  • 24 M. Gębala
  • 19 T. Gębala
  • 13 Olejniczak
  • 12 Krajewski

Będzie bardzo trudno

Cztery pytania do Grzegorza Tkaczyka, byłego kapitana reprezentacji, wicemistrza świata (2007).

Cieszyć się z awansu, czy grymasić, jak się dokonał – co pan wybiera?

– Z awansu na kolejną dużą imprezę oczywiście się cieszę, ze stylu oczywiście mniej. Będziemy losowani z czwartego koszyka, a więc zrobić dobry wynik na Euro będzie bardzo trudno. Ale tego należało oczekiwać, jesteśmy ekipą dopiero z trzeciego miejsca w grupie…

Oprócz Turków kadra wygrała tylko z rezerwami Słowenii. Zrobiła krok w tył w porównaniu z mistrzostwami świata?

– Nie wiem, czy aż taki krok w tył. Z Holandią u siebie i Słowenią na wyjeździe zagraliśmy bez Moryty i Tomka Gębali, to duże osłabienie, a nie mamy takiego potencjału jak Słoweńcy. Obraz zamazuje nieco mecz z Holandią we Wrocławiu, bo gdybyśmy go wygrali, ocena byłaby inna. W krytycznych momentach wciąż wychodzi jednak brak doświadczenia tej drużyny. Mimo wszystko, takie mecze należy u siebie wygrywać, choć Holendrzy to już solidna drużyna, zrobili duży progres.

Czego brakuje naszej drużynie?

– Najbardziej widoczny jest brak klasowego rozgrywającego na prawej stronie. Mam wielki szacunek dla Michała Daszka, który w reprezentacji i w klubie gra nie na swojej pozycji. To niełatwa rola, robi, co może, a gdyby miał z 10 cm więcej, mówilibyśmy pewnie o prawym rozgrywającym klasy światowej. Niestety, nie mamy tu bogactwa wyboru, trzon kadry jest chyba optymalny, nie widać rezerw, może jeszcze Działakiewicz z Gwardii Opole w formie z zeszłego sezonu. Osobiście brakuje mi też zagrożenia z drugiej linii ze strony Michała Olejniczaka, który powinien wziąć na siebie ciężar zdobywania bramek, nie tylko przez penetrację strefy 6 metra. Jasne, to wciąż młody chłopak, cały czas cierpliwie się uczy, jest pod parasolem, ale już można oczekiwać od niego więcej.

Kiedy możemy oczekiwać od reprezentacji wyraźnego postępu?

– Ja nie oczekuję fajerwerków, ale liczę, że ten zespół będzie się konsekwentnie rozwijał i zacznie wygrywać mecze „na styku”. Docelową imprezą mają być mistrzostwa świata w 2023 roku u nas i w Szwecji, zostało jeszcze trochę czasu.


Na zdjęciu: Holenderski rozgrywający PSG Luc Steins bezlitośnie „oszukiwał” polską obronę.

Fot. PressFocus